piątek, 14 lipca 2017

Dziewięć żywotów

Książki z motywem kota zajmują szczególne miejsce w moim czytelniczym serduchu. Traktuje je irracjonalnie, daję się pochłonąć kocim bohaterom, podchodzę do nich emocjonalnie, bo jestem typowym „kociarzem” – nieuleczalnie i bezsprzecznie zakochanym w mruczących czworonogach. Kolekcjonuję wszystko co ma związek z kotami, a szczególnie kubki. Książki, w których pojawia się koci wątek trafiają w mój czuły punkt i postrzegam je w zupełnie innych kategoriach niż pozostałe. 

Taką książką jest powieść młodej autorki Ewy Kołdy„Ukryci przed słońcem”, którą wydało Wydawnictwo internetowe e-bookowo. Historia szczególnie zachwyci nastoletnich czytelników, fanów fantastyki i  gatunku pararomance. Samantha  to zwyczajna nastolatka, która styka się z typowymi problemami młodych ludzi –nową szkołą, brakiem przyjaciół, nieobecnością zapracowanych rodziców oraz brakiem samoakceptacji. Dziewczyna często musi liczyć na siebie, dbać o dom i młodszą siostrę, gdyż rodzice więcej czasu spędzają w pracy niż z córkami. Życie Samanthy zmienia się wraz z poznaniem tajemniczych przyjaciół w szkole, którzy bardzo szybko zdobywają zaufanie dziewczyny. Samnatha nie zdaje sobie sprawy kim są jej nowi znajomi obdarzeni  wyjątkową urodą i inteligencją. Pewnego dnia dziewczyna spotyka na swojej drodze czarnego kota, który pozostawia niemiłą niespodziankę w postaci zadrapania. Nastolatka szybko zapomina o błahym zdarzeniu, tym bardziej, że rana goi się błyskawicznie. Jednak Samantha zaczyna miewać dziwne sny, a jej ciało, zmysły również zdają się reagować zupełnie inaczej niż dotychczas. Przed nią otwiera się brama do niezwykłego świata, o którym zwykli śmiertelnicy nie mają pojęcia…

Przyznam szczerze, że miałam problem z tą książką. Pomysł, niektóre wątki naprawdę były przemyślane, spójne. Zastanawiało mnie jednak dlaczego autorka na siłę umieściła akcję w rzeczywistości USA, równie dobrze mogłoby się to wszystko przydarzyć polskim nastolatkom. Na pewno punktuje poruszona przez autorkę problematyka relacji rodziców z dziećmi, wyjątkowa zaradność, odpowiedzialność młodej bohaterki. Jest ona typową nastolatką, z którą młody czytelnik może się zidentyfikować. Jej samotność, nieśmiałość, brak wiary we własne siły, nieufność mają swoje źródło w  zachowaniu rodziców, niezainteresowanych dzieckiem, zastępujących rodzinę pracą. Jak wyznaje bohaterka w gorzkiej refleksji :

Ja kochałam mamę i tatę, ale oni kochali swoją pracę. W ich życiu nie było miejsca dla mnie, bo rządziła nim pogoń za awansem, byciem najlepszym pracownikiem, liczącym się w firmie. Dzieci były zbędnym balastem. Nawet ich miłość była jakby pustym zapewnieniem na papierze, leżącym teraz gdzieś w urzędzie stanu cywilnego. Patrząc na nich odnosiło się wrażenie, że prawdziwa miłość nie istnieje.” (s.102)

Wątek miłosny również jest bardzo delikatnie zarysowany, nie dominuje, rozwija się bardzo powoli i jest dość skomplikowany. Takie są właśnie emocje młodych ludzi, nieraz trudne do nazwania,niekonkretne, impulsywne, niestabilne, zmieniające się dosłownie z minuty na minutę. Magiczny świat stworzony przez Ewę Kołdę ma potencjał, wymagałby jednak rozwinięcia, poszerzenia niektórych wątków, zależności, omówienia zasad jakimi rządzi się rzeczywistość istot baśniowych. Myślę, że również język powieści jest momentami zbyt swobodny, kolokwialny, chropowaty, ale muszę przyznać, że właśnie takim stylem mówi młodzież. Mam nadzieję, że będzie on jednak ewaluował w następnych utworach w stronę literackości. 

Powieść ma swoje walory, mocne strony, choćby postać Samanthy, jej przemiana. Szkoda, że autorka nie pokusiła się o zaprezentowanie kociej perspektywy, głębszej, bez popadania w banały i stereotypy (kocia natura jest o wiele bardziej skomplikowana, zupełnie inna niż ludzka). Namnożenie zbiegów okoliczności, zbyt oczywiste tworzenie konkretnych sytuacji do kolejnych sekwencji zdarzeń (choćby przedłużający się wyjazd rodziców, którzy pozostawili bez żadnej opieki nieletnie córki czy samo zakończenie gdzie akcja tak bardzo przyśpiesza pozbawiając kilka wątków dopełnienia czy pełnego nakreślenia)  odbiera przyjemność śledzenia losów bohaterów. Pomimo tych potknięć poczułam się znowu jak nastolatka. Zakończenie powieści okazało się być zaskakujące, otwarte, sugerujące dalszy ciąg historii o nastolatce mającej dziewięć żyć. Ta nastolatka, tkwiąca głęboko w mojej duszy, przejęła stery podczas czytania i kazała mi pochłaniać kolejne kartki. Poczułam lekkie ukłucie rozczarowania, że historia Samanthy, Stelli, Jamesa i Gregora tak szybko się skończyła, otwierając tak wiele wątków, mnożąc niedopowiedzenia. 

Powieść Ewy Kołdy "Ukryci przed słońcem" opiera się na intrygującym pomyśle, dynamicznej, wartkiej akcji, tajemnicach goniących tajemnice. Chciałabym jednak poznać bliżej nowy świat Samanthy, losy jej babci oraz Lunę. Mam nadzieję, że autorka pokusi się o kontynuowanie historii głównej bohaterki, która dopiera zaczyna odkrywać w sobie moc Luny, budzącą się świadomość bycia kimś zupełnie innym. Warto dać szansę tej powieści.

Za egzemplarz książki dziękuję autorce.

1 komentarz:

  1. Szkoda, że akcja jest w USA, pewnie w Polsce bardziej by do mnie trafiła, ale może dam sznasę :)

    OdpowiedzUsuń