środa, 15 stycznia 2020

Melancholia kota


„Nie wiem, kto pierwszy przestał być dzieckiem – ja czy Wnuk. Faktem jest, że coraz częściej przesiadywałem na kolanach Dziadka albo wylegiwałem się na stosach książek piętrzących się na jego biurku. Gabinet dziadka pachniał trochę kurzem, od którego kręciło się nosie, trochę lawendową wodą po goleniu, a trochę fajkowym tytoniem.” (s. 4)

Kocia filozofia nie ma sobie równych. Aby poznać jej tajemnicze meandry musimy wsłuchać się w opowieść rudego kota o imieniu Philo. Mieszkanie z filologiem klasycznym pod jednym dachem wyzwala u kota, bohatera powieści Katarzyny Ryrych niepohamowaną ciekawość i wrażliwość na świat i ludzkie problemy. Philo to kot bardzo spostrzegawczy, trafnie rozpoznający ludzkie charaktery i motywacje, trzymający zawsze w zanadrzu łacińskie sentencje, służące do spuentowania konkretnych sytuacji. „Philo. Kot w drodze” to książka o wielkiej przyjaźni człowieka i kota, krętych drogach i labiryntach przeznaczenia i wyjścia poza strefę kociego komfortu. Bo co może być gorszego od choroby i zniknięcia człowieka, który zawsze był w domu i dbał o pełną miskę, okazywał czułość i zainteresowanie? Nagle przytulny dom staje się pusty, z każdego kąta spogląda samotność i cisza, zapachy zacierają się, ulatniają, a fotel, na którym siadała ukochana osoba, przywołuje tak wiele wspomnień. 

Philo to kot filozof, przesiadujący na kolanach Dziadka, wsłuchujący się w szelest kartek i rozmów prowadzonych przez swojego pana i Doktora, jego przyjaciela. Łączy go z Dziadkiem silna więź -„miłość męska i solidna, bez tych wszystkich słodkich imion, aksamitnych obróżek i wydziwiań”. Kiedy więc jego właściciel traci przytomność kot przeczuwając najgorsze, opuszcza bezpieczne mieszkanie i biegnie po pomoc. Prowadzi go dobrze znany zapach Doktora, biegnie więc za samochodem, aby przekazać ważną wiadomość. Akcja ratunkowa Philo udaje się, ale kot przepełniony tak nagłymi i bolesnymi emocjami mdleje. Budzi się w obcym miejscu, którym okazuje się być gabinet weterynarza. Wraz z nim w klatce przebywa inny kot – Tetryk. Podstarzały kocurek został oddany ze względu na swój wiek i miał znaleźć się w domu spokojnej starości. Jego pani również zachorowała, a rodzina postanowiła pozbyć się zwierzaka. Philo nie poddaje się, postanawia odszukać Dziadka, ucieka wraz z Tetrykiem i tak rozpoczyna się jego wielka przygoda…

Philo to taki bohater, w którego ciepłym spojrzeniu i refleksjach możemy grzać się w zimowe wieczory. To kot wrażliwiec, rozpoznający świat za pomocą zmysłów, zapachów, z których stworzony jest koci świat. Jest z jednym z kocich muszkieterów, odważny, pełen serdeczności dla Tetryka i młodego kociaka Smarkacza. Poszukiwania Dziadka budzą w nim uśpioną duszę podróżnika, wielbiciela morza. Kot filozof zna potęgę wyobraźni i zadawania pytań, myślenia:

„Morze szumiało jak sosnowy las, do którego Dziadek zabierał mnie i Wnuka na niedzielne spacery – nagrzane sosny wydzielały słodki żywiczny zapach, a pod łapami miękko ustępował kosmaty mech albo złocisty piasek, przemieszany z sosnowymi igiełkami.” (s. 101).

Morze urzeka kota, zapach wodorostów i ryb jest czymś nowym, nieznanym w codziennym wachlarzu zapachów jakie ukrywał dom i ogród Dziadka. Philo poznaje ludzi zakochanych w morzu, które „mruczy tak, jakby było szczęśliwe, ale smak ma taki jak ludzkie łzy”. Autorka wyposażyła kociego bohatera w dozę melancholii, delikatności, spoglądania na świat przez perspektywę poszukującą piękna. Philo posługuje się narracją poetycką gdy pojawiają się opisy przestrzeni lub relacji z Dziadkiem. To liryczne ale i pełne wewnętrznego ciepła spojrzenie na naturę:

Byłem zakochany w zapachu morskiego wiatru, smaku świeżych ryb, malutkich kropelkach wody osiadających na moim futrze. Może to moi leśni przodkowie zaszczepili mi swoją tęsknotę – sny o długich łodziach i wielkich, nieodkrytych przestrzeniach” (s. 135).

 Brak opiekuna wywołuje w kocim bohaterze tęsknotę, która sprawia, że Philo często jest zamyślony, ale jego cel odnalezienia starszego pana jest bardzo klarowny i dominujący w kocich emocjach.
Katarzyna Ryrych pokazuje różne portrety ludzi, tak bardzo niezrozumiałych i dziwnych dla kota. Są ludzie dobrzy – jak Dziadek, rybacy, Pan Doktor, Karmicielka (którą Tetryk dość stereotypowo opisywał jako starszą panią przypominającą Babę-Jagę, co okazało się źródłem niezbyt przyjemnych sytuacji, w które wplątali się Philo i jego starszy towarzysz) kochający swoich kocich towarzyszy miłością bezinteresowną i prawdziwą, ale są też ci, którzy żywią niechęć do czworonogów – choćby zawistne i chciwe Ciotki, którym zależy wyłącznie na wartościach materialnych. Philo spotyka też inne koty, żyjące bez domu, zdane na surowe warunki ulicy. 

„Philo. Kot w drodze” to opowieść pełna humoru, zwrotów akcji, kocich pościgów i potyczek. Koci bohaterowie prężą się  w rysunkach stworzonych przez Joannę Rusinek. Ilustracje w formie biało czarnych szkiców układają się w serię pocztówek z niezwykłej podróży Philo w poszukiwaniu esencji przyjaźni. Katarzyna Ryrych kreśli barwną i dynamiczną historię, oddając narrację kotu, obdarzonemu darem wnikliwej i emocjonalnej perspektywy. Gwarantuję, że między stronami poczujecie zapach morskiej bryzy i usłyszycie kojące mruczenie fal…  Ta opowieść to przede wszystkim poruszający obraz miłości kota, jego przywiązania, tęsknoty za bliskim człowiekiem, oznaczającym Dom, schronienie, bezpieczeństwo. To relacja obustronna, silna jak instynkt, dodająca sił i nadziei, że rozłąka pozwala na zrozumienie czym jest bliskość i obecność, i jak gorzka bywa tęsknota za tym co było dobre , a co być może codzienność przysłoniła i zamgliła. To nauka dla młodych i starszych jak ważne jest to, co mamy obok siebie.

„ja i Dziadek potrzebowaliśmy się nawzajem. On dawał mi ciepły kąt, fotel, wieczorne pogawędki, a ja – jak przystało na prawdziwego kota – tworzyłem jego Dom. Wypełniłem mruczeniem długie jesienne wieczory, gdy o okna bębnił ulewny deszcz, a po ogrodzie snuły się szare, lepkie i wilgotne mgły, siedząc przy kominku w zimowe popołudnia przypominałem, że wkrótce nadejdą święta – a Dziadek po prosty był” (s. 80).

Cyt. Katarzyna Ryrych, Philo. Kot w drodze, il. Joanna Rusinek, Wydawnictwo Literatura, Łódź 2019.

środa, 8 stycznia 2020

Wykluczony


W literaturze młodzieżowej nie brakuje tematów związanych ze szkolną codziennością, problemami młodych ludzi, relacjami i kształtowaniem się człowieka. Książką wbijającą kij w szkolne mrowisko jest „Hodowla”  Katarzyny Ryrych, polskiej pisarki i poetki, znającej szkołę od podszewki, gdyż autorka sama jest nauczycielką języka angielskiego. Tytuł to pojemny epitet określający system edukacji, który nie wychowuje młodych ludzi, nie uwzględnia jednostkowości, ale próbuje kształtować pewien model. Często wtłacza się nastolatków w formy, utrwala w nich stereotypy, narzuca się im gombrowiczowskie gęby.   

Szkoła średnia w małej miejscowości okazuje się być mechanizmem o znamionach totalitarnych, tępiącym bunt, inność, nieposłuszeństwo. Czasy szkolne mają niebywały kształt na osobowość młodego człowieka i o tym również traktuje powieść Katarzyny Ryrych. Jeden z byłych  uczniów powraca do dawnego miasteczka, odwiedzić stare kąty. Podróż staje się sentymentalną retrospekcją i próbą zmierzenia się z przeszłością, z własną bezradnością, brakiem odwagi i solidarności wobec kumpla, przyjaciela, który nie znalazł akceptacji i zrozumienia w grupie rówieśników. Maciek jest klasowym buntownikiem, samotnikiem, „ptakiem albinosem”, jednostką toczącą nieustanną walkę z nauczycielami. A gdy okazuje się, że jest inny ze względu na swoją orientację seksualną, koledzy i koleżanki zaczynają go unikać, wytykać, co mocno odbija się na chłopcu…

Inność oznacza samotność, bo szkolna „hodowla” musi być idealna, wzorcowa, przypominająca klony, którymi łatwo manipulować. Taka jest szkoła kreślona przez Katarzynę Ryrych – uczeń czy nauczyciel, którzy wyłamują się z przeciętności i próbują przełamać schematy, są piętnowani, powoli zmuszani do kapitulacji. Pozostają osamotnieni w swoim manifeście niezgody na szkolną rzeczywistość. Autorka kreuje dwa kontrastowe obrazy nauczyciela – Lary-Flary, wyluzowanej nauczycielki języka angielskiego, która szybko nawiązuje nić porozumienia z uczniami i jest przez nich lubiana oraz Królowej Matki, wychowawczyni uzurpującej sobie prawo do temperowania charakterów, wymuszającej dyscyplinę i posłuszeństwo, która „wierzyła, że udało się jej zamienić bandę nastolatków naładowanych adrenaliną i buzujących hormonami w bezpłciowe anioły” (s.15). Takie zestawienie dwóch, różnych charakterów to również metafora dwóch, odmiennych koncepcji wychowywania i nauczania. Lara-Flara to orędowniczka praktycznego nauczania, podmiotowego, pozostawiająca przestrzeń dla ucznia – partnera w procesie nauczania, natomiast Królowa Matka to zamknięta tradycjonalistka, wykorzystująca siłę, pozycję do kontrolowania młodego człowieka. 

Opowieść narratora, jednego z przyjaciół Maćka, to swoiste katharsis, ale i przyznanie się do winy, do strachu przed oceną grupy. Przemilczenie, brak wsparcia i odwagi aby wyłamać się z klasowej obojętności to główny problem przed jakim staje już dorosły bohater, który nie potrafi pogodzić się ze śmiercią przyjaciela. Krytycznie ocenia szkołę, swoich rówieśników i nauczycieli, zamiatających pod dywan problemy i wszelkie kryzysy:

nasze chamstwo zamieniło się w coś naprawdę parszywego. Schowało się pod dywan i wyłaziło tylko wtedy, kiedy czuło się bezpiecznie. (…) A przecież powinniśmy się byli czegoś nauczyć. To znaczy czegoś innego. Wyszlachetnieć. Stać się kimś. Nauczyć się wyrażać własne zdanie. Tymczasem, niby policyjne psy, trafiliśmy na szkolenie. Nie rusz, zostań, bierz go. Atakuj, bo jest inny. Zabij. Albowiem (…) ośmielił się wychylić. Wysunąć poza szereg. Wyrosnąć ponad średnią” (s. 141-142).

Z perspektywy czasu uświadamia sobie, że mógł coś zrobić aby przełamać układ, podziały w klasie, mógł się przeciwstawić. Autorka w „Hodowli” pokazuje obraz współczesnego środowiska, młodych ludzi podzielonych na grupy, zmanipulowanych, pozostających w tłumie, aby nie narazić się pozostałym lub nauczycielom. „Zakład”, czyli szkoła to bardziej obóz przetrwania niż miejsce, w którym młody człowiek może liczyć na wsparcie. Postać Maćka – innego i wykluczonego jest dość tajemnicza, obserwujemy go wyłącznie oczami narratora i innych osób z klasy. Jego tajemniczość wynikała przede wszystkim z oddalaniem się do rówieśników, którzy nie chcieli go lepiej poznać, zrozumieć, zaakceptować. 

Powieść „Hodowla” Katarzyny Ryrych (wyd. Adamada) uwypukla najważniejsze problemy, z jakimi styka się młody człowiek w szkolnej przestrzeni. Pisarka podkreśla też jak ważną rolę w procesie kształtowania się jednostki i więzi rówieśniczych odgrywa nauczyciel. Może on prowadzić „hodowlę” posłusznego organizmu albo traktować swoich uczniów jednostkowo, dając wsparcie przy rozwiązywaniu problemów. Cieszę się, że książka „Hodowla” pokazuje wady systemu edukacji,  szkoła często staje się fabryką klonów, podporządkowanych i nijakich charakterów. I chociaż powieść skierowana jest do młodzieży, warto aby każdy nauczyciel wziął jej przesłanie do serca. 


Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.