sobota, 31 stycznia 2015

Uzdrowiciel końskich dusz

Co można zobaczyć w oczach konia? W jego rozwianej grzywie, kiedy galopuje, czując bezkresną wolność? Czy człowiek potrafi pojąć psychikę konia, jego strach, lęki, miłość? Tak, jeżeli jest zaklinaczem koni. 
"Zaklinacz koni" Nicholasa Evansa to powieść o niezwykłej więzi łączącej człowieka i konia. Grace wraz z koleżanka wybierają się ze swoimi końmi na przejażdżkę. Niestety decydują się na niebezpieczną i ośnieżoną trasę. Nie zauważają oblodzonej ścieżki oraz pędzącej ciężarówki. W wypadku ginie Judith oraz jej koń, Grace ledwo uchodzi z życiem. Jej ukochany koń, Pielgrzym, również nie jest w lepszym stanie, zraniony, wycieńczony, pozbawiony zaufania i przestraszony, nie jest już tym samym zwierzęciem. Nastolatka przeżywa amputację nogi, ale dramatyczne wspomnienia zmieniają jej świat, nie potrafi być taka jak dawniej. Postanawia nigdy już nie wsiąść na konia. Rodzice Grace próbują pomóc córce powrócić do szarej rzeczywistości, co nie jest łatwe. Jej matka - Annie za wszelką cenę pragnie ratować Pielgrzyma, czując niezwykłą więź pomiędzy zwierzęciem a córką. Sprzeciwia się uśpieniu konia i próbuje go uleczyć. Dzięki znajomościom oraz żmudnym poszukiwaniom, wpada na trop tajemniczego zaklinacza koni. Annie, dziennikarka znanego czasopisma, pracoholiczka, zabiera Pielgrzyma i córkę w długą wędrówkę, aby pomóc koniowi i własnej córce, uleczyć duszę. Zaklinaczem koni okazuje się być Tom Booker, który postanawia podjąć się trudnego wyzwania. Annie, Grace i Tom oraz Pielgrzym, będą musieli zmierzyć się z bolesnymi, poplątanymi emocjami. Każde z nich dozna czegoś nowego i niezwykłego...

Powieść "Zaklinacz koni" nie jest prosta, wręcz przeciwnie świetnie oddaje rysy psychologiczne bohaterów. Annie to zapracowana dziennikarka, która poświęca się całkowicie pracy. Ma kochającego męża oraz córkę. Wypadek zmienia relacje matka-córka, okazuje się, że Annie nie zna Grace, nie potrafi przełamać jej bariery nieufności. Aby to zmienić decyduje się na terapię Pielgrzyma, porzucając dom oraz pracę. Tym razem wybiera córkę i jej przyszłość. 
Postać Grace również jest barwna i skomplikowana. Bardzo przeżywa swój wypadek, stan Pielgrzyma, ale dzięki podróży i zaklinaczowi koni odnajduje dawną siebie, swoją miłość do koni, która ciągle w niej drzemie. 
Tytułowy "Zaklinacz koni" to kowboj z Montany, Tom Booker. Kocha konie i potrafi leczyć ich psychikę, chociaż wymaga to wiele cierpliwości i czasu. Sceptycznie podchodzi do pomysłu leczenia Pielgrzyma, widząc w nim całkowite załamanie. Coś jednak każe mu spróbować. Być może jest to niezwykły upór Annie, może jej urok? Tom z każdym dniem poznaje właścicielki konia oraz ich tragiczną historię. Pomiędzy Annie a Tomem rodzi się nić porozumienia, która przeradza się w coś niezrozumiałego i namiętnego...

Książkę czytałam prawie przez cały styczeń, podchodząc do niej kilka razy i porzucając ją na kilka dni. Warto było jednak ją przeczytać, bo historia przyjaźni konia i człowieka jest ujmująca. Nie znajdziemy tu szybkiej akcji, lecz powolne snucie opowieści o ludzkich uczuciach, o duszach poranionych, złamanych, rozbitych przez różne zdarzenia. Koń okazuje się być łącznikiem z naturą, wolnością, dając zatracenie się w swobodzie i zapomnieniu, uwolnieniu się od problemów. Zaklinacz koni potrafi dotrzeć do duszy zwierzęcia, do jego lęków, które łamią wszelkie przyzwyczajenia i więzi. Każde z bohaterów "Zaklinacza koni" odnajduje coś nowego w swoim życiu, doświadcza nowych uczuć, przeżyć, staje się kimś innym. To nie tylko opowieść o koniach, ale i ludziach, których życie jest poplątane jak końska grzywa w trakcie galopu. Ciekawe czy jeszcze istnieją zaklinacze koni, czy ludzie zatracili tą naturalną, głęboką więź z końmi?

Na podstawie powieści nakręcono film o tym samym tytule, w reżyserii Roberta Redforda 

sobota, 24 stycznia 2015

Oczami kobiety skazanej na śmierć



Powiedzieli, że muszę umrzeć. Powiedzieli, że skradłam ludziom tchnienie, więc teraz oni muszą skraść moje. Wyobrażam więc sobie, że wszyscy jesteśmy jak płomyki świec, jasne i kopcące się od palonego łoju, pełgające w ciemności i na wyjącym wietrze. W ciszy słyszę kroki, straszne zbliżające się kroki ludzi, którzy idą, żeby zdmuchnąć mnie i posłać moje życie do nieba w szarym wieńcu dymu. Rozpłynę się w powietrzu i nocnym mroku” (s. 11)

Tak rozpoczyna się dramatyczna historia Agnes, która może mieć tylko jedno zakończenie. „Skazana” Hannah Kent  to książka, która rozpala nasze emocje do czerwoności.  I mimowolnie stajemy się obserwatorami i słuchaczami  historii miłości, zdrady, samotności.
Agnes zostaje skazana za zamordowanie mężczyzny, u którego pracowała. Nie jest jedyną winną, ale wszystkie dowody świadczą przeciwko niej. Ma ponieść śmierć, a do tego czasu ma się nią zająć rodzina Jona Jonssona. Kobieta musi wybrać sobie także opiekuna duchowego, który przygotuje ją do śmierci. Kobieta wybiera młodego wikarego – Totiego. Ksiądz próbuje poznać skazaną ale każda rozmowa rodzi w nim coraz więcej wątpliwości co do jej winy…
Postać Agnes jest pokazana z różnych perspektyw. Widzimy ją jako zakutą w kajdany więźniarkę, budzącą odrazę.  Rodzina Jonssonów również widzi w niej zwierzę, wcielone zło.  Autorka dopuszcza do głosu Agnes aby sama opowiedziała o swoim życiu. Jej refleksje różnią się od sposobu myślenia mieszkańców czy innych postaci. Są pełne wrażliwości, metaforyki, zdradzają elokwencję osoby, która je snuje. Z czasem córki oraz żona Jona przyzwyczajają się do obecności więźniarki, chłoną jej opowieści i zastanawiają się ile jest prawdy w jej historii. Co spowodowało, że zabiła? Czy tak naprawdę to ona stała się ofiarą?
Wyjątkowe miejsce w całej opowieści „Skazana” zajmują retrospekcje Agnes, która pragnie opowiedzieć swoje losy wikariuszowi:

„Wspomnienia przesuwają się niczym sypki śnieg na wietrze albo są niczym chór widm, które wszystkie mówią równocześnie, przekrzykując się nawzajem” (s. 137)

Przejmujące się ostatnie dni pobytu Agnes u Jonssonów, czuje się to napięcie, zbliżającą się tragedię. Miedzy nią a wikariuszem rodzi się przyjaźń, nic niestety nie może zatrzymać machiny prawnej, nikt nie potrafi uratować kobiety. Jej historia to przykład trójkąta miłosnego, z którego nie ma wyjścia. Moim zdaniem Agnes, spragniona miłości, naiwna, zakochuje się w niewłaściwym mężczyźnie, który wykorzystuje jej uczucie.  Nie mogę zdradzić czy to ona jest mordercą, ponieważ cała historia straciłaby na wartości. Warto jednak wejść w skórę człowieka skazanego, oczekującego na wykonanie wyroku, na śmierć.  Agnes przepływa całe życie przed oczami, dosłownie. Jej ból jest niewyobrażalny, emocje przytłaczają, wdzierają się w nasze umysły. „Skazana” to także świetna książka pod względem psychologicznym, prezentująca wiele motywów, tematów – uprzedzenia, łatwość wydawania osądów, szowinizm, toksyczne uczucia. Nie obiecuję, że książka Was zachwyci, ale będzie na pewno powodem do wielu dyskusji i refleksji. 

*Cytaty pochodzą z książki H. Kent, Skazana, Warszawa 2013.

poniedziałek, 19 stycznia 2015

Ciasteczkowo

Dzisiaj post-zapychacz :) Już kiedyś wspominałam czym delektuję się podczas czytania. Pieczenie naprawdę relaksuje i jakie smakołyki powstają...

Takie pyszności na blogu Smakołyki Bereniki :) Fotografia prezentuje ciasteczka owsiane - zdrowe, dobre i do tego skutecznie zapełniają pusty brzuch  - idealne na długie czytanie :)
Wykonanie - Głodny Książkojad :)
Dokładny przepis: Ciasteczka owsiane

poniedziałek, 12 stycznia 2015

Muzyczny przerywnik

Każdy wieczór spędzam słuchając muzyki i nazbierało się tego trochę. Czuję ogromną potrzebę aby się z Wami podzielić, tym co mi ostatnio w duszy gra :)
1,2,3....Start!
 Pati Yang - Reverse the Day (słuchałam jej płyty codziennie mając 18-19lat; lubię do niej wracać szczególnie zimą i jesienią)

 Ed Sheeran - Thinking out loud (bezapelacyjny kawałek stycznia)


LemOn - Jutro (nie jestem fanką zespołu, ale ta piosenka ma u mnie specjalne względy)


Skubas - Mgła (hymn leniwca :P)

Kayah& Bregovic - Tabakiera

Fleet Foxes - White Winter Hymnal  (za teledysk i nastrój)

Artur Rojek - Beksa (ulubiony kawałek z fajnej płyty)
Natalia Nykiel - Bądź duży (tekst mało ambitny ale podobała mi się w The Voice of Poland)


A Wy co słuchacie w styczniowe wieczory ?

niedziela, 11 stycznia 2015

Historia pewnego zeszytu (Moja czytelnicza historia cz.1)

Nasze czytanie od czegoś się zaczyna, zawsze ma swój początek - czy to w dzieciństwie, czy w młodości, czy nawet odkrywamy radość czytania będąc dorosłymi ludźmi. Każdy z nas ma swoją czytelniczą historię i właśnie ten cykl temu służy, aby opowiedzieć o tym, co wiąże się z czytaniem, w jaki sposób pokochać książki. Moja czytelnicza historia to opowieść o mojej pasji, o części mojego życia. Bez książki nie mogłabym żyć, nie byłabym sobą. Czytanie to powolne doskonalenie, szukanie, pokonywanie szczebli, z których nieraz można spaść. Nikt od razu nie staje się molem - książka potrzebuje czasu - literatura uczy nas cierpliwości i słuchania.

Rację ma ten kto twierdzi, że literatura kształtuje charakter, zmienia naszą osobowość. Miłość do literatury powiodła mnie na studia polonistyczne, a później do biblioteki. I czuję się w swoim żywiole, wierząc, że marzenia mola czytelniczego  mogą się spełnić....
To na tyle piegowatych wyznań, a teraz do rzeczy...

Dzisiejszym bohaterem będzie zeszyt moich lektur, pamiętnik czytelnika. Od 2005 roku zaczęłam zapisywać przeczytane książki, niestety tylko w formie tytułów i autorów. 



Wcześniej nie przywiązywałam specjalnej uwagi do tego co czytam. Dzięki temu notatnikowi uporządkowałam swoje czytanie, sięgałam po ulubionych autorów, a pod koniec grudnia z radością sprawdzałam ile książek udało mi się przeczytać.
Zeszyt prowadzę do dzisiaj i już myślę o nowym, bo ten szybko się kończy. Rozszerzona wersja tego notatnika, to ten blog :) Żałuję, że tak późno go założyłam, ale wytrzymałam (pomimo kryzysów i chwilowego wstrętu do pisania). Blog też potrzebuje czasu i motywacji (z czym jak dobrze wiecie bywa skąpo).
 
Taki zeszyt doskonale pokazuje jak nasze czytelnictwo się rozwijało. Na przykład, w 2005 roku było to 66 książek (fascynacja Sapkowskim, Kingiem i Pilipiukiem) a 5 lat później w 2010 - to już 168 pozycji i głównie literatura polska (ze względu na studia). 
W tym roku myślę nad prowadzeniem pamiętnika, aby pracować nad stylem pisania i snucia opowieści. Zawsze miło powraca się do przeszłości, widzianej z perspektywy siebie samego, młodszego.


Postaram się aby ten cykl nie przepadł w natłoku obowiązków. 

Być może Wy też znajdziecie miejsce na swoim blogu na taką własną CZYTELNICZĄ HISTORIĘ, w której opowiecie jak to się wszystko zaczęło i co według Was składa się na czytanie!

czwartek, 8 stycznia 2015

Przedziwne przypadki Salomei Przygody



Ahoj, przygodo chciałoby się rzec, czytając najnowszą książkę Marty Kisiel „Nomen Omen”.  Ta książka o łacińskim tytule opowiada o losach Salki Przygody (znaczące nazwisko mówi czytelnikowi czego może się spodziewać po bohaterce), która postanawia w końcu wyprowadzić się od rodziców, pozostawiając ich na pastwę braciszka. Wyrusza na podbój Wrocławia, znajduje prace w uczelnianej księgarni oraz wynajmuje pokój u pewnej starszej pani. Mroczny dom, od którego stronią mieszkańcy i taksówkarze, ma niezwykłych lokatorów: gadatliwą papugę oraz jedną, dwie... trzy staruszki, bliźniaczo do siebie podobne. 
 Naszej rudowłosej bohaterce nie raz stanie włos na głowie, tym bardziej, że za nią przywlecze się jej mało rozgarnięty brat, nazwany Niedasiem. Ów typ, przynoszący wiele kłopotów i udręki starszej siostrze, to mistrz gier komputerowych i slangu młodzieżowego. Niedaś postanawia zrobić wielką niespodziankę siostrze i wynajmuje pokój w tym samym domu.  A to oznacza kataklizm w mniemaniu Salki, która nawet nie wie z czym przyjdzie się jej zmierzyć. Poczynając od zarażenia jednej ze staruszek i papugi miłością do gier komputerowych po … (o, tego zdradzić Wam nie mogę!).

Marta Kisiel po raz kolejny zaskakuje humorem, postaciami  i historią, w której przeszłość miesza się z teraźniejszością. „Ałtorka” zaprasza nas w podróż do wojennego Breslau,  jest jak prządka, która tka niezwykłe losy bohaterów. I nie ona jedna posiada w tej powieści taką zdolność… Nić prowadzi nas przez tragiczną historię rodzinną, połączoną z siostrami Bolesnymi. Kim są staruszki?

„Nomen Omen” zaskoczy fanów polskiej fantastyki, uzależni i każe z utęsknieniem wyczekiwać na książki Marty Kisiel. Jest w jej prozie coś wyjątkowego, błyskotliwego, hipnotyzującego. 
Jest też humor, jedyny w swoim rodzaju "kisielowy", którego nie żałuje autorka i sypie nim gęsto i mocno. Nic więc dziwnego, że czytelnik wybucha zaraźliwym i opętańczym śmiechem, od którego trzęsie się jak galareta. Nie wierzycie...? To właśnie, staram się wyprowadzić Was z dużego błędu, w którym tkwicie :)

Nie będę tu słodzić – Marta Kisiel to jedna z moich ulubionych pisarek. I należę do grona cierpiętników, czekających na kolejne książki. Ale warto. Fabuła jest przemyślana, okraszona dialogami, z których możemy czerpać do woli, aby użyć je i przytoczyć we własnym zakresie i sytuacji.  Bohaterowie zaskakują (nawet siebie), a ich losy jeszcze długo siedzą w czytelniczej głowie. Takich książek życzę sobie jak najwięcej pod moją strzechą.  

Marta Kisiel to wielbicielka romantyzmu, epoki zaszufladkowanej przez szkolne podręczniki. Pisarka daje drugie życie Słowackiemu oraz literaturze epoki romantyzmu, która może zaskoczyć każdego kto zechce w niej szukać czegoś dla siebie.
Swoje upodobanie do romantyzmu i liczne motywy, które odnajdziemy w tej powieści ,autorka tłumaczy takimi słowami :
Romantyzm sypie się ze mnie garściami jak trociny ze starego misia. Wszędzie coś wetknę, wplotę – a to cytat, a to nawiązanie, a to inną aluzję, nie tylko do Słowackiego. Z jednej strony nie potrafię, nie chcę się powstrzymać i z zapałem daję wyraz temu, co mnie fascynuje najbardziej, z drugiej zaś… Tli się we mnie nadzieja, że w ten pokręcony jak baranie rogi sposób zdołam choć trochę ten znienawidzony romantyzm stopniowo odczarować i czytelnicy zobaczą w nim coś więcej niż narzędzie tortur z czasów szkolnych.”  
 (wywiad Jest i śmieszno, i  straszno.  Z Martą Kisiel rozmawiała Kinga Szafruga. Źródło: http://www.empik.com/jest-i-smieszno-i-straszno-wywiady-empikultura,91798,a).

I na co jeszcze czekacie – biegiem po „Nomen Omen”  :)

sobota, 3 stycznia 2015

Poplątani

Życie nastolatka to nieustanne poszukiwanie własnego ja, buntowanie się przeciwko rzeczywistości.  To okres kiedy człowiek jest wyjątkowo wrażliwy, a wszelkie doświadczenia chłonie jak  gąbka."Zabłądziłam"Agnieszki Olejnik to historia  narodzin pierwszej miłości w obliczu traumatycznej przeszłości. Miłość leczy rany, uczy wybaczać i wprowadza w dorosłość. 

Maja ma 16 lat, jest wysoka i uwielbia grać w koszykówkę. Jej życie to rutyna, bez radości i celów. Od kiedy jej starsza siostra popełniła samobójstwo, wszystko się zmieniło. Matka pogrążyła się w depresji, a ojciec uciekł w pracę. Nikt nie zauważył, że Maja została sama. Izoluje się od znajomych, a jednocześnie zakochuje się w towarzyskim Alku. Wybrała go, ponieważ łączyły ich podobne doświadczenia. Alek przełamuje lody i nieufność, strach Majki. Uczucie, które porywa młodych okazuje się być lekarstwem na samotność, obojętność, pusty dom. Majka i Alek szybko jednak przekonują się, że nie wszystko jest takie łatwe i proste. Czy poradzą sobie z przeszłością, która niczym fatum ciąży nad nimi? 

Opowieść poznajemy poprzez narrację Majki, zagubionej, zbuntowanej i osamotnionej dziewczyny. Od śmierci siostry nie potrafi nikomu zaufać, nie potrafi otworzyć się na innych. Uczucie do Alka, który również stracił bliską osobę, zmienia główną bohaterkę, ucząc ją bliskości, zaufania i radowania się każdym dniem. Autorka plącze ich losy, stawiając ich przed coraz to trudniejszymi wyzwaniami i sytuacjami. Majka musi podjąć wiele ważnych decyzji, które niekoniecznie są trafne i dobre. Ale właśnie tak wygląda młodość. Agnieszka Olejnik nakreśliła dokładnie i szczegółowo psychologiczne portrety młodych ludzi, stojących na zakręcie swojego życia. Bohaterowie przechodzą przez ciężkie doświadczenia, z których muszą się otrząsnąć. Nie mogą liczyć na swoich rodziców, są zdani tylko na siebie. Autorka pokazuje też jak wyglądają poszczególne stadia nastoletniej miłości - od fascynacji po żarliwe uczucie. Książka "Zabłądziłam" pokazuje też typowe problemy nastolatków: pierwsze miłości, używki, zagubienie, wykorzystywanie przez innych. Widzimy ten świat ich oczami, myślimy tak jak oni - i jest to plątanina emocji, od euforii po czarną rozpacz. Nie brakuje w tej powieści trudnych tematów tabu (samobójstwo, gwałt, depresja). To książka, która nie pozwoli o sobie zapomnieć, zmusi nas do przeżywania całym sobą, do refleksji i zadumy nad życiem młodych ludzi, wkraczających w dorosłość. Jest to długa droga, pełna przepaści i spróchniałych mostów. Każdy jednak z nas musi ją przejść.

Prawdę mówiąc gdyby nie polecenie innej osoby, nie sięgnęłabym po tę książkę. I na pewno dużo bym na tym straciła. Cała podróż w świat nastolatków, przeszłaby mi koło nosa. A to powieść bardzo wrażliwa, szczera, prawdziwa. Historia, która mogła przydarzyć się każdemu.

piątek, 2 stycznia 2015

Walka o dom z różami w tle

   Wyobraźcie sobie sobie, że wyjeżdżacie na wakacje. Zamykacie dom na cztery spusty i z radością ruszacie na wymarzone wczasy. I nawet nie spodziewacie się, że wasz dom, wasze schronienie, azyl, najmilszy zakątek świata, zostaje przejęty siłą przez inną, obcą rodzinę. Od tej pory musicie walczyć o swój dom, który nie jest już wasz...
W takim momencie wzbiera w nas złość, bunt, chęć odwetu, odwołanie się do sprawiedliwości. W takiej sytuacji znalazła się rodzina Libby Sawyer, kiedy to ich dom zajęła rodzina rumuńskich imigrantów, na czele z bezpośrednim i potężnie zbudowanym Michaelem Dobrescu.O całym zajściu opowiada powieść "Sekrety róż" Elizabeth Camden.

Nie jest to jednak bezprawne wtargnięcie i przejęcie domu, ponieważ Michael przedstawia dokumenty, które czynią go właścicielem posesji. Natomiast ojciec Libby, który kupił dom kilkanaście lat temu i wyremontował, również uważa się za jego prawowitego właściciela. Spór o dom musi rozwiązać sąd, a do tego czasu Libby i jej ojciec muszą mieszkać z rodziną brata. Mogą jednak zabrać swoje rzeczy i sprawdzić stan posesji. Libby zostaje oddelegowana do tego zadania. Wizyta ta, nie należy do przyjemnych, a spotkanie z gburowatym Michaelem, który odsłania swój impertynencki charakter, wywiera duży wpływ na kobiecie. Bohaterka poznaje rodzinę Dobrescu - dwóch synów pana domu, ich służących oraz tajemniczą dziewczynę o imieniu Mirela, która nie pasuje do wesołej, rumuńskiej gromadki. Co ukrywa ich rodzina, kim naprawdę jest Mirela, czy mają prawo do domu Sawyerów? Libby pomimo całego zamieszania i utraty własnego domu nie czuje nienawiści do rodziny Michaela, wręcz przeciwnie jest nimi zafascynowana, zaciekawiona... Kobieta również skrywa pewną, wstydliwą tajemnicę, która sprawia, że czuje się gorsza, dlatego wie, czym jest wyobcowanie i brak akceptacji wśród mieszkańców. Być może to sprawia, że pragnie bliżej poznać imigrantów....

Elizabeth Camden stworzyła wyjątkową powieść, naszpikowaną tajemnicami, ale i soczystymi emocjami. Bohaterowie są niezwykle żywiołowi, a każdy z nich prezentuje zupełnie inny charakter. Libby jest wrażliwą plastyczką, która kocha dzieci i naturę, z kolei jej ojciec to perfekcjonista, wynalazca, szanowany profesor. Michael na pierwszy rzut oka wydaje się być porywczy, groźny, nie przebierający w środkach. Jego siostra - Mirela, to jego przeciwieństwo: delikatna, krucha, ale stanowcza. Każda z tych postaci nosi w sobie tajemnicę, mroczną i niewygodną. Ale to Libby wydaje się być osobą godną podziwu: to ona wyciąga rękę do ludzi, którzy zagarnęli jej dom, przekonuje innych mieszkańców, że nie warto izolować się od obcokrajowców. Rodzina Dobrescu pragnie tylko schronienia, aby zacząć nowe życie w nowej ojczyźnie. Są jednak obcymi, innymi, co tylko pogłębia konflikt. Kolejną tajemnicą jest dziwna awersja do róż, których zapach przywołuje mroczną przeszłość imigrantów (więcej nie mogę Wam zdradzić).

"Sekrety róż" porusza ważny temat akceptacji, oceniania innych przez stereotypy i powierzchowność. To bardzo uniwersalna powieść, która pokazuje, że człowiek szybko ocenia innych po wyglądzie, pochodzeniu, sposobie wysławiania. A każdy człowiek kryje w sobie inną historię, tajemnicę, różne doświadczenia, które go ukierunkowały, stworzyły lub zmieniły. Przyjazd rodziny Dobrescu do spokojnego, amerykańskiego miasta zmienił życie wielu bohaterów, odsłaniając wiele sekretów i demaskując kłamstwa. podobnie z różami - dla jednych będą piękną ozdobą domu, wspomnieniem dobrych dni, a dla drugich staną się przekleństwem, koszmarem przypominającym o tragicznej przeszłości.

Podobało mi się ścieranie dwóch, silnych charakterów - Libby i Michaela, którzy nie szczędzili sobie przytyków, szczerych i mocnych słów (trafiła kosa na kamień), ale pod ich cynizmem i sarkazmem kryły się wrażliwość i troska o drugiego człowieka. Przyznam się, że podchodziłam do tej książki z rezerwą, szufladkując ją jako kolejny romans. Dostałam prztyczka w nos, bo nie można z góry zakładać o czym będzie książka. Nawet recenzja na okładce nie powie nam wszystkiego. Komu spodobają się "Sekrety róż" - na pewno kobietom, ale i mężczyznom, którzy lubią rozwiązywać zagadki z przeszłości. Kolejną zaletą, o której nie wspomniałam jest humor, utarczki słowne bohaterów i ich upór, który prowadzi do zabawnych sytuacji. W tej powieści raz płaczemy, raz uśmiechamy się pod nosem - jak w życiu. Nic nie jest płaskie i czarno-białe.