Zostawiasz śpiące
dzieci w łóżeczku, wychodzisz tylko na chwilę, aby spędzić miło czas z mężem i
przyjaciółmi. Jesteś tuż obok, co może stać się w hotelowym, zamkniętym pokoju?
Chcesz dobrze się bawić, odpocząć, ale i tak nieustannie powracasz myślami do dzieci.
Z duszą na ramieniu pędzisz do pokoju, sprawdzasz czy śpią. Czujesz wrastający
obłęd, szaleństwo, gdy odkrywasz, że jedno z dzieci zniknęło. Milion myśli,
scenariuszy, co się mogło stać? Gdzie ono jest? Jednym z najmroczniejszych
koszmarów jakich może doświadczyć matka to zniknięcie dziecka. W takich
tajemniczych okolicznościach znika dwuletnia córka głównej bohaterki powieści
„Nie ma jej” kanadyjskiej pisarki Joy Fielding.
Caroline nigdy nie
zapomni tego wieczoru, kiedy ulega mężowi i pozastawia córki bez opieki w
hotelowym pokoju. Małżeństwo ma świętować rocznicę ślubu wraz z przyjaciółmi i
rodziną. Kiedy kobieta postanawia upewnić się czy dzieci śpią, zostaje w pokoju
tylko starszą córkę Michelle – dwuletnia Samantha zniknęła. Pomimo
szczegółowego śledztwa dziewczynka nie zostaje odnaleziona.
Piętnaście lat później
Caroline nieustannie towarzyszy poczucie winy, jedna decyzja zamieniła jej
życie w piekło. Straciła wszystko co kochała, odwrócili się od niej
przyjaciele, popadła w depresję, straciła pracę. Jednak każdego dnia wspomina
swoją ukochaną córeczkę, wierząc, że żyje i jest kochana. Kiedy więc dzwoni do
niej nieznajoma dziewczyna, podająca się za Samanthę, kobieta pomimo wielu
rozczarowań, mylnych tropów, fałszywych świadków, postanawia poznać nastolatkę.
Bardzo sceptycznie do pomysłu matki podchodzi Michelle. Starsza córka
nieustannie kłóci się, jest zaborcza, zazdrosna i uparta. Postanawia jednak
towarzyszyć matce w podróży, obawiając się, że dziewczyna to zwykła oszustka. Czy
nieznajoma może być zaginioną, piętnaście lat temu Samanthą?
„Nie ma jej” jest
powieścią nasyconą silnymi emocjami. Zniknięcie małej dziewczynki uruchamia
lawinę bólu, powoduje, że rodzina Shipley`ów rozpada się. Caroline każdego dnia
obwinia się o zniknięcie córki, przez co również ucierpiała Michelle,
zabiegająca ciągle o uwagę matki. Konflikt matki i córki jest bardzo głęboki,
Michelle czuje się tą gorszą córką, sprawiającą problemy. Podobne relacje łączą
Caroline z jej matką. Tragedia, która trwa 15 lat, odsłania wiele rodzinnych
tajemnic, które zdawałoby się zatarł czas. O dramacie rodzinny przypomina
prasa, media śledzą każdy ruch i krok Caroline, obwiniając ją za brak opieki i nieodpowiedzialność.
Dziennikarze zrobią wszystko aby zdobyć informacje do szokującego artykułu.
Jeden z nich okaże się prawdziwie nikczemnym typem, całkowicie wyzutym z
moralności i ludzkich odruchów.
Autorka pokazuje
wiwisekcję uczuć matki, która straciła dziecko, jej powolny i mozolny powrót do
rzeczywistości, próby odbudowania, zrekonstruowania samej siebie. Namiastką
spokoju staje się dla Caroline praca, nauczanie matematyki, kontakt z młodymi ludźmi.
Pomimo monotonności kobieta czuje na sobie piętno przeszłości, widmo utraconej
córki towarzyszy jej na każdym kroku. Caroline wyobraża sobie jak mogłaby
wyglądać Samantha, kim jest teraz, kto ją wychowuje. Kiedy pojawia się szansa
na jej odnalezienie, kobieta staje również przed możliwością wyjaśnienia, co
dokładnie stało się 15 lat temu. Prawda wbija w fotel, szokuje, a jednocześnie ukazuje
do czego może być zdolny człowiek w nietypowej sytuacji. Stopniowo
rekonstruowany obraz pozornie idealnej rodziny pęka wraz z nowymi, zatajonymi
faktami. Joy Fielding obnaża ludzie słabości, zdziera fałszywe maski,
konfrontuje swoich bohaterów ze wspomnieniami, z przeszłością, która pozostawia
w ich umysłach rysę, ślad. Kłamstwa stają się jednym z przyczyn zniknięcia Samanthy,
jej życie zostaje zbudowane na fundamentach iluzji, niedopowiedzeń, fałszu.
Joy Fielding zgrabnie
splata przeszłość z teraźniejszością, psychologizm z fabularnością, napięcie z
motywacjami postaci. Czytelnik scala historię niczym fragmenty podartej
fotografii rodzinnej. Upływający czas nie zagoił ran, pogłębił ból, poruszył
mechanizmy pamięci. Niektórych wyborów, decyzji nie można cofnąć, naprawić, ale
jak pokazuje autorka, człowiek ma zdolność i siłę odbudowywania, życie
codziennością okazuje się najlepszym lekarstwem. Cierpienie i traumy zostają
ukryte głęboko, w najmroczniejszej szufladzie naszego umysłu. Towarzyszą nam i czasami
nieświadomie wydostają się w najmniej oczekiwanym momencie, przyciągnięte przez
skojarzenie, słowo, gest, wspomnienie. Na kłamstwie można zbudować iluzję
życia, ale jest to igranie z wulkanem, który nawet po wielu latach może
wybuchnąć i pogrzebać teraźniejszość, paląc maski, kreacje, pozorność,
złudzenia, półprawdy, przemilczenia. Prawda nie przynosi oczyszczenia, jest
trudna, przytłaczająca, nieraz niszczy relacje międzyludzkie, rodzinę,
przyjaźnie, jest jednak fundamentem więzi, zaufania. W powieści „Nie ma jej” bohaterowie
doświadczają życiowych burz, wyrządzają krzywdę bliskim, a poczucie winy zdaje się
kształtować ich przyszłość. W tej historii nie ma prostych odpowiedzi, płytkich
emocji czy czarno-białych bohaterów.
Czytelnik wkracza w mozaikową opowieść, której
rekonstrukcja okazuje się być pełna sekretów, brudów, skrajnych emocji. Pisarka
buduje nasze emocje, pozwala poczuć się czytelnikowi jak bohaterowie jej
książki. I chociaż są to kręte ścieżki, pełne zaułków, niepojących wrażeń, to
powieść „Nie ma jej” wyzwala wiele refleksji o utracie dziecka, zdradzie,
faworyzowaniu przez matkę jednego z dzieci, nadziei silniejszej niż argumenty
rozumu. Lektura mojej pierwszej powieści Joy Fielding to dobry początek do
zapoznania się z innymi tytułami, które wyszyły spod pióra kanadyjskiej
pisarki.
*Joy Fielding, Nie ma jej, wyd. Świat Książki, przeł. Edyta Jaczewska, Warszawa 2017.
Za
egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Świat Książki
Bardzo lubię książki Fielding i na pewno z czasem przeczytam również tę :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, jedna z lepszych jakie czytałam. Brawo. Na 100 procent przekonałas mnie do tej książki, mam nadzieje ze wpadnie w moje ręce. Bloga dodaje do obserwowanych licząc na następne inspiracje. Jak lubisz thrillery to zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Czytankanadobranoc.blogspot.ie
Coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńNie znam jeszcze twórczości autorki, ale wydaje się być ciekawa! Muszę się nią zainteresować :)
OdpowiedzUsuńPS. dołączyłam do grona obserwatorów! :)
PS2. zapraszam również do mnie: aga-zaczytana.blogspot.com
Jak narazie czytałam tej autorki tylko "Ulicę Szalonej Rzeki" i bardzo mi się podobała, a po przeczytaniu tej recenzji tylko utwierdziłam się w przekonaniu, że powinnam sięgnąć po tę książkę :)
OdpowiedzUsuńBuziaki!
siemamoniaczyta.blogspot.com
To już druga pozytywna recenzja na temat ,,Nie ma jej", jaką dzisiaj czytam. Planuję też po nią sięgnąć!
OdpowiedzUsuń