Ania to bohaterka, o
której ciągle się myśli, w kontekście współczesności oraz obyczajowości.
Wartości, które prezentuje ta postać są bliskie mojemu sercu, może dlatego jej
historia jest tak wciągająca i pouczająca. „Ania z Avonlea” L. M. Montgomery to dalsze losy Ani i jej przyjaciół. Tytułowa
bohaterka dorasta, uczy się odpowiedzialności za innych i nie poprzestaje
realizować swoich marzeń. Zostając nauczycielką w małym miasteczku – Avonlea,
staje przed ogromnym wyzwaniem jakim jest wychowywanie i nauka niesfornych
dzieci. Ania jest pod tym względem idealistką, nie opuszcza jej dusza
marzycielki i romantyczki. Pragnie być wzorcową nauczycielką, która nie stosuje
kar cielesnych, a serca swoich podopiecznych zdobywa miłością i
serdecznością. Nowa nauczycielka zostaje
przyjęta przez dzieci dobrze, co później przekształca się w zaufanie i
sympatię. Rudowłosa „nastolatka” oprócz szkoły, zajmuje się też ukochaną Marylą
oraz domostwem. Nie zaniedbuje swoich dawnych przyjaźni, zawiera też nowe: z
dziwacznym sąsiadem panem Harrisonem oraz panną Lawendą, osamotnioną kobietą,
mieszkająca w urzekającej Chatce Ech. Poznajemy też innych bohaterów – Zielone
Wzgórze znowu ożywa dzięki bliźniakom – Toli i Tadziowi, którzy zostają
przygarnięci przez Marylę i Anię. Rodzeństwo różni się charakterem i
temperamentem- Tola jest ostoją spokoju
i małą damą, a je brat Tadzio to urwis,
rozrabiaka, który może być utożsamiany z chłopięcym wcieleniem małej Ani, która
również lubiła psikusy i ciągle popadała w tarapaty.
Ania znajduje swoje
bliźniacze dusze w małym Jasiu, jej uczniu oraz pannie Lawendzie, która w
młodości przeżyła tragiczne rozstanie miłosne. Dzięki Ani wszystko jednak
kończy się pomyślnie, a przysłowie „stara miłość nie rdzewieje” sprawdza się wspaniale na przykładzie panny
Lawendy. Nasza bohaterka zajmuje się także działalnością dobroczynną, tworząc
Koło Miłośników Avonlea oraz Dom Ludowy.
Nie brakuje zabawnych zdarzeń, omyłek i
śmiechu, ale Ania zawsze wychodzi ze wszystkiego z ogromnym optymizmem, patrząc
na przyszłość z radością i nadzieją.
Ani nie brakuje serca,
uporu i temperamentu – znajduje czas na przyjaźń, pracę, edukację i własne przyjemności.
Która współczesna nastolatka byłaby aż
tak zaangażowana i odpowiedzialna… Czasy się zmieniają, więc nie powinnam
porównywać dwóch różnych pokoleń. Mam nadzieję, że postawa Ani jest godna
naśladowania także teraz i znajduje swoich zwolenników.
Pomimo, że Ania dorasta i
poważnieje – ciągle kieruje się w swoim życiu wielkimi wartościami. Powieść
„Ania z Avonlea” pokazuje, że życie ma wiele blasków, a człowiek upadając,
doświadczając porażek, może być jeszcze lepszy. Ania rezygnując ze swoich aspiracji
naukowych i pozostając z Marylą na Zielonym Wzgórzu – uczy się życia,
człowieczeństwa, których zdobywa się w bezpośrednim kontakcie z drugim
człowiekiem. Tylko otwartość i serdeczność przełamują barierę nieufności,
pozwalając poznać człowieka z innej strony,
tej nieznanej.
Powieść przeczytałam w
ramach wyzwania czytelniczego - „Czytamy Anię”,
które ma na celu popularyzację postaci literackiej i jej powieściowych losów.
Cała seria "lekko" sczytana czeka na kolejną czytelniczkę :)
OdpowiedzUsuń