czwartek, 28 lutego 2013

Nastolatka z XIX wieku



    Ania to bohaterka, o której ciągle się myśli, w kontekście współczesności oraz obyczajowości. Wartości, które prezentuje ta postać są bliskie mojemu sercu, może dlatego jej historia jest tak wciągająca i pouczająca. „Ania z Avonlea” L. M. Montgomery to dalsze losy Ani i jej przyjaciół. Tytułowa bohaterka dorasta, uczy się odpowiedzialności za innych i nie poprzestaje realizować swoich marzeń. Zostając nauczycielką w małym miasteczku – Avonlea, staje przed ogromnym wyzwaniem jakim jest wychowywanie i nauka niesfornych dzieci. Ania jest pod tym względem idealistką, nie opuszcza jej dusza marzycielki i romantyczki. Pragnie być wzorcową nauczycielką, która nie stosuje kar cielesnych, a serca swoich podopiecznych zdobywa miłością i serdecznością.  Nowa nauczycielka zostaje przyjęta przez dzieci dobrze, co później przekształca się w zaufanie i sympatię. Rudowłosa „nastolatka” oprócz szkoły, zajmuje się też ukochaną Marylą oraz domostwem. Nie zaniedbuje swoich dawnych przyjaźni, zawiera też nowe: z dziwacznym sąsiadem panem Harrisonem oraz panną Lawendą, osamotnioną kobietą, mieszkająca w urzekającej Chatce Ech. Poznajemy też innych bohaterów – Zielone Wzgórze znowu ożywa dzięki bliźniakom – Toli i Tadziowi, którzy zostają przygarnięci przez Marylę i Anię. Rodzeństwo różni się charakterem i temperamentem-  Tola jest ostoją spokoju i  małą damą, a je brat Tadzio to urwis, rozrabiaka, który może być utożsamiany z chłopięcym wcieleniem małej Ani, która również lubiła psikusy i ciągle popadała w tarapaty.
Ania znajduje swoje bliźniacze dusze w małym Jasiu, jej uczniu oraz pannie Lawendzie, która w młodości przeżyła tragiczne rozstanie miłosne. Dzięki Ani wszystko jednak kończy się pomyślnie, a przysłowie „stara miłość nie rdzewieje”  sprawdza się wspaniale na przykładzie panny Lawendy. Nasza bohaterka zajmuje się także działalnością dobroczynną, tworząc Koło Miłośników Avonlea oraz  Dom Ludowy.  Nie brakuje zabawnych zdarzeń, omyłek i śmiechu, ale Ania zawsze wychodzi ze wszystkiego z ogromnym optymizmem, patrząc na przyszłość z radością i nadzieją.
Ani nie brakuje serca, uporu i temperamentu – znajduje czas na przyjaźń, pracę, edukację i własne przyjemności. Która współczesna  nastolatka byłaby aż tak zaangażowana i odpowiedzialna… Czasy się zmieniają, więc nie powinnam porównywać dwóch różnych pokoleń. Mam nadzieję, że postawa Ani jest godna naśladowania także teraz i znajduje swoich zwolenników.
Pomimo, że Ania dorasta i poważnieje – ciągle kieruje się w swoim życiu wielkimi wartościami. Powieść „Ania z Avonlea” pokazuje, że życie ma wiele blasków, a człowiek upadając, doświadczając porażek, może być jeszcze lepszy. Ania rezygnując ze swoich aspiracji naukowych i pozostając z Marylą na Zielonym Wzgórzu – uczy się życia, człowieczeństwa, których zdobywa się w bezpośrednim kontakcie z drugim człowiekiem. Tylko otwartość i serdeczność przełamują barierę nieufności, pozwalając  poznać człowieka z innej strony, tej nieznanej.
Powieść przeczytałam w ramach wyzwania czytelniczego  - „Czytamy Anię”, które ma na celu popularyzację postaci literackiej i jej powieściowych losów.

niedziela, 24 lutego 2013

KĄCIK MAŁEGO MOLIKA (cz.4) - "Anielskie sprawki" Agnieszka Przywara


   Czy dziecko może zobaczyć więcej niż dorosły? Czy może zobaczyć anioła i zostać jego przyjacielem? 
Książka Agnieszki Przywary "Anielskie sprawki" to wspaniały przykład, że anielscy bohaterowie uczą podstawowych wartości, tak ważnych w świecie małego człowieka. Muszelka to mała dziewczynka, która nie chodzi do szkoły, przeważnie spędza czas w domu i musi uważać na swoje chore serduszko. Pomimo, że dziecko jest chore, nie może się bawić jak jej rówieśnicy – jest niezwykle inteligentną i dojrzała jak na swój wiek osobą. Może dzięki temu może rozmawiać z aniołami, ucząc ich prostych rzeczy, które przynoszą wiele radości i uczą szanować każdy kolejny dzień.  
  Anioły, które odwiedzają dziewczynkę są jak dzieci – naśladują, pytają i zachwycają się prostymi przyjemnościami. Muszelka dzieli swoich anielskich towarzyszy na trzy grupy: Anioły Bardzo Pogodne, Anioły Mniej Szczęśliwe oraz Anioły Całkiem Zasmucone. Każda z tych istot po spotkaniu z dziewczynką staje się Aniołem Bardzo Pogodnym, ponieważ bohaterka chętnie pomaga niebiańskim przyjaciołom rozwiązywać ich problemy, lecząc wszelkie kłopoty przyjaźnią, serdecznością i pomysłowością. Muszelka jest dość zaradna i nawet rozbity anielski dzwoneczek czy podartą, białą szatę potrafi naprawić. Bohaterka książki „Anielskie sprawki” uczy małych czytelników bezinteresowności, zwracając uwagę, że pomimo cierpienia i problemów nie należy narzekać ale cieszyć się tym co każdy z nas ma. Anioły natomiast potrafią odwdzięczyć się dziewczynce swoją opieką i przyjaźnią, która pokonuje największe niebezpieczeństwo.  Historie zebrane w książce stanowią jeden cykl, pokazujący dziewczynkę i jej świat  w ciągu czterech pór roku. Anioły są ukazane jako piękne istoty, które podobnie jak ludzie czują, mają gorsze dni, nudzą się i odkrywają ludzki świat. Agnieszka Przywara dzięki swoim anielskim postaciom ukazuje w pozytywny sposób dzieci, które są inne niż ich rówieśnicy- czy to przez chorobę czy przez posiadanie swojego intymnego świata, mogą być szczęśliwe i żyć każdą chwilą. Dziecięcy zachwyt towarzyszy czytelnikowi od pierwszej strony – są nim przepełnione anioły obserwujące świat i Muszelka doświadczająca obecności nietypowych istot. 
  Zabawne ilustracje Zofii Zabrzeskiej są inspiracją dla naszej wyobraźni w trakcie czytania. Ilustratorka uchwyciła w nich charakter każdego z aniołów, indywidualność i emocje. Jest to dodatkową zachętą do przeczytania tej pogodnej i pouczającej książki.
Jeżeli nie wierzysz w anioły ta książka pozwoli Tobie na chwilę oderwać się od racjonalistycznego stąpania po ziemi i unieść w przestrzeń wyobraźni. A jeżeli wierzysz - to nie potrzebujesz żadnej zachęty do przeczytania „Anielskich sprawek”.

poniedziałek, 18 lutego 2013

Praświat naszych korzeni


  Przychodzi taki moment w życiu człowieka, że zastanawia on się nad swoimi korzeniami, pochodzeniem. Szuka swojego drzewa genealogicznego, ogląda stare fotografie dziadków, pradziadków i zadaje sobie pytanie – kim byli, co czuli, jak wyglądała ich rzeczywistość, ich świat. Historie dziadków są na ogół bardziej znane niż życie pradziadków. 
    Anna Bolecka w swojej książce „Biały kamień” czyni bohaterem powieści – Pradziadka, Franka. Jest to zaskakujące, ponieważ rzeczywistość wnuków, dzieci i dziadków wzajemnie się przeplata, pokazując ciągłość pokolenia, ale również wskazując na obumieranie pewnych światów, obrazów, które nie mogą być w pełni przekazane „Gienierałom” (czyli wnukom).
  „Biały kamień” to proza magiczna, urzekająca od pierwszego zdania, płynąca jak wspomnienia, jak opowieść sędziwego, doświadczonego człowieka. Historia dotyczy Pradziadka, który osierocony w dzieciństwie zostaje przygarnięty przez ciotkę. Wychowywany na wsi, doświadcza pierwszych fascynacji przyrodą, ludźmi, światem. Jego życie jest proste, i przebiega w uniwersalnej kolejności: dorastanie, praca, założenie rodziny, wychowanie dzieci. Pradziadek targany jest namiętnościami, zakochując się w Podolance, zdradza żonę, a jednocześnie doświadcza szczęścia fizycznego i duchowego. Anna Bolecka przedstawia swojego bohatera jako człowieka złączonego z naturą, ziemią, obrzędami, które giną wraz z ludźmi, z przemijającym czasem. Kultura pierwotna, ludowa zdaje się być tak krucha jak człowiek, śmiertelna i eteryczna. Pradziadek to postać wyjątkowa, wrażliwa na przyrodę, zwierzęta, cierpienie wszelkich stworzeń. Przez swojego kolegę, Benko styka się z kulturą żydowską, dawnymi zwyczajami i obrzędami. Kolejnym ważnym motywem jest ziemia, która staje się siłą życiodajna, błogosławiącą nowe życie i ratująca chorych od śmierci. Ten cały Praświat jest nieco zmitologizowany, spajający to co metafizyczne i ziemskie, ludzkie. Tylko wojna jest w stanie zburzyć ten ład i porządek natury, zabierając na zawsze spokój i poczucie bezpieczeństwa. Pradziadek Franek ciągle czegoś szuka, ale nie potrafi uciec od swojej pracy i obowiązków, zdaje się być uwięziony w przestrzeni domostwa. Jego marzenia o wyrwaniu się ze wsi, pokusie bycia wolnym – stają się wypłowiałym obrazkiem, platonicznymi ideałami. Bohater powieści w końcowej scenie osiąga pełnię zjednoczenia z samym sobą i naturą. Zrzuca z siebie starą skórę, niedołężność i bezradność starca. I wszystko zamienia się w sen.
   W oczach dziecka Pradziadek to istota tajemnicza, dziwna, traktowana czasami jak odwieczna część świata. To od niego czerpie wiele mądrości życiowych,  to on jest dla niego autorytetem i mędrcem. Bolecka pokazuje jak kruche i krótkie jest ludzkie życie, które zatacza koło niczym pory roku. Polska literatura powinna być dumna z takich książek jak „Biały kamień”, ponieważ jest to szkatułka motywów, prastarych obrazów i wspomnień czasu przedwojennego, kiedy to człowiek żył w zgodzie z prawami natury.  Do tej rzeczywistości nie można powrócić, chyba że przez krótkie zanurzenie się w opowieści Pradziadka. A co po nas pozostanie? Stare buty, fotografie, parasol i ubrania w szafie…

wtorek, 12 lutego 2013

O trudnych książkach

                          Żródło:  http://www.wikipaintings.org/en/norman-rockwell/reading-book 

 Siadamy w fotelu, w ręce od razu wpada nam lektura, czytadło. No bo w końcu po całym dniu, chcemy sobie odpocząć od świata. Najlepszym lekarstwem są lekkie i przyjemne lektury. Robimy sobie kawkę/herbatkę i wyłączamy się.
    Brzmi jak stereotypowy obraz człowieka czytającego? Moi mili, czytanie wymaga myślenia, refleksji, własnego odczytania i powolnego przenikania do odbiorcy. Jest to proces dojrzewania, wzrastania, kształtowania naszych gustów, preferencji czytelniczych. Czytanie to nie tylko przyjemność sama w sobie, ale chęć stawiania sobie nowych wyzwań, poznawania innych perspektyw i gatunków. Pod pojęciem "trudna" książka kryje się coś więcej... Aby po nią sięgnąć nie potrzebujemy wyższego poziomu wtajemniczenia, lecz czasu. Takie książki łatwo zniechęcają, ciągle wymagając od nas pełnej motywacji i postawy całkowitego oddania się czytaniu i refleksji. W subiektywnym rozumieniu tego słowa kryją się książki oparte o idee filozoficzne, humanistyczne, psychologiczne. Chciałabym tu też umieścić polską prozę, która funkcjonuje poza obiegiem popkultury czy literatury "modnej". Po co nam takie książki? Owszem nie zmienią one z dnia na dzień naszego postrzegania, ale staną się częścią nas, zaczną kiedyś żyć w naszych myślach, by znowu do nich powrócić. Nie chodzi tu o snobizm czy wyłamywanie się z szerszego kręgu czytelników, ale o przypomnienie sobie czym jest czytanie w sensie rozumowania, odkrywania także tych ciężkich, bolesnych stron literatury. Przełamywanie kolejnych barier, niezrozumienia czyni nas wrażliwymi na głębie słowa, człowieka i świata, który nigdy nie będzie prosty, przyjemny i spokojny. Wiem jak trudne bywa sięgnięcie po literaturę skomplikowaną, nieujarzmioną przez rzeczywistość - ale jak bogatsze może się stać nasze odkrycie, pójście o krok do przodu w swoich czytelniczych fascynacjach.
   Tak naprawdę sięgając po książkę nie oczekujemy dosłownego "wypoczynku", ale wysiłku wtapiania się w historię, którą kreuje pisarz. Przy kolejnym wyborze książki pomyślmy o tych pozycjach, które nas nurtują ale boimy się je oswoić, przeraża nas niewiedza, brak narzędzi do właściwego odczytania... To wszystko czyni nas właśnie czytelnikami poszukującymi, pragnącymi odkrywać i poznawać - nie zatrzymywać się na jednym gatunku, autorze... Pamiętajmy też, że są one furtką do budowania własnego czytelnictwa - świadomego i refleksyjnego - nastawionego nie na ilość, a jakość.

niedziela, 10 lutego 2013

KĄCIK MAŁEGO MOLIKA (cz.3) - Monk dla dzieci

Są takie książki, które bawią dzieci i dorosłych. I śmiało możemy powiedzieć o łączeniu pokoleń dzięki literaturze. Dużo uśmiechu i zabawy gwarantują opowiadania Grzegorza Kasdepke - "Nowe kłopoty detektywa Pozytywki". Pan Pozytywka to taki detektyw Monk dla najmłodszych, a dla nas dorosłych to duża dawka pozytywnej energii. Kim jest bohater książki? 

Detektyw Pozytywka jest przesympatycznym i radosnym właścicielem agencji detektywistycznej "Różowe okulary". I jak mówi sama nazwa Pozytywka patrzy na świat bardzo optymistycznie, nie pomijając jednak ważnych dowodów w śledztwie. Jego konkurent Martwiak szykuje nowe podstępy, które  mają utrudnić pracę naszego bohatera. Oprócz Pozytywki pojawiają się inne postacie, również zabawne i lubiące wszelakie figle, które nie ukryją się przed czujnym okiem Pozytywki. A nasz detektyw ma masę przedziwnych spraw do rozwiązania, więc nuda i bezrobocie na pewno mu nie grozi. A w czym tkwi sukces tytułowego bohatera? W prostocie, w zwyczajności, która ujmuje serca młodszych i starszych. Jego nie można nie polubić.
Największym atutem książki są zagadki, które dziecko (albo dorosły) muszą rozwiązać - sami stajemy się detektywami - może i podwórkowymi ale to najlepsza droga, aby nauczyć się spostrzegawczości i logicznego myślenia. Detektyw Pozytywka uczy, bawi i wciąga. Jest to książka zarówno dla największego rozrabiaki, który nie lubi się nudzić, jak i dla malucha zaczynającego przygodę z literaturą. 
Sam autor jest moim bajkopisarzem współczesności, który potrafi zarazić dzieciaki bakcylem czytania. Oby tak dalej!

sobota, 9 lutego 2013

W krainie zimowego snu...

Książkojady pogrążyły się w zimowym śnie, słodkim lenistwie. Aktywność zerowa, więc trzeba coś z tym zrobić. Książki czytam, z pisaniem trochę gorzej. Brak weny, a raczej wszechogarniający sen zabiera mi czas i siły na myślenie. Brzmi to jak spowiedź "leniucholika" - niestety tak się czuję w te wszystkie zimowe popołudnia. Dzisiaj jest trochę inaczej, bo słucham muzyki, którą chciałabym się z wami podzielić. I polecić jeden z audiobooków.
Muzyka bywa jednak lekarstwem na wszelkie problemy, nawet te związane z "zastojem" umysłowym. Czytać i słuchać - to właśnie robię najczęściej w takie zimowe wieczory. Posłuchajcie...

                                    THE STAVES- Winter Trees
 
                                              Wilki- Czystego serca   

Gabrielle Aplin- Home

Russian Red - Cigarettes

Brodka- Dancing shoes (wszyscy znają, ale nie mogłam się powstrzymać ;D

Ewelina Lisowska- W stronę słońca ( no co, też czasami słucham komercyjnych stacji radiowych)
The Paper Kites- Bloom

A teraz z przymrużeniem oka ;D
Ona tańczy dla mnie by Cezik

Miś Uszatek po japońsku (rozśmiesza każdego)

Miłego słuchania. :)