Wieś, której obraz
wyszedł spod pióra Janusza Koryla nie jest przerysowana, nie mogę też
powiedzieć, że jest karykaturą, raczej staje się „nadwyrazistą” miniaturą
polskiej, zapomnianej wsi, dawnego świata, scentralizowanego, opartego na
prostych zasadach, w którym zabobony, ludowość i wiara uzupełniają się i
dyktują tętno codzienności. Oczekiwanie na ponowne narodziny mesjasza w
Leszczynach obnaża brak wrażliwości i intymności we współczesnym świecie. Leszczyny
stają miejscem taniej sensacji, a narodziny mesjasza zamieniają się w reality
show. Janusz Koryl pokazuje gorzką lekcję, że przez 2000 lat, tak naprawdę nic
się nie zmieniło w ludzkiej mentalności…
„Pióro anioła” to reinterpretacja
historii z Betlejem, narodzin Jezusa. Autor jednak pokusił się umieścić akcję
narodzin kolejnego mesjasza w polskiej wiosce, w czasach współczesnych. Maria,
sprzątaczka w szkole i Józek, cieśla i pracownik pobliskiego tartaku są
małżeństwem, od sześciu lat starają się o dziecko, bezskutecznie. Pewnej nocy
do kobiety przychodzi mężczyzna w białej szacie, okazuje się być aniołem,
posłańcem Boga. Historia z Ewangelii zdaje się powtarzać, Maria ma za dziewięć miesięcy
urodzić syna:
„Świat zmierza ku nieuchronnej
zagładzie. (…) Stwórca postanowił interweniować i na świat ma przyjść nowy
mesjasz. Dzięki niemu będzie można zapobiec apokalipsie, dopóki nie jest za
późno” (s. 9)
Większą dozę sceptycyzmu wykazuje
mąż, który nie może uwierzyć w boskie objawienie, więc udaje się do baru „Pod
skrzydłem”, aby przemyśleć słowa Marii przy kilku kuflach piwa. Oczywiście dość
szybko rozwiązuje mu się język i zwierza się kolegom. Niebywała wiadomość
szybko roznosi się po Leszczynach, budzi niedowierzanie ale i zdziwienie.
Ostatecznie to jednak proboszcz potwierdza słowa Marii, wierząc w nadejście
mesjasza. Słowa księdza okazują się być niepodważalne, niemal dogmatyczne i
każdy z mieszkańców jest przekonany, że dokładnie 25 grudnia Maria Solecka urodzi
drugiego mesjasza, który zbawi świat. W małej wiosce zaczynają się dziać cuda, a
podkarpackie Leszczyny stają się słynne w całej Polsce. Okazuje się, że na
cudach można dobrze zarobić…
Niepozorne, spokojne Leszczyny, w
których mamy wrażenie, że czas się dawno zatrzymał, stają się centrum
niezwykłych, boskich wydarzeń. W groteskowym świecie polskiej wsi Janusz Koryl
ujął barwne ludzkie portrety. Przestrzeń Leszczyn to miejsce gdzie ścierają się
ze sobą sacrum i profanum, to miejsce cudów i tragedii, żyjące swoim
wewnętrznym rytmem odmierzanym przez naturę. Autor piętnuje polski katolicyzm,
małostkowość, pozorną pobożność, przerysowaną religijność. Mieszkańcy Leszczyn rozgrzeszeni
podczas niedzielnej mszy, pogrążają się na nowo w grzechach podczas pozostałych
dni tygodnia. Rozruszona szyba z wizerunkiem Matki Boskiej, urastająca do cudu
może zapewnić niezły zarobek, podobnie transmisja na żywo z narodzin mesjasza. Wszystko
można sprzedać i kupić, i nikt nie ma skrupułów aby wiarę również sprowadzić do
materialnych wymiarów. Jedynym
sceptykiem i niedowiarkiem we wsi okazuje się być Sobieraj, który w wyniku
wypadku stał się inwalidą. Za swoje cierpienie obwinia Boga, zamyka się w domu,
ucieka przed ludźmi, popadając w depresję. Bóg jednak okazuje się być o wiele
łaskawszy niż uważa Sobieraj…
„Pióro anioła” to wzruszająca
opowieść przede wszystkim o ludziach, wiejskich „odszczepieńcach” dryfujących
pomiędzy marzeniami, fantasmagoriami a codziennością. Niejeden z tych
marzycieli, oderwanych od wioskowych problemów chciałby przekroczyć leszczyński
rubikon. Choćby niesforny trzynastoletni Michał:
„pragnął się wyrwać z tego
zaklętego kręgu, który otaczał jego dzieciństwo, Pragą zagarnąć jak najwięcej
świata i doznać czegoś, co wykraczałoby daleko poza zwyczajną codzienność” (s.
57)
Wśród śniących na jawie, „nadwrażliwców”, buntowników rzeczywistości jest Gagarin – kolekcjoner ptasich piór, współczesny Ikar pragnący wznieść się ponad Leszczyny aby sprawdzić czy „niebo jest miękkie jak brzuch noworodka” (s. 75).
Jest tez grający na akordeonie Rozmaryn, który najczęściej
przesiaduje nad rzeką, grając roślinom i zwierzętom:
„Ale najbardziej Rozmaryn lubił
grać nad rzeką. Stał na brzegu, z pasją rozciągając miech, a spod jego
ruchliwych palców ulatywały w górę płomienne dźwięki. (…) Grał niestrudzenie, o
różnych porach dnia i nocy, jakby chciał w sobie zagłuszyć gorzką melancholię.
W dzień grał obłokom na niebie, rybom w rzece, leśnym drzewom i każdej drobnej
roślince. W nocy grał gwiazdom i księżycowi w podziękowaniu za towarzystwo i
świetlne pręgi na wodzie, drgające przy każdym westchnieniu rzeki” (s.115)
W tej nietypowej galerii „dziwaków” jest
również staruszek Sęk, piszący co tydzień listy do papieża. Każda z tych
postaci utkana jest z wielką wrażliwością, lirycznością, wyczuciem. Zarówno
Gagarin jak i Sęk są zakładnikami swoich marzeń, które ostatecznie prowadzą do
tragicznego finału. Bohaterowie odznaczający się innością wydają się być
najciekawszymi postaciami, nie Maria i Józek Soleccy czy zaradny proboszcz, ale
właśnie marzyciel Gagarin, staruszek Sęk i Rozmaryn są wykreowani z ogromną
czułością, sympatią, zrozumieniem.
W powieści „Pióro anioła” mamy do
czynienia z realizmem magicznym, który potęguje wrażenie, że wiejska
społeczność podkarpackiej wsi egzystuje w osobliwym mikrokosmosie,
hierarchiczności, według ustalonych zasad. Początkowo czytelnik ma wrażenie, że
znalazł się w czasach gdy nie było jeszcze Internetu, telefonów i mediów, czas
biegnie tutaj spokojnie, a ludzie skupieni są na własnych problemach. Kiedy
jednak informacja o mesjaszu dociera poza Leszczyny, pojawiają się znamiona
współczesności – wszechobecne media, telewizja, hałaśliwa nowoczesność wkracza
bezczelnie do małej wioski. Autor zaskakuje zakończeniem, aż prosi się o jakieś
dopowiedzenie. Pozostajemy ze zdziwieniem, zawieszeni między oczekiwaniem na
cud, a dramatem.
„Pióro anioła” Janusza Koryla nie
może być książką nieobecną, przemilczaną, zapomnianą, bo jest to bardzo
wrażliwa proza, punktująca celnie i z przymrużeniem oka, opisująca obraz
polskiej, małej społeczności. Interesująca i odważnie potraktowany jest temat
wiary, która zamienia się w towar, tracąc wymiar duchowy. Autor kreśli
niezwykły świat Leszczyn, w którym ludzie rozmawiają ze sobą, dzielą się swoimi
troskami, czasami filozofują, czasami plotkują, spędzają czas w barze
świętując, wspominając lub rozpaczając, ale tworzą solidarną społeczność. „Pióro
anioła” obrazuje oczekiwanie na ponowne Boże Narodzenie, na ocalenie świata
przed kataklizmem, ale jak pokazuje autor, ludzie wciąż nie są przygotowani,
pogrążeni we własnych troskach, chciwości, nie dostrzegają tragedii drugiego
człowieka, swojego sąsiada. Tytułowe pióro anioła jest schowane, ukryte w
skrzyni, staje się przedmiotem, który dzieli. Marzy o nim Gagarin, który chce
oddać swoją kolekcję piór w zamian za anielskie pióro, ale nie znajduje o Marii
zrozumienia, gestu czułości i empatii. W powieściowych Leszczynach ludzie
pozornie są zjednoczeni, tak naprawdę dzieli ich wiele. Są tacy jak w śnie
Rozmaryna, zajęci przeżywaniem, pogrążeni w sobie, przeglądający nieustannie
fotografie, zamknięci w przeszłości lub teraźniejszości. Skupieni wyłącznie na
sobie.
Cyt. Janusz Koryl, Pióro anioła, wyd. Novae Res, Gdynia 2018.