poniedziałek, 30 czerwca 2014

Literackie wieloświaty

           Czy zastanawialiście się kiedyś nad istnieniem świata bliźniaczo podobnego do naszej rzeczywistości? Na pewno wielokrotnie rozmyślaliście coby było gdybym podjął/podjęła inną decyzję, wybrał/a inną drogę. Czy to zmieniłoby zupełnie nasze życie?
       Teoria światów alternatywnych czy wieloświatów znajduje swoje odzwierciedlenie nie tylko w literaturze fantasy czy science-fiction ale i w nauce, która zajmuje się tą koncepcją. Światy równoległe to jedna z największych zagadek ludzkości. Moty ten stanowi trzon powieści Leonarda Patrignaniego "Wszechświaty". Książka łączy romans, teorie alternatywnych światów i wątek katastroficzny, apokaliptyczny. Dość bogaty przekrój fabularny, ale dzięki temu powieść porywa czytelnika i trzyma aż do ostatniej strony, która i tak tylko wzmaga naszą ciekawość. 
           Historia dotyczy dwójki młodych ludzi - Alexa oraz Jenny, oddalonych od siebie setkami kilometrów. Otóż chłopiec mieszka we Włoszech, w Mediolanie i wiedzie spokojne życie nastolatka, natomiast dziewczyna żyje z rodziną w Australii i jest doskonałą pływaczką. Bohaterów na pierwszy rzut oka nic nie łączy oprócz dziwnych omdleń, podczas których słyszą głosy i są w stanie komunikować się ze sobą nawzajem. Ataki te przybierają na sile, co prowadzi do nawiązania kontaktu telepatycznego między nastolatkami. Alex postanawia odszukać dziewczynę, która żyje w jego myślach. Jenny także pragnie się spotkać i poznać tajemniczego chłopaka. Alex pozostawia swoich rodziców i dotychczasowe życie i wyrusza w podróż, aby odnaleźć  odpowiedzi na wiele pytań. Kiedy spotykają się w tym samym miejscu, o tej samej porze tak naprawdę nie mogą się zobaczyć, ponieważ istnieją w innych światach, żyją w alternatywnych rzeczywistościach. Alex nie poddaje się i za wszelką cenę postanawia odnaleźć Jenny... Bohaterowie nie podejrzewają co tak naprawdę im grozi. Ich przeznaczenie powiązane zostaje z losem światów, w których żyją. Wieloświatom grozi zagłada, aby je ocalić bohaterowie muszą odnaleźć Pamięć. Odnalezienie jej wiążę się wywołaniem istnej lawiny wydarzeń i faktów, które niczym puzzle układają się w prawdziwy obraz przeszłości Alexa i Jenny. Kim są? I czy potrafią uratować ludzkość?

           Początek lektury zapowiadał romans rodem z młodzieżowych powieści, ale autor zaskoczył mnie, wplatał w tą niby banalną historię wiele tajemnic i teorii, które stanowią wielką niewiadomą dla człowieka. A właśnie tą sferą zainteresował się pisarz - opisał to czego jesteśmy nieświadomi, czego się nie spodziewamy. Bohaterowie są być może zbyt heroiczni, ich losy przypominają dobrze znaną historię Romea i Julii, a ich strona psychologiczna czasami kuleje, ale dla samej wizji światów alternatywnych warto poznać "Wszechświaty". Postacie mogłyby być bardziej wyraziste, szczególnie Jenny, której postać wiele traci, jest mniej realistyczna niż Alex, którego autor chyba lepiej rozumie :) (męski charakter?)

             "Wszechświaty" wpisują się wspaniale w okres wakacyjnych lektur, a nawet nieprzespanych nocy. Najbardziej jednak ta pozycja spodoba się nastolatkom i fanom fantastyki z wątkiem romansowym. 

PS. Jeżeli skusi Was piękna okładka nie miejcie wyrzutów, bo zawartość książki dorównuje jej opakowaniu. 

Książka przeczytana w ramach wyzwania

niedziela, 29 czerwca 2014

Książka pełna włoskich smaków

           Jeżeli szukacie idealnej książki na lato, błogie popołudnie, leniwy wieczór to "Przepis na Umbrię" Michaela Tuckera spełni wasze oczekiwania. Lektura lekka, pełna kolorów, smaków, zapachów, które niestety możemy sobie tylko wyobrazić :)

          Powstało wiele książek opisujących ludzi z wielkich miast, którzy znudzeni wielkomiejskim szumem, hałasem, nieustannym biegiem postanawiają przeprowadzić się na wieś i tam rozpocząć nowe życie. Michael jest amerykańskim aktorem znanym z serialu "Prawnicy z Miasta Aniołów". Wraz ze swoją żoną również aktorką - Jill zakochują się w Umbrii. Włochy przyciągają ich specyficznym stylem życia, diametralnie innym niż w USA. Tutaj czas płynie powoli a jedzenie, przygotowywane z najlepszych, świeżych składników smakuje niebiańsko. Opisy Umbrii tak właśnie wyglądają - jak raj na ziemi. Narrator spędza czas na celebrowaniu posiłków, odkrywaniu ciekawych zakątków Włoch oraz poznawaniu języka. 
          Michael jest całkowicie oddany żonie, liczy się z jej zdaniem, a ich podróże do Włoch to poszukiwanie nowego życia, nauka smakowania i szukania przyjemności, spotykanie nowych przyjaciół. Brzmi hedonistycznie? Być może tak z perspektywy Amerykanina wygląda życie we Włoszech. Beztroskie, lekkie, w którym dni wypełnione są zapachami tradycyjnych włoskich potraw i rozmowami przy stole. Narrator wielokrotnie zwraca uwagę na atmosferę i zachowanie samych Włochów - bezpośrednich, serdecznych, otwartych, którzy zawsze są chętni do rozmowy i spotkań. To chyba stanowi kwintesencję zauroczenia tym miejscem - ludzie, którzy nie traktują Michaela i Jill jak obcych, intruzów, ale pozwalają im poznać tajemnice tego świata, pozwalają się zaaklimatyzować. "Przepis na Umbrię" to historia o spełnianiu marzeń bez względu na wiek. Michael dzieli się z czytelnikiem swoimi refleksjami, opowiada jak prawdziwy smakosz o przepisach na pasta bolognese, tortellini oraz prawdziwą włoską pizzę pieczoną w starym piecu. 
          Wielokrotnie wzdychałam z myślą o ucztach opisywanych w książce. Jedno jest pewne - przy tej lekturze zgłodniejecie :). A jeżeli wybieracie się na wakacje do Włoch to koniecznie przeczytajcie "Przepis na Umbrię" , czyli "sztuka dobrego jedzenia, wina i miłości we Włoszech". 

Książka przeczytana w ramach wyzwania: 

środa, 25 czerwca 2014

Strefa X, czyli mroczne tajemnice mikroświata

    Strefa X to miejsce na pierwszy rzut oka wymarłe, opustoszałe, wyludnione. Tak naprawdę tętni ono życiem, pulsuje dziwną energią, jest kłębowiskiem tkanek, komórek, mikroorganizmów. A może jest tylko iluzją, mrokiem polującym na intruzów? Czego więc szukają tu ludzie? 
   Książka "Unicestwienie" Jeffa VanderMeera jest niezwykła, chociaż motyw inteligentnej natury jest dobrze znany choćby z "Ruin" Smitha Scotta, w których dzikie pnącza powoli eliminują nieświadomych bohaterów. W tym przypadku narratorką jest kobieta, biolożka, jedna z członkiń ekspedycji, której celem jest zbadanie Strefy X. Oczywiście nie jest to pierwsze ekipa, która zapuściła się w to tajemnicze miejsce. Tym razem wyrusza grupa kobiet: psycholożka, antropolożka, językoznawczyni, geodetka oraz biolożka. Czytelnik nie poznaje imion bohaterek, które tracą swoja tożsamość wraz z przekroczeniem granic Strefy X. Kobiety mają świadomość, że poprzednie ekspedycje kończyły się śmiercią ochotników lub amnezją. W niewytłumaczalny sposób miejsce to przejmowało całkowitą kontrolę nad ludzkimi umysłami. Co kryje się w mroku przedziwnej wieży, tkwiącej pod ziemią? Czym są napisy, które wydzielają dziwne substancje? Kim jest biolożka i dlaczego wzięła udział w tak niebezpiecznej misji? 

     Narratorka opowiada o niezwykłej pasji jaką jest biologia, obserwowanie najmniejszych organizmów, mikroświata, który kryje wiele tajemnic. Całe swoje życie poświęciła naturze, przyrodzie. Już od najmłodszych lat fascynują ją organizmy rozwijające się w zaniedbanym basenie czy trawie. Bohaterka w sposób bardzo plastyczny, malarski, bardzo szczegółowy snuje opowieść o swoich zainteresowaniach, biologicznych obserwacjach. W tych opisach jest wiele baśniowości, piękna, niezwykłości. Wymaga to jednak od czytelnika ogromnej uwagi , cierpliwości. "Unicestwienie" jest dość klimatyczne, mroczne, akcja nie rozwija się szybko, lecz snuje niczym pajęczyna. Nie określiłabym tej powieści jako typowego horroru. Dużo tu wątków psychologicznych, dotyczących samotności, zaufania, relacji międzyludzkich. Główna bohaterka nie odsłania się całkowicie przed czytelnikiem, jej historia to dopiero przedsmak kolejnych części "Unicestwienia". Na uwagę zasługują również ilustracje, tak samo niepokojące jak tekst. Podczas czytania dręczyła mnie myśl o tkankach tekstu, który podczas lektury ulega metamorfozie: martwe słowo dzięki czytelnikowi ożywa, staje się kreatorem światów.

    Polecam powieść "Unicestwienie" wszystkim tym, którzy chcą odkryć czym jest strach umysłu. Gwarantuję, że Stefa X i Ciebie drogi czytelniku nie wypuści szybko i bezboleśnie. Może spojrzysz na świat z innej perspektywy, ujrzysz to, czego człowiek najczęściej nie zauważa. Czy jesteś gotowy na podróż do Strefy X?

wtorek, 24 czerwca 2014

Nić splatająca światy, losy i przeznaczenie



      Chciałabym napisać o tej książce w sposób refleksyjny, problemowy bo "Atlas chmur" Davida Mitchella nie jest powieścią łatwą, przez która płynie się nieświadomie. Ta książka zwraca uwagę na wiele ważnych kwestii, czasami aż przeraża bezpośredniością i adekwatnością. Świat "Atlasu chmur" bezlitośnie zmierza ku destrukcji, do której przyczyniają się ludzie. 
         Krótko o fabule - książka składa się z 6 różnych historii, tworząc ciekawą kombinację, ponieważ ich przeplatanie się sprawia, że czytelnik niczym detektyw poszukuje wspólnych punktów. Bohaterami historii są różni ludzie, tworzący galerię typów i osobowości. I tak głos zabiera  mężczyzna podróżujący statkiem, który notuje swoje przygody i obserwacje w dzienniku. Kolejną osobą jest młody muzyk, Robert, który w formie listów do przyjaciela opowiada o swojej pracy sekretarza u jednego z wielkich kompozytorów (akcja rozgrywa się przed drugą wojną światową). Poznajemy także losy Luisy, dziennikarki, pracującej w zwykłym brukowcu, która odkrywa gigantyczną aferę, dotyczącą korporacji wykorzystującej energię jądrową. Z kolei opowieść „Upiorna udręka Timothy`ego Cavendisha” to historia wydawcy książek, który uciekając przed długami trafia przypadkiem do dziwnego miejsca jaki jest dom starców. Niestety pensjonat okazuje się być więzieniem dla starszych ludzi, którzy pozbawieni zostają wszelkich praw. Najciekawszą historią według mnie jest „Antyfona Sonmi ~451”, która ukazuje świat przyszłości. Główna bohaterka to fabrykant, istota bezduszna, pracująca niewolniczo w świecie gigantycznego konsumpcjonizmu. Sonmi buntuje się przeciwko ludziom i odkrywa, że jej rzeczywistość została zbudowana na kłamstwie, iluzji, manipulacji. Fabrykanci to niewolnicy, przedmioty, których życie nic nie znaczy. Sonmi zostaje skazana na śmierć, czekając na wyrok opowiada Archiwiście niczym spowiednikowi swoje losy. Ostatnie opowiadanie dotyczy  Zachariasza, który żyje w świecie obrazującym zmierzch wielkich cywilizacji. Jest to także wizja przyszłości, ale pokazująca diametralną zmianę ludzkiego życia. Ludzkość zrobiła krok do tyłu, powracając do świata wierzeń, bezpośredniego kontaktu z naturą i pierwotnych zachowań.
     Wszystkie historie łączą drobne drgania, takie jak znamię w kształcie komety, które posiadają bohaterowie, tytułowy Atlas chmur, będący kompozycją muzyczną, a także wzmianki o wcześniejszych bohaterach, które łączą labirynt tekstu w całość. „Atlas chmur” to gorzka wizja świata, którym władają silniejsi, co w końcu prowadzi do ślepego zaułka, zagłady. Bohaterowie najczęściej doświadczają zła w czystej postaci, stoją przed moralnymi wyborami, walcząc często z pokusą władzy.
     Książka ta jest trudna, zniechęca pierwsza historia Adama, ale kolejne opowieści uzupełniają całą wizję i koncepcję autora. Różnorodność języka i stylu, perspektywy bohaterów oraz świat przedstawiony sprawiają wrażenie łączenia różnych fragmentów. Czytamy niby niepowiązane historie, ale łączy je niewidzialna nić wspólnego przeznaczenia- wszystko układa się w mozaikę obrazującą ludzką psychikę – skomplikowaną i barwną. Nasze losy są różne, żyjemy w różnych światach, epokach, ale dotykamy ciągle tych samych problemów: jakimi są samotność, zaufanie, własne słabości oraz inni ludzie. I zawsze towarzyszy nam to dziwne uczucie – już to kiedyś widzieliśmy, przeżyliśmy, doświadczyliśmy. Może w innym życiu… Może tak naprawdę „Atlas chmur” to historia jednego ludzkiego istnienia, realizowanego w wielu wariantach?
     
             Książka przeczytana w ramach wyzwania „Grunt to okładka”

niedziela, 22 czerwca 2014

Muzyka na letnie spacery

Dziesięć kawałków na radosne rozpoczęcie dnia :

1. Marcelina feat Piotr Rogucki - Karmelove

2. Clean Bandit - Rather Be
3. Coldplay  - Magic (cała ich najnowsza płyta jest świetna)
4. Indila - Derniere danse
5. Michael Jackson - Slave to the rhythm
6. The Common Linnets - Calm after the storm
7. Piotr Rogucki -Piosenka pisana nocą 
8. Domowe Melodie - Las
9. Kiesza - Hideaway (bardzo energetyczny, szczególnie rano :)
10. Justin Timberlake - TKO

piątek, 20 czerwca 2014

Córka pustyni



      Kim jest kobieta w Somalii? Jej zadanie to służyć, rodzić dzieci i być uległą. Kobieta przede wszystkim musi myśleć o swoim mężu, o zapewnieniu mu szczęścia. Nie może myśleć o sobie, o swoich potrzebach. O tym jak traktuje się kobiety mówi już sam akt obrzezania, odebrania kobiecości już małym dziewczynkom. 

  
Przykład Waris Dirie pokazuje, że każda z kobiet, żyjących jako nomada na pustyni może walczyć o swoją godność. Historia zawarta w książce „Kwiat pustyni” opowiada o trudnym życiu somalijskiej dziewczyny, która postanawia zbuntować się i uciec przed niechcianym małżeństwem i niewolnictwem. Waris ma dużo szczęścia, udaje jej się zamieszkać w Anglii, gdzie jej życie zmienia się diametralnie. Oczywiście na początku doświadcza wielu nieprzyjemności, związanych z pochodzeniem czy paszportem. Kiedy zostaje zauważona przez jednego ze znanych fotografów jej świat przewraca się o 360 stopni.  Z biednej, niewykształconej dziewczyny przemienia się w sławną modelkę. Waris postanawia wykorzystać swoje wpływy i opowiedzieć ludziom na całym świecie o zbrodni jaką jest obrzezanie kobiet. Pragnie w imieniu tych wszystkich pokrzywdzonych kobiet sprzeciwić się  rodzimej tradycji i drastycznym obyczajom.

    Pomimo mrocznych stron życia w Somalii Waris opowiada z sentymentem o dzieciństwie i swojej rodzinie, która kocha. Tęsknota za pustynią, prostym, koczowniczym życiem tkwią głęboko w duszy kobiety. Nic więc dziwnego, że trudno było jej się przyzwyczaić do nowego stylu życia, bogatych miast i upływającego czasu, który nie miał znaczenia na pustyni. Tam liczyły się zwierzęta, przyroda i woda.   
   Sprzeciw wobec tradycji kosztował ją wyobcowanie, utratę świata, który znała. Jej ogromna determinacja, siła, odwaga są symbolem dla wielu kobiet  zniewolonych przez tradycje, obyczaje i religię. Niezwykła historia Waris jest pełna nieprawdopodobnych zdarzeń, szczęśliwych zwrotów akcji ale i łez, bólu, cierpienia, samotności w wielkim mieście. 
     Książka ta porusza jeszcze inny problem dotykający modelek, ich stereotypowego obrazu. Ich życie nie jest kolorowe i bajkowe, to nieustanna walka o pracę, wygląd. Kobiety te poświęcają wiele – rodzinę, prywatne życie, pasje. Ich kariera trwa krótko jak błyśniecie fleszem, ale jest intensywna. Krzywdzące też jest stwierdzenie, że są głupie, niewykształcone. Bycie modelką ma swoje dobre i złe strony, na pewno nie jest bajką, jak to się może wydawać wielu osobom. 


                                           Źródło: http://kobigraham.wordpress.com/2009/02/24/between-the-lines-waris-dirie/

czwartek, 19 czerwca 2014

Niewyjaśniona tajemnica Wiszącej Skały

      Fascynują mnie książki dziwne, mroczne, zagadkowe. Do takich można zaliczyć powieść Joan Lindsay "Piknik pod Wiszącą Skałą". Nie jest ona jednak wciągająca, nie wywołuje gęsiej skórki a już na pewno nie spodoba się tym, którzy nie przepadają za opisami przyrody. Jest w jednak coś niezwykłego, tajemniczego. Opisywane wydarzenia są przedstawiane przez autorkę dość realnie, są jednak tylko fikcją literacką. Pomimo to Wisząca Skała obrosła legendą miejsca przeklętego. Największą sławę zdobył film pod tym samym tytułem Petera Weira, który przypomniał o tej przedziwnej książce.
       Akcja powieści rozgrywa się  w 1900 roku w dzień Św. Walentego. W australijskiej pensji dla dziewcząt wszyscy przygotowują się do upragnionego pikniku i odpoczynku u podnóża Wiszącej Skały. Nauczycielki wraz z uczennicami spędzają beztrosko czas na łonie natury i nic nie zapowiada dramatycznych wydarzeń. Czwórka z nich: Marion, Miranda, Edyta oraz Irma postanawiają obejrzeć bliżej Wiszącą Skałę. Zauważa ich dwóch mężczyzn: Michał i Albert, którzy również odpoczywają w pobliżu. Ich uwagę zwraca niezwykły widok dziewcząt - wyglądających jak nimfy, zjawy senne w długich, białych sukniach. W pewnym momencie uczennice zaczynają się dziwnie zachowywać, idą jakby w letargu, jak lunatycy. Próbuje zatrzymać je Edyta, która po chwili traci ich z oczu. Dziewczyna biegnie po pomoc. Okazuje się, że ich śladem podążyła jedna z z nauczycielek panna McCraw, która również nie wróciła przed zmrokiem. Kobiety są zmuszone wrócić i przekazać pani Appleyard, prowadzącej pensję złe wiadomości. Policja rusza na poszukiwania zaginionych, nie trafiając jednak na żaden istotny ślad. Nawet jedna z dziewcząt - Edyta nie potrafi opowiedzieć co się wydarzyło pod Wiszącą Skałą, jakby całkowicie wymazała z pamięci to wydarzenie. Michał, jeden ze świadków, postanawia wyruszyć na poszukiwania i kontynuować je na własną rękę. Sam dziwi się swojej decyzji, ale jakaś niewytłumaczalna intuicja pcha go pod Wiszącą Skałę. Po trudnych poszukiwaniach sam doświadcza dziwnej siły tego miejsca, zauważa jednak coś bardzo ważnego. Dzięki jego staraniom jego przyjaciel Albert odnajduje jedną z dziewcząt - Irmę, która spędziła ponad tydzień w otoczeniu skał. Uczennicę udaje się uratować, nie jest jednak w stanie przypomnieć sobie tragicznej wycieczki, nie wie też co stało się z pozostałymi dziewczętami. Czy uda się wyjaśnić co zaszło pod Wiszącą Skałą?

           Czytelnik oczekuje, że zagadka zniknięcia uczennic i nauczycielki zostanie wyjaśniona. Wisząca Skała zdaje się otulać mrokiem i niepokojem wielu mieszkańców oraz uczennice pensji Appleyard. Opisywane wydarzenia rozgrywają się jakby w cieniu tragedii, napięcie akcji zostaje spowolnione, lecz autorka nie pozwala czytelnikowi na odkrycie tajemnicy. Powieść pełna jest różnych opisów australijskich krajobrazów i przyrody. Nie brakuje również onirycznych wizji, które podkreślają tajemniczość Wiszącej Skały. Nie wiadomo czy bohaterowie ulegają zbiorowych halucynacjom czy to miejsce ma dziwną moc. Zakończenie nie przynosi odpowiedzi, pogłębiając jeszcze bardziej dezorientację i rozczarowanie czytelnika. Niewątpliwie jest to jedna z dziwnych powieści, która pozostawia odbiorcę z niedosytem i dziwną pustką. Być może jest to tylko moje wrażenie...

wtorek, 17 czerwca 2014

Nekromantka z carskiej Rosji

      Główna bohaterka książki Robin Bridges "Nadciąga burza" to Katerina, księżniczka Oldenburga. Jej wielkim marzeniem jest medycyna i praca lekarza (autorka jest z zawodu pielęgniarką, więc nic dziwnego, że pojawia się taki motyw w powieści). Niestety w Rosji zawód ten nie jest przeznaczony dla kobiet, jedyną szansą na kontynuowanie pasji jest wyjazd do innego kraju. To niejedyne zmartwienie bohaterki. Otóż drzemiąca w niej mroczna moc zagraża jej samej, a także najbliższym. 
       
    Mroźna Rosja to wymarzone miejsce dla wampirów, których nie brakuje w powieści. To oni głównie spiskują i wywołują wiele kłopotów. Oczywiście pojawia się przystojny wampir - książę Daniłow, któremu żadna niewiasta się nie oprze i sama Katerina wpadnie w jego sidła. Oprócz wampirów pełno także zombi, czarodziejów oraz faerie, które reprezentuje carska rodzina. W oko głównej bohaterki wpada tajemniczy carewicz Jurij - szorstki, nieufny i zimny jak rosyjski mróz. 
        Katerina nie potrafi zaakceptować siebie, swojej siły i tego, że potrafi ożywiać martwych. Nekromancja to mroczna magia, kontrastująca z osobowością głównej bohaterki. I to właśnie "zgrzytało" mi w kreacji Kateriny. Niby buntowniczka ale nie do końca, bo w większości sytuacji okazywała się bezsilna, słaba. Z opresji zawsze ratuje ją Jurij, rozważny i spokojny. Katerina potrafi irytować i według mnie nie jest silną postacią. Moc nekromancji przerasta ją, w finałowej scenie zdaje się być nieświadoma tego, co robi. Być może postać Kateriny zmieni się w kolejnych częściach, dorośnie i zmądrzeje. Jak na razie jest bardziej księżniczką o wyidealizowanych marzeniach uzdrawiania niż prawdziwą, silną nekromantką, która pragnie walczyć.

 Co więc urzeka w tej powieści? 
             To oczywiście klimat carskiej Rosji.Jak przystało na czasy Romanowów nie brakuje wątków wielkich bali, zamożnych rodzin i polityki oraz spisków. Stroje pełne przepychu i dostojeństwa grają bardzo ważną rolę - otóż są symbolem tej epoki. Zwykłych śmiertelników zastępują bohaterowie o niezwykłych zdolnościach, co jeszcze bardziej podkreśla niezwykłość carskiego świata. Atmosfera baśniowości okrywa fabułę niczym prószący śnieg. Sama autorka podkreśla, że inspirację do powieści czerpała z rosyjskich baśni, kreujących cara na postać magiczna, wręcz superbohatera. 

Jestem fanką baśni co sprawia, że nie przekreślam tej powieści."Nadciąga burza" Robin Bridges to dobre czytadło, z dużym potencjałem, ale  niekoniecznie ciekawą bohaterką. Pozostaje wierzyć, że kolejne części pozwolą rozwinąć skrzydła autorce.

sobota, 14 czerwca 2014

Macierzyństwo w barwach grozy



       Dziecko Rosemary przywodzi mi na myśl film Romana Polańskiego ,  który oglądałam bardzo dawno temu.  Film zrobił na mnie ogromne wrażenie, pamiętam niepokój i narastające napięcie.
Podobnie jest w książce Ira Levina, na podstawie której powstała słynna ekranizacja „Dziecko Rosemary”. Dla prawdziwy sympatyków horrorów pozycja ta jest obowiązkowa.

       Rosemary to młoda mężatka, której życie kręci się wokół męża, początkującego aktora. Nie jest ona blisko związana ze swoją rodziną, nie ma też bliższych przyjaciół. Małżeństwo postanawia znaleźć dla siebie nowy dom, który ma być początkiem ich wspólnego życia. Kupują mieszkanie, które nie ma zbyt dobrej opinii, kobieta dowiaduje się, że w tym miejscu doszło do wielu tragicznych wydarzeń. Postanawia jednak nie sugerować się przeszłością i radami znajomych. Wspólnie z mężem wprowadzają się do domu. Poznają przemiłych starszych sąsiadów: Minnie i Romana Castevet. Gdy dochodzi do wypadku, w którym ginie podopieczna dwójki staruszków, Rosemary i Guy zbliżają się do samotnych sąsiadów. Niespodziewanie Guy dostaje upragnioną rolę, ponieważ poprzedni aktor nagle stracił wzrok. Wszystko układa się wspaniale, więc małżeństwo decyduje się na dziecko.  Jednak Rosemary zaczynają dręczyć przedziwne koszmary. Intuicja podpowiada jej, że nie jest bezpieczna i nie może ufać  sąsiadom. Jej ciąża przebiega dość nietypowo, kobieta chudnie, traci siły i ma apetyt na dziwne rzeczy. Minnie poleca jej najlepszego lekarza, przyjaciela rodziny. Doktor zaleca Rosemary  częste wizyty, picie ziół przygotowywanych przez sąsiadkę oraz zakazuje jej rozmów o ciąży z przyjaciółkami . Kobieta potulnie wypełnia zalecenia lekarza. Zaczyna się jednak domyślać, że staruszkowie i jej mąż nie do końca  są szczerzy i ukrywają przed nią jakąś tajemnicę.  Rosemary postanawia wyjaśnić co kryje się za dziwnymi głosami dochodzącymi zza ściany i podejrzaną śmiercią znajomego, który wielokrotnie ostrzegał ją przed domem jak  i  jego mieszkańcami. Kobieta zrobi wszystko aby ochronić swoje dziecko…

        Po przeczytaniu książki  pojawia się wiele myśli  - ile człowiek jest w stanie poświęcić aby osiągnąć swój cel. Jak pokazuje literatura człowiek wielokrotnie zawierał cyrograf z diabłem aby zmienić swoje życie. Faust jest tego najlepszym przykładem. Dziecko Rosemary nie traktuje wyłącznie o człowieku, który sprzedał duszę złu, ale o niewinnej kobiecie, która ponosi winę za wybory swojego męża. Mimowolnie zostaje wciągnięta w machinę zła. Jej macierzyństwo okazuje się być silniejsze – jest po prostu matką, nie przyjmuje do świadomości, że jej dziecko nie jest człowiekiem. Rosemary jest tylko narzędziem, chociaż zakończenie książki jest otwarte – niewiadomo jakie są dalsze losy bohaterów. Autor pokazuje też jak wygląda działanie sekty, otaczającej bohaterkę, izolującą ja od świata, osaczającą ze wszystkich stron. Wygląda to jak paranoja, nikomu nie można zaufać, wszyscy biorą udział w dziwnym spisku. Groza osacza też czytelnika, który czuje, że z takiej sytuacji nie ma dobrego wyjścia.