Niektóre książki czyta się aby zobaczyć i doświadczyć emocji. Czytamy nie dla samej fabuły, akcji czy zakończenia. Do takich pozycji należy powieść Kai Malanowskiej "Patrz na mnie, Klaro!". Sama książka dotyczy niby zwykłych, codziennych relacji międzyludzkich. Autorka opisuje życie kobiet, osaczonych samotnością i swoimi paranojami. Mamy nieszczęśliwą matkę, córkę, męża i związek, który rozpada się przez milczenie, wypalenie, brak zainteresowania. Nic nowego - temat przemielony wzdłuż i wszerz. Coś jednak pozwala zatrzymać się nad tą książką, przystanąć i wchłonąć właśnie emocje, uczucia, myśli głównych bohaterów. Niby są oni normalni jednak drzemie w nich tajemnica, pewna obsesja opierająca się o drugiego człowieka. Klara od dziecka nieustannie uzależnia się od ludzi - najpierw jest to niewinna przyjaźń z koleżanką ze szkoły, później przelotnie poznany mężczyzna... Kobieta pragnie całkowitego oddania się drugiej osoby, to ona ma być tą jedyną, najważniejszą. Doznaje jednak bolesnego rozczarowania, wręcz zdrady, która odgradza ją od innych. Podobnie jej matka, która uzależnia się od córki, nie pozwalając jej na wolność i swobodę. Klara spotyka Franciszka i na nim opiera swoje marzenia stagnacji i bezpieczeństwa. Ich małżeństwo jest byle jakie, nudne, co prowadzi do zdrady i ucieczki męża, artysty i malarza. Klara postanawia dowiedzieć się kim jest ta "druga"...
Ta książka niepokoi a jednocześnie fascynuje. Opowieść o Klarze przeplata się z wpisami z bloga, które dotyczą życia kogoś innego. Już z samych tych wpisów możemy dowiedzieć się kim jest autorka, czym się zajmuje, jak spędza czas. Najbardziej przedziwną postacią jest właśnie Klara, jej rys psychologiczny, niby wykrzywiony, balansujący nad przepaścią depresji i całkowitego zamknięcia, separacji od rzeczywistości. Interesujące staje się jej myślenie, jej przedziwne obsesje, budzące w czytelniku zdziwienie i ale i pewne utożsamienie się. Portret męża - Franciszka również jest skomplikowany. Ważną rolę odgrywa tu milczenie, niewypowiedziane myśli, zdania, od których duszą się bohaterowie. To od tych uczuć nie można odetchnąć, nawet po przeczytaniu całej powieści uświadamiamy sobie, że nie to chciała powiedzieć Klara, że coś jeszcze w niej drzemie, jakieś inne urwane i zduszone słowa... Opisy codziennych sytuacji są po prostu piękne, wypełnione barwami. Coś na co zwykle nie zwracamy uwagi, w tej książce zostaje uchwycone, ujęte w ramy obserwacji i emocji. Prawdziwa wiwisekcja uczuć, przede wszystkim kobiecych.