niedziela, 18 grudnia 2011

Syndrom "czytającego łasucha" :)

  Ten post będzie lekki i przyjemny, taki z serii "niedzielne banialuki". Lubię gotować i  szperać po blogach kulinarnych, szukać fikuśnych przepisów. Fotografie są tak dopracowane, smakowite i kuszące, że od samego patrzenia gruczoły ślinowe pracują w zdwojonym tempie (zastanawia mnie dlaczego moje potrawy nie wyglądają tak pysznie jak na zdjęciach...). Często podczas krzątaniny kuchennej zerkam do książki.  Z tej okazji chciałabym poruszyć dzisiaj  temat kulinarno - książkowy.

 Jako prawdziwy łasuch umilam sobie  czytanie książki różnymi łakociami  i herbacianymi napitkami. Wszystko zależy od tematyki lektury, są i takie przy których nie da się niczego przełknąć (tu : wstawcie Wasze ulubione książki), ponieważ same w sobie są najsłodszym ciasteczkiem w czekoladzie. Syndrom łasucha dopada mnie przy romansidłach, książkach humorystycznych czy typowych "czytadłach" dla przyjemności. 
Jednak nie wyobrażam sobie czytania bez herbaty, mięty z miodem czy kawy. Lubię także podjadać między stronicami kawałki jabłka lub herbatniki. Prawdę mówiąc czekolada, ciasteczka znikają w zastraszającym tempie (nie polecam przy czytaniu 600 - stronicowej powieści), więc staram się jeść  raczej  owoce lub paluszki... A po co konsumować w czasie czytania? Moje teoria opiera się na prostym przesłaniu: głód nie oderwie Cię od książki i zaoszczędzisz cenny czas. Jedzenie przy czytaniu rządzi się ważną regułą -  jedzmy tak, aby książka na tym nie ucierpiała (nie ma nic gorszego niż poplamione białe strony). Pozostaje tylko życzyć wszystkim łasuchom : smakowitej lektury !

A czy Wy macie jakieś ulubione przysmaki, które uprzyjemniają czytanie? A może nie preferujecie tych dwóch czynności jednocześnie? 

PS. Coś na słodko, ale z perspektywy czytelniczej : mariamargaryna: Trudna sztuka pisania o niczym. Polecam na deser ^.^

Pozdrawiam wszystkie ciasteczkowe potwory:)

9 komentarzy:

  1. Ciekawy temat. Bardo lubię słodycze, niestety:) Dlatego też często przy czytaniu sięgam po jakieś ciasteczka, biszkopciki, cokolwiek. Muszą być małe, aby nie zajmowały rąk. Szczególnie dłuuuugie czytadła zachęcają do konsumowania. Pamiętam z dzieciństwa, że bardzo często jadłem podczas czytania cukierki toffee, tzw. mordoklejki. I tu się kłania Proust i jego magdalenka, bo też mam takie skojarzenia zmysłowe przypominające mi tamten czas. Nie robię tylko jednego, nie czytam przy obiedzie:) Często pożyczone kolegom książki wracały z menu obiadowym na swoich białych stronicach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawa - to najlepszy dla mnie kompan przy książce. Jej aromat zawsze umila każde słowo, staje się chwilą, którą można celebrować bez końca. Ale przegryzać przy czytaniu jakoś nie mam zwyczaju, i dobrze - mogłabym nie umieć się opamiętać:)
    Ale czy mogłabym czytać Gombrowicza lub Witkacego bez lampki wina? Nie, nie mogłabym:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej nie podjadam podczas czytania - zwłaszcza ,że muszę zgubić parę kilogramów :)- ale oczywiście kawa musi być, czarna, bez cukru i bardzo gorąca :)

    OdpowiedzUsuń
  4. No oczywiście kawa! Jak mogłem zapomnieć. Zasugerowałem się jedzeniem i chyba ciasteczkowym potworem:) Wyłącznie czarna, ale z cukrem i gorąca.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze coś mi się przypomniało. Haruki Murakami - jego bohaterowie bardzo często jedzą i sami przygotowują sobie posiłki, wszystko dokładnie opisane, aż się chce zrobić to samo i potowarzyszyć im:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ku mojej zgubie lubię przekąski, gdy przewracam stronice jakiejś powieści... Jak przystało na szczura, pożeram to i owo, oprócz, rzec jasna, książek:) A to ciasteczka, a to paluszki... Wszystko to jednak zostaje nie tylko w biodrach, ale też w duszy i w głowie mam nadzieję:):):)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie jem w trakcie czytania, boję się, że zniszczę sobie książkę przez nieuwagę. Poza tym jakoś w takiej sytuacji nie mam apetytu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja baaardzo lubię jeść w trakcie czytania, w sumie cokolwiek, byle słodkie i kaloryczne :) A jeszcze bardziej lubię kawę (bez mleka i bez cukru) i herbatę - tych płynów piję ponad 2 litry dziennie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochani, ciesze się, że taka dyskusja rozgorzała na temat kulinarny. Są zdania podzielone, jak i różne gusty czytelnicze:)
    Pozdrawiam wszystkich bardzo gorąco :)
    No tak kawa króluje obok książki ^.^

    OdpowiedzUsuń