„Śniąc Zaświat, krążysz
po labiryntach własnego wnętrza. Dojrzewasz i dorastasz. Błądząc w ciemności,
prędzej czy później odnajdujemy rzeczy, o których nawet nie wiedzieliśmy, że
powinniśmy ich szukać” (s. 263).
Kiedy przecieramy oczy
wyrwani z błogiego snu przez odgłos budzika, pod naszymi powiekami kryją się
okruchy, znikające odpryski obrazów, gubiące się ścieżki krainy snów. To, o
czym śniliśmy przed chwilą, tak realne, zmysłowe nagle blaknie, szarzeje, by
powoli zamienić się w popiół. Sny to zwielokrotnione odbicia nas samych,
zmetaforyzowane, wielowymiarowe, labiryntowe przestrzenie naszych myśli,
dzieciństwa, obaw, lęków, traum.
Piękne są książki
tworzone w konwencji onirycznej, można je czytać na wiele sposobów, odczytywać
w nich metafory a i tak do końca nie odkryjemy co jeszcze skrywa szuflada snów.
Powieść Agnieszki Hałas „Olga i osty” (wydana przez wyd. W.A.B.) osadzona jest
w niejednoznacznej przestrzeni snu, co daje autorce możliwość swobodnego
operowania symbolami, motywami, intertekstualnością, psychoanalizą. Lubelska
pisarka jest pod tym względem czarodziejką słowa. Czytelnik wielokrotnie gubi
się aby odnaleźć i poznać główną bohaterkę. Ramy baśniowości, wielowymiarowość
świata snu sprawiają, że śnimy wraz z Olgą, ale tak jak każdy sen i opowieść
musi się kiedyś skończyć. Jest to najbardziej bolesne przebudzenie jakie może
doświadczyć czytelnik, porwany, kuszony mglistą wizją krainy snów, która
okazuje się być kluczem do poznania siebie.
Zanim poznamy historię
Olgi, z wykształcenia polonistki, samotnej i wiodącej szare życie mieszkanki
Lublina, swoją opowieść zaczyna snuć Piotr. Po śmierci wiedźmy mieszka on w jej
starym domu i plecie nieustannie bransoletki, które mają być amuletami przed
tajemniczymi szarymi. Materiałem, z którego wykonuje barwne ozdoby jest stary
koc wiedźmy. Swoje bransoletki próbuje później sprzedawać ludziom aby móc kupić
sobie jedzenie. Jego codzienność wypełnia ten sam rytuał – prucie koca i
plecenie amuletów chroniących przyszłych właścicieli przed mocą szarych. Gdzieś
obok, w Lublinie mieszka Olga Pańkowska. Życie nigdy nie oszczędzało kobiety,
która została sama po śmierci schorowanej matki. Utrata pracy, kolejne wydatki
i topniejące oszczędności tylko pogłębiają jej frustrację i poczucie
beznadziei. Kiedy Olga wraca po kolejnym nieudanym spotkaniu w sprawie pracy,
znajduje skrzywdzonego, czarnego kota. Chcąc mu pomóc, spotyka starszą kobietę
o imieniu Zofia, która prowadzi ją do baśniowego Zaświatu, który znajduje się
„wysoko i nisko, (…) tam gdzie słońce wschodzi na zachodzie i gdzie z trzech
ziaren rzuconych w trzy skiby wykiełkują trzy sny”. Olga trafia do domu
czarodzieja Arolda i jego ucznia Petera. Jako piaskomyślna (bo myśli zwykłych
ludzi są bez życia zupełnie jak piasek) wraz z przekroczeniem granicy Zaświatu
nie może powrócić do swojej rzeczywistości, chyba, że sprosta próbie błękitnej
latarni. Niezwykli mieszkańcy proponują jej również pracę gospodyni
czarodzieja. Olga przechodzi pomyślnie próbę i zostaje etatową panią domu,
piecze chleb, karmi malutkie domowiki, sprząta i poznaje powoli Zaświat. Peter
i Aroldo Gazza są jednak dość powściągliwi w zdradzaniu tajemnic świata snu.
Kiedy jednak Olga słyszy o Królowej Ostów coś znajomego budzi się w jej
myślach. We współczesnym Lublinie mieszka również Dominik Budrewicz, który jest
w trakcie rozwodu z żoną Różą. Jego życie jest równie skomplikowane,
pogmatwane, pokaleczone przez sięgające głęboko w przeszłość macki depresji.
Tych dwoje ludzi - Dominika i Olgę -
zetknie ze sobą los by brutalnie rozłączyć. Kluczem do poznania prawdy stanie
się przeszłość głównej bohaterki i Zaświat…
Zaświat to miejsce, do
którego trafia się nagle, najczęściej bez biletu powrotnego. To miejsce, w
którym nie istnieje czas, granice, prawa fizyki. Zaświat to iluzja snów
spleciona jak bransoletka z różnych opowieści, którymi była karmiona mała Olga
przez ojca. Postać ojca wydaje się w tej powieści równie kluczowa jak matki.
Jego mgliste wspomnienie, pełne bólu ale i dziecięcej naiwności wpłynęło na osobowość
Olgi. Podobnie postać matki, krytykującej, narzekającej, stała się dla głównej
bohaterki wewnętrznym głosem psychicznej przemocy. Olga nie akceptowała samej
siebie, swojego wyglądu, otyłości, braku stabilizacji życiowej. Matka
nieustanne wypominała jej brak męża, status zawodowy i dziwne pasje. Dziewczyna
tylko w bólu i okaleczaniu siebie odnajdywała spokój i zapomnienie. Słowa
krytyki żłobiły latami rysy kobiety niespełnionej, zagubionej, niosącej bagaż
lęków i urazów z przeszłości.
Niebanalna książka „Olga
i osty” oprócz onirycznych podróży do własnego wnętrza bogata jest również w
bardzo mroczne i turpistyczne wizje. Osty wyznaczają kolejne kręgi trudnych
emocji, przez które trzeba przejść, aby móc je ostatecznie wyjąć z siebie.
Wszystkie postacie zamieszkujące oniryczny Zaświat: Felicita, Zofia, Młynarka,
Peter, Hannes, Królowa Ostów - to
przewodnicy po przeszłości i teraźniejszości, symbole i głosy przemilczanych
wspomnień. Obok baśniowych wymiarów Zaświatu, którego kontury blakną wraz z
nadejściem poranka, spacerujemy
uliczkami Lublina, wkradamy się do mieszkań, piwnic. Tu również przenikają się
iluzje, tu również z kuszącą ofertą czeka na bohaterów diabeł. Szatan odczytuje
ludzkie pragnienia, zawsze żądając zapłaty. Każde zdarzenie wpływa na kolejne,
uruchamia kolejne mechanizmy losu, torów życia, które mogą nieoczekiwanie
zmienić bieg.
Autorka tworzy mroczną
opowieść o tożsamości, o poznaniu siebie samego. Z efemerycznych, kruchych
struktur snu wyławia cząstki, fragmenty składające się w jeden portret.
Nakładają się w opowieści różne motywy: baśniowe, mitologiczne, popkulturowe - wszystkie
splatające się w niezwykle barwny i spójny obraz lustra, w którym odbija się
nasze wnętrze. Tak jak bohaterka, ukrywamy poszczególne nici, segmenty, wzory,
które stanowią o tym jaką tożsamość zaakceptujemy. Autorka szepcze nam jak
Królowa Ostów, że sny to głos dochodzący z naszej podświadomości, ukryty,
często zagłuszony przez nas samych. Tak jak eteryczny, niejasny, pozorny jest
Zaświat, tak też autorka postanawia zakończyć historię Olgi, rozszczepiając jej
odbicia i losy.
„Olga i osty” to bardzo
mocna powieść, wstrząsająca psychologiczną przenikliwością, momentami
sarkastyczna, lecz dobitnie realistyczna, pomimo konwencji onirycznej. Autorka
buduje przed czytelnikiem baśniowe fundamenty, by po chwili zburzyć je i
odbudować na nowo przez główną bohaterkę. Lublin staje się w powieści miastem
portalem, labiryntem dróg prowadzących do Zaświatu, z którego nie można uciec.
Agnieszka Hałas swoją powieścią intryguje, rozgrzewa wyobraźnię czytelnika, pozwala
podążać wieloma ścieżkami, które i tak zdają się kończyć w nas samych. Dla mnie
podróż do Zaświatu trwa nadal, gdy tylko zamykam oczy staję w oko z oko z
Królową Ostów. Czyją ma twarz? Co ma mi do powiedzenia? Czy usłyszę to, co
szeptał Hannes wieczny włóczykij – „Tyle możliwości, tyle ścieżek, światy jak
bańki mydlane, pączkujące jedne od drugich. I Zaświat, który tak naprawdę jest
wieloma Zaświatami.” (s. 152)?
*Cytaty: Agnieszka Hałas, Olga i osty, wyd. W.A.B., Warszawa 2016.
A to raczej nie dla mnie książka, nie wydaje mi się, żeby tematyka przypadła mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę sobie zapamiętam i wrócę gdy będę mogła jej poświęcić więcej czasu.
OdpowiedzUsuń