Minęło kilka miesięcy od
przeczytania najokrutniejszej książki z jaką się spotkałam. Jestem wrażliwym
człowiekiem, ale mam stalowe nerwy. Ketchum pokazał mi jak wygląda bestialskie zło, prawdziwy
demonizm drzemiący w … dzieciach. To powieść, którą ciężko się poleca innym, ponieważ
autor szybko burzy spokój czytelnika, stawiając go w roli niemego, bezsilnego świadka. Ketchum nie szczędzi brutalizmu,
makabry, wnosząc się na wyżyny zła. Wyciąganie przez pisarza najmroczniejszych historii
każe zastanowić się czytelnikowi nad strukturą zła, które wydaje się być
nieograniczone, uzależniające, niszczące człowieczą barierę wartości.
„Dziewczyna z sąsiedztwa”
to opowieść oparta na faktach, co jeszcze bardziej potęguje atmosferę grozy, w
którą obleczona jest ta historia. Opowiada ją jeden ze świadków makabrycznych
wydarzeń –David, który powraca do swoich dziecięcych wspomnień. Do sąsiadów
chłopaka wprowadzają się dwie siostry, którymi po śmierci rodziców decyduje się
zająć ciotka Ruth. Kobieta wychowuje trzech synów i tak naprawdę to ona staje
się oprawcą siostrzenic. Zaczyna się od niewinnych zabaw, w których biorą
udział synowie Ruth i David oraz Meg. Dziewczynka ma buntowniczy charakter, co
tylko podsyca nienawiść ciotki. Jej motywacje nie są normalne, przez jej
działanie przemawia czyste szaleństwo lub okrucieństwo. Dramat rozpoczyna się od
zamknięcia Meg w piwnicy…
Jack Ketchum potrafi pisać boleśnie, brnąc w najmroczniejsze
zakamarki ludzkiej duszy. Okrucieństwo potęgują postacie dziecięce, które
znęcanie i katowanie uważają za zabawę. Cały świat tak naprawdę zostaje
wywrócony i przemielony przez maszynę zła i szaleństwa. David, narrator
historii jest równie dramatyczną postacią, jest zafascynowany przerażającą
zabawą, złem, bólem, sadyzmem, nie potrafi walczyć ze swoim mrocznym obliczem. Pomimo, że
ostatecznie staje po stronie Meg, jest tak samo winny całej sytuacji jak pozostali
oprawcy. Zło sprytnie się ukrywa, o okrutnych „zabawach” nie wiedzą dorośli ani
sąsiedzi. „Dziewczyna z sąsiedztwa” łamie tabu, przeraża połączeniem świata
dzieciństwa z obrazami koszmarnych tortur, przemiany dziecka w zwierzę, bestię
opętaną żądzą zadawania bólu.
Przerażające jest to, że
historia, którą opisuje Jack Ketchum nie jest wyjątkowa, jednostkowa,
przypadkowa – ale tak naprawdę codziennie zderzamy się z informacjami o ludzkim
bestialstwie. Szokują, wywołują w nas zdziwienie, ale szybko powracamy do
naszej bezpiecznej codzienności. Proza Ketchuma potrafi nas wyrwać z tego
kokonu obojętności, pokazać zło jako studnię bez dna, bez światła, mroczną, z
której nie ma wyjścia. Ostrzegam was, że książka boli, jątrzy i gnębi nas
kategorią zła, które okazuje się być bliżej niż nam się wydaje.