wtorek, 29 maja 2018

W szarościach

Być niewidzialnym dla innych, przechodzić obok niezauważonym. Żyć w cieniu, we wszystkich odcieniach szarości, bez wyróżniania się. Takie życie zaplanowali rodzice dla Weroniki. Na szczęście dziewczyna nie dała się całkowicie wtłoczyć w ramy zwyczajności i bylejakości. Podążyła za swoimi marzeniami, odnajdując miłość i akceptację. Ćma, która od dawna była uśpiona w jej sercu znów zaczyna trzepotać skrzydłami i budzi się wraz z tragiczną śmiercią najbliższej osoby. „Lot nisko nad ziemią” Ałbeny Grabowskiej to powieść o zwyczajnej bohaterce, dla której esencją życia jest miłość do męża. Miłość ta nadała koloru jej życiu, uśpiła wpojone przeświadczenie, że jest nijaka, szara, pozbawiona piękna i uroku, którego zazdrościła innym kobietom. Gdy nagle traci ukochanego, świat na powrót przybiera wszystkie odcienie szarości. Czy życie po stracie jest możliwe? 

Ałbena Grabowska dała się poznać jako autorka obyczajowej sagi „Stulecie Winnych”, w której bohaterowie doświadczają wszystkich smaków jakie ofiarowuje życie – słodyczy, goryczy, cierpkiego ale i pełnego posmaku miłości, śmierci, radości i smutku. „Lot nisko nad ziemią” wydaje się być opowieścią o spadaniu człowieka w najgłębszą otchłań rozpaczy. To książka o depresji, o bolesnej samotności, kolejnych etapach żałoby i niepogodzeniu się z odejściem bliskiej osoby. Weronika, główna bohaterka i narratorka, zupełnie poddaje się rozpaczy, zaczyna odcinać się od świata, uciekając w życie innych ludzi, wypełniając swoje dni codziennością obcych osób. Weronika, gdy poznajemy ją jako młodą kobietę, podąża za swoimi marzeniami. Z pasją i poświęceniem pracuje jako przedszkolanka. Dzieci ją uwielbiają, potrafi sobie zjednać ich sympatię i zaufanie. To właśnie w przedszkolu poznaje Sławka, który odbiera syna sąsiadki. Weronika zakochuje się od pierwszego wejrzenia, Sławek okazuje się być najlepszym przyjacielem i kochankiem. Jej małżeństwo różni się diametralnie od związku rodziców, pobożnych, zaściankowych, wegetujących przed telewizorem, podążających utartymi ścieżkami. Ani ojciec pracujący na kolei, ani matka kucharka nie dali swojej córce pewności siebie, poczucia akceptacji i możliwości wzajemnego zrozumienia i dialogu. Wiążąc się ze Sławkiem, Weronika odkrywa, że życie może być intensywne i jak banalnie to brzmi – piękne. Pomimo, że kobieta nie może mieć dzieci, co za każdym razem wypominają jej konserwatywni rodzice, czuje się akceptowana i kochana przez męża. Szczęście tkwi w prostych gestach, codziennych rozmowach, wzajemnej trosce. I chociaż nic nadzwyczajnego w życiu bohaterki się nie dzieje, to jednak czuje się spełniona. Śmierć Sławka jest czarną kreską, która oddziela wspomnienia, przeszłość od banalnej teraźniejszości. Główna bohaterka przeżywa załamanie, w nikim nie znajduje oparcia,  zrozumienia, więc zaszywa się w swojej samotności, bólu straty. Czytelnika porusza jej upór, chęć zatrzymania zapachów ubrań męża, aby chociaż na chwilę poczuć jego obecność. Autorka dość realistycznie opisuje stan żałoby, marazmu, codziennej szarości. Bardzo trafna w tym przypadku wydaje się być metafora ćmy czy innych owadów, robaków gnieżdżących się we wnętrzu bohaterki. Za każdym razem gdy odczuwała ona poruszającego się owada w sobie, wiązało się to z towarzyszącym lękiem, niepewnością, utratą pewności siebie, niską samooceną. Fragmenty portretujące stany psychiczne bohaterki, trudne, przytłaczające emocjami, są niewątpliwie największą zaletą tej powieści. 

„Lot nisko nad ziemią” podejmuje również temat życia zastępczego, poszukiwania z premedytacją człowieka, którego można byłoby uzależnić od siebie, od swojej obecności. Bohaterka staje się podglądaczką, obserwatorką, która dopisuje dalsze losy podglądanych ludzi:

„każdy tęskni za prawdziwym życiem, nawet tak samotna osoba jak ja. Tyle że ja z konieczności podglądałam cudze, tylko do takiego miałam dostęp. Rozsmakowywałam się w historiach, które oglądałam. Do tych strzępów ukradzionych, podejrzanych skrycie, dodawałam resztę, nie troszcząc się o prawdę.” (s. 181)

Weronika boi się samotności, dlatego obserwuje swoich lokatorów, którym wynajmuje mieszkanie. Za każdym razem chce być dla nich kimś bliskim, jedyną osobą, która pomoże i wysłucha. Po śmierci Sławka, kobieta zmaga się z psychozą, z łatwością w jej rzeczywistość wchodzą fantazje, wyobrażenia, sny. Ulega również zatarciu jej własne życie, bezcelowe, pozbawione barw i emocji. Kolejni lokatorzy przynoszą bohaterce iluzję bycia kimś innym, ich życie wydaje się być jej własnym. Polemizowałabym z autorką, która twierdzi, że powieść pokazuje również nadzieję. Moim zdaniem to czas goi rany i niczym morfina uśmierza tęsknotę i rozpacz. Wydaje się, że główna bohaterka jeszcze nie dojrzała do kolejnego kroku, który autorka zarysowuje w zakończeniu. Więcej jest w tej powieści goryczy i szarości niż blasku nadziei. Weronika to bardzo ciekawa postać, zwyczajna, porównująca się nieustannie z innymi, nie znająca własnej wartości. Jest taka jak wiele Polek, wychowana surowo, w dekalogu patriarchatu, z przeświadczeniem o byciu kimś nieistotnym, cieniem w tłumie ludzi. Jej umysł nie radzi sobie z utratą bliskiej osoby i jest to bardzo wstrząsające uczucie, mroczne, przepełnione bólem i bezradnością:

„Nie miałam swojego życia. Czułam się tak, jakbym samolotem wylądowała na lotnisku zbudowanym wysoko nad ziemią i mogła wprawdzie opuścić samolot, ale nie zejść na ziemię i dotrzeć do domu. Pilot już sobie poszedł (…) innym pasażerom udało się zejść albo skoczyć, a ja tkwiłam ciągle na wysokości, nie znajdując odpowiedniego podłoża. Nie mogłam ani odlecieć tam, skąd przybyłam, ani naprawdę wrócić do domu”. (s. 246)

Książka Ałbeny Grabowskiej nie opowiada o spektakularnych uczuciach, zdarzeniach i ludziach. To opowieść o codzienności, zwyczajności, monotonni odmalowanej przy pomocy różnych odcieni szarości. Najtrudniej pisać o tym, co jest ludzkie, co jest częścią naszej natury, o bólu, tęsknocie i samotności, która jak wściekła osa żądli duszę. „Lot nisko nad ziemią” nie jest dynamiczną historią, ale jest to ciekawa proza o znamionach psychologicznych. Analizując postać Weronki chciałoby się jeszcze więcej dowiedzieć o jej dzieciństwie, a przede wszystkim o dalszych losach. Szarość, przy pomocy której kobieta zasłaniała się, jak maską przed ludźmi, była tylko jej kamuflażem. Chciała wejść w czyjeś życie, stać się kimś bliskim, zdobyć zaufanie, uzależnić od siebie innych, była opętana psychicznym pragnieniem wypełnieni deficytu miłości i bliskości. Czasami poczucie straty zmienia nasz świat, definiuje na nowo wartości, obezwładnia i otula żalem jak kokon, separując od rzeczywistości. Jednak, jak pokazuje książka Ałbeny Grabowskiej, tęsknota za drugim człowiekiem jest silniejsza niż poczucie pustki. I przychodzi czas kiedy ubrania tracą zapach, tego kto je nosił, a sny stają się spokojniejsze, czerń blaknie i pojawiają się delikatne pastelowe barwy. Trzeba znowu nauczyć się żyć, szukając drobnych radości w przepływających monotonnych dniach. 

*Cytaty: Ałbena Grabowska, Lot nisko nad ziemią, wyd. II, wyd. Zwierciadło, Warszawa 2018.


 Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.

wtorek, 22 maja 2018

Zło rodzi zło

Fatum zdaje się najlepiej określać pułapkę w jaką wpadają bohaterowie mrocznej i bardzo emocjonalnej książki Katarzyny Zyskowskiej „Historia złych uczynków”. Przekrój twórczości pisarki jest dość szeroki, kolejne książki potwierdzają, że autorka wymyka się ogólnym klasyfikacjom. Jest ona autorką powieści obyczajowych o perypetiach młodych kobiet „Niebieskie migdały”, seria „Upalne lato” ; „Nie lubię kotów”; „Ucieczka znad rozlewiska”; „Przebudzenie”, ale i nie boi się snuć opowieści fabularnych o losach znanych Polaków – Krzysztofie Kamilu Baczyńskim czy Marii Skłodowskiej-Curie. Wraz z Wojciechem Chmielarzem napisała książkę „Koma”. W swojej najnowszej powieści wyraziście oddaje jak bardzo człowiek uległy jest wobec swoich namiętności. Miłość okazuje się być siłą destrukcyjną, silną, obezwładniającą umysł. Namiętności w „Historii złych uczynków” wyzwalają proste, bezpośrednie, gwałtowne, ale najbardziej ukryte żądze, pokusy, cechy. Fatum obudzone przez zło mocno oplata bohaterów, wnika w ich sny, decyduje o wyborach i wsiąka w podświadomość. Zło sięga jeszcze głębiej i rodzi się z deficytu miłości.  
Dla Niny studia w Warszawie to ucieczka od zimnej, zgorzkniałej i apodyktycznej matki, nauczycielki języka polskiego w małym miasteczku. Dziewczyna związuje się ze swoim wykładowcą, Miłoszem. Nie jest to jednak zwykły romans, bo i mężczyzna jest wyjątkowym ekscentrykiem, pełnym tajemnic i kontrowersji. Nina popada w toksyczną relację, odseparowuje się od znajomych, uzależniając się całkowicie od nowego partnera. Miłosz broni swojej prywatności i tajemnic, ucieka od bliższych relacji i deklaracji. Kiedy jednak znika, Nina zdaje sobie sprawę, że nie potrafi bez niego żyć, ale jak się okazuje, nic tak naprawdę o nim nie wie. Próbując odszukać Miłosza, kobieta zaczyna go tak naprawdę poznawać. Nina budzi również dawne demony, uśpione i czekające na sprawiedliwość za dawne zło…
Czytelnik śledzi historię biegnącą dwutorowo – narrację Niny, głównej bohaterki, która nieświadomie powiela wzorzec życia swojej matki oraz opowieść o przedwojennej miłości podlotków jakimi byli Bronek i Fela. Pozornie historie nie mają ze sobą nic wspólnego, ale wraz z rozwojem fabuły, okazuje się, że wybory przodków odbijają się na kolejnych pokoleniach. Zło jawi się jako nieprzerwalny łańcuch przeznaczenia, którego następnymi ogniwami są bohaterowie, noszący stygmat dawnego okrucieństwa. Autorka pokazuje jak różne doświadczenia, osobiste tragedie, wojna, brak miłości rodzicielskiej, samotność, brak akceptacji potrafią zmienić człowieka, wydobyć z niego najmroczniejszą stronę. Postacie z „Historii złych uczynków” przeżywają gwałtowne uczucia, kochają do szaleństwa, ale ich szczęście jest ulotne, krótkotrwałe tak jak letnie noce, które w ukryciu spędzają ze sobą Bronek i Fela, wykradając chwile upływających wakacji. Mrok przesiąka bohaterów, kryje się w tajemnicach, kłamstwach, rozczarowaniach, niespełnionych miłościach i fascynacjach. Dysonanse wybrzmiewają w portrecie Feli, porzuconej i niekochanej przez matkę i ojca, rozczarowanej milczeniem Bronka, jej pierwszej miłości. Życie Felicji to iluzje, jej dramatyczne wybory to kombinacja doświadczenia izolacji, braku akceptacji, bezinteresownej miłości. Jako dziewczynka, Fela uśmierca małe ptaki, w ten sposób rozładowuje w sobie złość, spowodowaną brakiem rodziców, ich zainteresowania. Zło kiełkuje w niej wraz z kolejnymi cierpieniami i rozczarowaniami.  Kiedy przyjmuje pod swój dach, podczas wojny, Żydów – Bronka z rodziną, by później skazać na śmierć niewinna osobę, ściąga na siebie fatum. „Domek dla lalek”, który sobie stworzyła, miał być iluzją szczęścia, staje się dla niej tylko gorzką lekcją zdrady i zawodu. Podobną mroczną naturę ujawnia matka Niny – Basia, napiętnowana innością, brakiem akceptacji i miłości ze strony ojca. Kompasu moralności pozbawiony jest także Miłosz, z którym związuje się Nina. Także i Nina doświadczy czym jest fatum zła. 


Dramatyczne losy bohaterów powieści Katarzyny Zyskowskiej odzwierciedlają dualność ludzkiego umysłu. Powieść pokazuje jak brak, deficyt może być idealną pożywką dla wewnętrznego mroku, który przejmuje kontrole nad człowiekiem, sprawia, że lęk i złość znikają. Jednak cena pozornego spokoju jest wysoka. Fatum, które towarzyszy bohaterom przybiera postać sowy czy raczej propastnyka – demona, w którego zmieniła się jedna z postaci, ofiara zazdrości i nienawiści. Z jej spojrzeniem spotykają się kolejne umierające osoby, które płacą życiem za nie swoje winy, lecz dawne przekleństwo. Bohaterowie naznaczeni zostają przekleństwem, które uderza przede wszystkim w bliskie, niewinne osoby. „Historia złych uczynków” zdaje się nie mieć końca i jak sugeruje zakończenie, fatum oplotło kolejne ogniwo łańcucha.  Czy jednak mrok znowu wykiełkuje i rozwinie się niczym drzewo? Z tym pytaniem i refleksjami pozostawia czytelnika autorka. „Historia złych uczynków” to powieść, którą trzeba obgadać i przedyskutować w gronie znajomych, aby odkryć jak odbierają ten niesamowity ładunek emocji inni czytelnicy.  

 Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.

środa, 9 maja 2018

Po schodach wyobraźni

Jukato to baśniowa kraina stworzona przez trójkę dzieci, których los złączył w szpitalu. Aby walczyć z nudą, powolnie upływającym czasem, samotnością i własnymi zmartwieniami, budują w wyobraźni krainę, w której nie są zwykłymi dziećmi, ale posiadają niezwykłą moc i sprawność. Mogą w ten sposób opuścić przytłaczające szpitalne sale i znaleźć się w swojej, fantastycznej  krainie. Opowieść Magdaleny Kiermaszek „Jukato” (wyd. Adamada) na pierwszy rzut oka wydaje się niepozorną historią o dzieciach, które uciekały przed rzeczywistością w świat wyobraźni. Podróż do Jukato okazuje się być jednak czym więcej niż dziecięcą zabawą – to poznanie siebie, spojrzenie na pewne problemy z dystansem, przyznanie się do błędów, nawiązanie nowych przyjaźni. To sposób na uzdrowienie.


Tajemnicza kraina najbardziej zmienia Kacpra, który podczas ratowania ukochanego psa, poważnie uszkadza nogę. W szpitalu lekarze i rodzice ukrywają przed nim bolesną prawdę, że być może nigdy nie powróci do dawnej sprawności. Tylko jeden młody lekarz, Adrian próbuje oswoić Kacpra z trudną sytuacją. Chłopiec bardzo przeżywa swój pobyt w szpitalu, wstydzi się swojego kalectwa. Z tego powodu staje się oschły dla kolegów z klasy i rodziców, twierdząc, że nie rozumieją jego sytuacji i cierpienia. Nie chce z nikim rozmawiać i czuje się bardzo samotny. Pewnego dnia odwiedza go Tomek, chłopiec cierpiący na ADHD, nielubiany przez rówieśników. Kacper początkowo go ignoruje, próbuje zniechęcić i obrazić, jednak Tomek uparcie odwiedza chorego i tak rozpoczyna się ich nietypowa przyjaźń. Kiedy poznają tajemniczą dziewczynę o imieniu Julka, przypominającą elfa, wspólnie zaczynają tworzyć baśniową krainę. Nazywają ją Jukato  - od swoich imion. W Jukato Kacper jest Królem, Tomek Posłańcem a Julka -  Elfią Dziewczynką. 

W końcu nadchodzi upragniony dzień opuszczenia szpitala, Kacper jednak nadal nie potrafi się pogodzić, że będzie musiał poruszać się o kuli. Nie wie, że kula ma magiczną moc i jest bramą do Jukato. Jukato, istniejącego w trzech, różnych wersjach…

Czytelnik, wyruszając wraz z bohaterami do Jukato, nie tylko poznaje baśniową krainę ale i wartość przyjaźni. Autorka wprowadza dygresje, tłumacząc konkretne zachowanie Kacpra, jego uczucia i ból rodziców. Uświadamia w ten sposób młodemu odbiorcy motywy postępowania postaci, ich rozterki, złość, bezradność. Kacper zmienia się dopiero po szczerych słowach przyjaciół, którzy krytykują jego egoizm, wywyższanie się i nieuprzejmość. Kalectwo chłopca i brak zaufania do rodziców sprawiają, że dziecko dystansuje się, czując się inne i nieakceptowane. Magdalena Kiermaszek do zwykłej historii dodaje szczyptę magii, chociaż miałam nadzieję na bardziej szczegółowe i obszerniejsze sekwencje dotyczące krainy wyobraźni. W tej wersji jest ona tylko zarysem, schematem magicznego świata, który mógłby wciągać od pierwszego zdania. Najbardziej interesującym, zaskakującym i dynamicznym fragmentem powieści jest podróż do Jukato wymyślonego przez Kacpra. To właśnie w swojej mrocznej krainie chłopiec zmierzy się z własnymi lękami, samym sobą. Zresztą nie tylko on, ale i jego przyjaciele odkryją w Jukato coś, czego od dawna szukali. Przewodnikiem i mędrcem jest postać Julki, Elfiej Dziewczynki. To właśnie ona wytyka Kacprowi jego wady, zarozumiałość, marudzenie, brak wiary w moc wyobraźni. Zawsze próbuje znaleźć wyjście z sytuacji, które przyniesie korzyści dla każdego. To wyjątkowa przyjaciółka, która pokazuje całą sobą na czym polega prawdziwa przyjaźń. Ponownie jednak muszę zarzucić autorce, że bohaterka jest tylko konturem osobowości, poboczną postacią, czytelnik tak naprawdę nic o niej nie wie. Szkoda, że aura tajemniczości otacza Julkę aż do ostatnich stron.  

Na wyjątkową uwagę zasługują ilustracje Kamili Kozłowskiej, które zdobią okładkę i strony książki. Część z nich jest kolorowa, i to one najbardziej przyciągają wzrok i urzekają baśniowością, a pozostałe to czarno białe szkice. Dzięki wizji ilustratorki możemy porównać jak wyglądają dzieci w rzeczywistości a jak zmieniają swój wygląd w Jukato, jak wygląda bajkowy zamek i stworzenia zamieszkujące świat wyobraźni. 


„Jukato” Magdaleny Kiermaszek to powieść dla dzieci, podkreślająca wartość przyjaźni, pokazująca jak inność czy choroba mogą wpłynąć na nasz charakter, zachowanie. Autorka pełni rolę przewodniczki po świecie emocji, wybuchających często niczym wulkan i raniących najbliższe osoby. Kraina Jukato to schronienie przed problemami, samotnością, jest ona również lustrem, w którym możemy zobaczyć nasze wady i zalety. Każdy ma taką krainę marzeń jaką stworzy, zawsze będzie ona niepowtarzalna. Trzeba tylko odkryć do niej drogę i odnaleźć magiczne drzwi. 

„Krainy marzeń przeważnie otwierają się tylko przed dziećmi – powiedział tato. – (…) Prawie każdy, dorastając, traci możliwość podróżowania po takich wymyślonych krajach.  Ale też każdy prędzej czy później ma szansę  dostać się do krainy wspanialszej od wszystkich, jakie zostały wymyślone. (…) Im człowiek starszy, tym częściej myśli o miejscu, w którym przyjdzie mu żyć w przyszłości. Jedni się go boją, inni wybierają się tam z radością, ale wszyscy tam trafiają.” (s.74)

*Cytaty: Magdalena Kiermaszek, Jukato, il. Kamila Kozłowska, wyd. Adamada, Gdańsk 2018.
 
 Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.