sobota, 2 sierpnia 2014

Żołnierz przyszłości

         Johnny Mnemonic jest jednym z moich ulubionych filmów o cybernetycznej przyszłości. Czytając "Insygnia. Wojny światów" S. J. Kincaid to było moje pierwsze skojarzenie. Człowiek staje się nośnikiem informacji, podróżuje po cyberprzestrzeni, stając się nowym, ulepszonym gatunkiem homo sapiens. A może taki rozwój techniki i próba stworzenia superczłowieka może zakończyć się futurystycznym  Matrixem, kiedy to maszyny zaczną rządzić światem. 

     Niedaleka przyszłość. Tom to przeciętny nastolatek,  wielbiciel gier komputerowych, samotnik. Wiedzie on życie włóczęgi, wraz z ojcem podróżują od kasyna do kasyna, zarabiając w dość nietypowy sposób na życie. Ojciec Toma to typowy hazardzista, tak naprawdę większość pieniędzy przegrywa. Tom zmuszony jest zarabiać na siebie i ojca, grając w gry. W tym jest niepokonany i genialny, niestety nie można tego powiedzieć o jego nauce w wirtualnej szkole, z której grozi mu wydalenie. 
       Jego życie zmienia się całkowicie kiedy to wygrywa pojedynek w pewnej grze komputerowej. Nie jest to jednak zwykła gra, ponieważ stanowi ona przepustkę do elitarnego grona kadetów, walczących w kosmosie. Najsilniejsze kraje postanowiły przenieść terytorium walk do kosmosu aby uniknąć ofiar i rozlewu krwi. Tak naprawdę walczą tylko maszyny, sterowane właśnie przez nastolatków. Tom może zostać jednym z nim, ale musi zgodzić się na wszczepienie mikroprocesora, dzięki któremu umysł chłopca będzie mógł  przyswajać wiele informacji i umiejętności. Chłopak chcąc uciec od swojego zwykłego i szarego życia, postanawia zaryzykować.

     Od zera do bohatera. Taki slogan mógłby określać losy głównego bohatera "Insygnii". Oprócz metamorfozy nastolatka czytelnik poznaje także bardzo ciekawy świat przyszłości, który nie jest ograniczony ludzkim ciałem czy umysłem. Szkolenie kadetów wygląda jak gra komputerowa (ucieszy to fanów gier) gdzie śmierć jest tylko końcem rozgrywki. Wirtualny świat przyciąga swoją atrakcyjnością, bycia kim się zapragnie. Tom przekona się jednak, że nie jest to beztroska zabawa a bycie super nastolatkiem ma swoje minusy. W końcu to Wojna Światów, w której gra toczy się o władzę nad kosmosem. 

     Autorka stawia swoich bohaterów w trudnych sytuacjach, wymagających ciężkich, dojrzałych wyborów. Bohaterowie są poddawani wielu próbom moralnym. Tom wielokrotnie rozmyśla nad lojalnością wobec przyjaciół a wiernością armii. Pierwsza część powieści wzmacnia apetyt na kolejne części. Historia porywa już od pierwszych stron, aby zaskakiwać i przyciągać czytelnika. Główna postać jest barwna, ironiczna, ma cięty język. Potrafi walczyć o swoje marzenia. Ogromną motywację stanowi dla niego poprzednie życie, ciągłe podróże, odpowiedzialność za ojca, walka o kolejny dzień. Tom chce być kimś więcej niż hazardzistą, włóczęgą bez wykształcenia, pragnie aby jego ojciec był dumny z syna. Pomimo, że chłopiec jest outsiderem, nawiązuje pierwsze przyjaźnie, ucząc się pracy zespołowej. 
      Ciekawą postacią jest także Meduza - tajemniczy wojownik, niepokonany w walkach. Tom odkryje kim naprawdę jest Meduza i będzie chciał za wszelką cenę pokonać przeciwnika. Będzie to początek wielkiej przygody, która odkryje przed chłopcem bezwzględność świata, dowódców i innych kadetów...
        Żołnierze przyszłości to tak naprawdę zagubieni młodzi ludzie, którzy dopiero poznają swoją tożsamość, możliwości, emocje. Nawet z ogromną inteligencją, wszczepionym procesorem, niewiarygodnymi umiejętnościami fizycznymi, pozostają nastolatkami z typowymi problemami. Przyjaźń, pierwsze miłości, impulsywność, młodzieńcze bójki, żarty też są częścią świata młodych kadetów. Życie to nie tylko wirtualne pojedynki i futurystyczne światy, ale i emocje, uczucia, cierpienie, radość. Wszystko to, co tworzy człowieka. 

        Być może ta książka jest bardzo podobna do wielu innych, które przeczytaliście (choćby taki Harry Potter).  Jestem jednak pewna, że to opowieść zaciekawi Was, kradnąc kilka godzin. Jeżeli jesteście ciekawi jak może wyglądać świat cyberwojowników, koniecznie sięgnijcie po "Insygnie. Wojny Światów".

1 komentarz: