Kira Gałczyńska, córka
Konstantego Ildefonsa i Natalii Gałczyńskich popełniła w 2013 r.
pierwszą powieść „Jeszcze nie wieczór”, wydaną
przez Marginesy. Historia wykreowana
przez znaną biografistkę opowiada o
kobiecie w podeszłym wieku, która przede wszystkim zmaga się ze swoją
fizycznością, ale i pamięcią, która zdaje się być coraz bardziej fragmentaryczna i ulotna.
Sonia Gasztołd mieszka sama w Warszawie, zajmuje się
projektowaniem stroi dla sztuk teatralnych. Jest oczytana, zorientowana w
kulturze, zakochana w poezji. Kobieta związana jest z Ablem, który również
uwielbia teatr. Od czasu do czasu Sonię odwiedza jej córka – Antonina. Jej
druga córka – Anna, jest zimna, obojętna i niechętnie przyjeżdża do matki w
odwiedziny.
Kobieta powraca pamięcią do swojej młodości, odczytuje swoje
życie przez fotografie, które są pretekstem do snucia historii:
„Chodziła, trzymając fotografię przed oczami, a jej myśli
błądziły daleko. Powędrowała do swojego dzieciństwa, do kilku zapamiętanych z
niego scen, do postaci matki. Do jej zawsze krzepiącego uśmiechu, którym
starała się mówić: będzie dobrze, uwierz mi” (s.31)
Oprócz zdjęć wspomnienia przywołują przedmioty, np. XIX –
wieczna lampa z powozowni:
„Ta lampa jest moim losem (…) Świeci jak latarnia morska
rozbitkom. Nie zgubię się dzięki jej światłu” (s. 37).
Sonia, rocznik 1944, patrzy na życie z lekkim optymizmem,
pragnąc przede wszystkim samodzielności
i niezależności. Niestety wypadek pozbawia jej pełnej sprawności fizycznej i
rozpoczyna długą i żmudną rekonwalescencję. Groźba amputacji nogi staje się główną przyczyną narastającej
depresji. Szpitalna rzeczywistość jest gorzka, pacjent traktowany przedmiotowo.
Sonię boli brak empatii ze strony medycznego personelu. Z pomocą córki trafia
jednak pod opiekę prawdziwych specjalistów. Co jednak można robić szpitalu, kiedy każdy
dzień wygląda jak poprzedni, a każda godzina ciągnie się w nieskończoność?
Sonia miała na to swój sposób – czytała, wspominała przeszłość i przypominała
sobie swoje ulubione wiersze, nie pozwalając sobie na marazm:
„Kiedy już powroty do historii szpitalnego dnia miała za
sobą, zaczynała głośno mówić wiersze. Znała ich setki, przywoływała je na każdą
okazję, to były jej godziny poetyckie od lat dające wytchnienie, a teraz –
nadzieję. W domu brała po prostu z półki jakiś tom, teraz trzeba było sięgnąć
do pamięci, która jak tajemna skrzyneczka otwierała się na umówione hasło”
(s.83)
Owa tajemna skrzyneczka coraz częściej nie chciała otwierać
się tak jak chciałaby bohaterka powieści „Jeszcze nie wieczór”. Krusząca się
pamięć stawała się największym problemem Sonii. Wspomnienia powracały, ale te o
których nie chciała pamiętać.
Sonia wielokrotnie cierpiała przez swoje miłości. Mężczyźni,
z którymi związywała się zazwyczaj oddalali się od bohaterki, żyli jakby obok,
a miłość okazywała się złudzeniem, które trwało bardzo krótko. Związek z Ablem
przypomina raczej przyjaźń, Sonia boi się kolejnego rozczarowania, zburzenia
swojej rutyny, dzielenia z kimś własnego, intymnego miejsca.
W recenzji Aleksandry Żelaźińskiej „Trudne popołudnie”
pojawia się ciekawe, ale bardzo delikatne nawiązanie do filmu „Pora umierać” w reżyserii
Doroty Kędzierzawskiej. Film bardzo przejmujący, refleksyjny, pokazujący
starszą kobietę, walczącą w imię swoich wspomnień, pamięci, utrwalenia świata,
którego była i jest częścią. Uważam, że obraz „Pora umierać” to świetne dopełnienie opowieści
o pamięci, wspomnieniach, starości.
„Jeszcze nie wieczór” to lektura do cierpliwych, ceniących
sobie zmysł obserwacyjny. Sonia, główna
bohaterka dokładnie opisuje współczesność, ubarwiając opowieść motywami z
filmu, literatury i teatru. „Jeszcze nie wieczór” to również temat starości,
która zmusza człowieka do walki o pamięć. To czas ciągłej wędrówki wspomnień,
spotkanych ludzi oraz uczuć. Bohaterka jednak nigdy nie poddaje się, udowadniając, że można iść przez życie energicznie, z nadzieją i optymizmem.
Cytaty pochodzą z książki K. Gałczyńskiej, Jeszcze nie wieczór, wyd. Marginesy, Warszawa 2013.
Chyba coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo interesująco, chętnie przeczytam!
OdpowiedzUsuńCzuję potrzebę, że muszę napisać o tym niezwykłym filmie - "Pora umierać". O nim też wspomnę jeszcze na blogu:)
OdpowiedzUsuń