czwartek, 21 sierpnia 2014

Nastoletni pogromca wampirów

To miała być dobra książka, bez wampirów i dramatycznych amorów... Departament 19 to próba wskrzeszenia współczesnego Van Helsinga w osobie młodego, bojaźliwego nastolatka. Will Hill chciał stworzyć młodego pogromcę wampirów, nieustraszonego żołnierza, bohatera o jakim marzą czytelniczki. Chciał aby jego postać była ludzka, niestety autor nie wczuł się w psychikę nastolatka, czyniąc z niego niezrównoważoną burzę hormonów. 
Jamie to zwykły nastolatek, którego wychowuje matka. Jego ojciec zginał jako zdrajca, postrzelony przez żołnierzy. Tak naprawdę nikt z bliskich mężczyzny nie wiedział kim naprawdę jest i czym się zajmuje. Jamie poznaje prawdę w dniu kiedy zostaje porwana jego matka. Postanawia ją odnaleźć i w ten sposób zostaje członkiem tajemniczego stowarzyszenia - departamentu 19, który zajmuje się walką z wampirami. Departament 19 tworzą przodkowie pierwszych pogromców wampirów. I chociaż technika rozwinęła się diametralnie, nadal najlepszą bronią na krwiopijców są stare, dobre i ostre kołki. Wampiry w powieści "Departament 19" to najczystsze zło, żywiące się ludzką krwią i traktujące ludzi jako darmowe pożywienie. Will Hill nawiązuje w ten sposób do dawnego wizerunku wampira, który mało miał wspólnego z idolem nastolatek. Aby odnaleźć matkę Jamie będzie musiał zaufać pewnej uroczej wampirzycy. Spotka także na swojej drodze Frankensteina, który wprowadzi go do świata pogromców krwiopijców. 
Ewolucja głównego bohatera jest niepokojąca - zagubiony, samotny, rozchwiany emocjonalnie nastolatek z dnia na dzień będzie musiał nauczyć się walczyć. Będzie musiał zabijać istoty silniejsze , sprytniejsze i mądrzejsze od siebie. Nie czarujmy się, Jamie jest naiwny i irytujący. Działa pod wpływem emocji. Pomimo, że jest to typowa powieść dla nastolatków, opisy walk są bardzo brutalne i makabryczne. Krwiste sceny kontrastują z kreacją głównego bohatera, który nagle zapomina o strachu i śmierci. Takie połączenie niekorzystnie wpływa na odbiór powieści. Autor chciał wprowadzić za wszelką cenę wątki grozy, horroru - ale zapomniał o głównym bohaterze, o jego wrażeniach, emocjach. Powieść ratuje historia z przeszłości, o założeniu tajnego stowarzyszenia, którym kieruje profesor Van Helsing. 
Zakończenie jest zbyt przewidywalne a wątek romansowy jest jakby doczepiony na siłę, zbyt tendencyjny. Spodziewałam się ciekawej powieści, oryginalnej i wykraczającej poza typowy pararomance. Autor chyba też chciał czegoś więcej, ale zapomniał już jak to jest być nastolatkiem. Młodzi czytelnicy mogą mu tego nie wybaczyć...       

5 komentarzy:

  1. Muszę zapamiętać tytuł, żeby kiedyś przypadkiem nie kupić... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozczarowałam się, ale dobrnęłam do końca :) Medal za cierpliwość mi się należy :)
      Biblioteka uratowała moją kieszeń :)

      Usuń
    2. To niewątpliwe plusy tego zawodu, zwłaszcza dla książkożercy. ;)
      Fantastykę dziecięco/młodzieżową jednak da się czytać, tylko trzeba trafić na właściwy tytuł. Że tak zarzucę oczywistością... :)

      Usuń
    3. Aby coś polecić młodemu czytelnikowi trzeba orientować się w literaturze dla młodzieży. Pewnie wielbiciele wampirów po nią sięgną ale straszy odbiorca może poczuć się oszukany.

      Usuń
    4. Dlatego wolę skupiać się na rzeczach, które nie są horrorami dla młodzieży, bo zazwyczaj kończy się to tym, że nie jest to ani dobry horror, ani dobra literatura młodzieżowa, tylko zwyczajna popierdółka.

      Usuń