poniedziałek, 18 czerwca 2018

KĄCIK MAŁEGO MOLIKA (5/2018) - "Ilustrowany przewodnik po mitologii"; "Ilustrowany przewodnik po Biblii" Doroty Nosowskiej


Frazeologizmy często sprawiają problemy dzieciom, które dosłownie interpretują to, co usłyszą. Szczególnie trudno zrozumieć im frazeologizmy związane z mitologią i Biblią. Aby nie pomylić puszki Pandory ze zwykłą puszką trzeba znać mity, antycznych bohaterów i konteksty związane z konkretnymi wydarzeniami. Czym jest Rubikon, kim jest Mars, Erynie, Argus czy Pegaz? Kim był Salomon, dlaczego „rzucamy perły przed wieprze” i kogo nazywamy „niebieskim ptakiem”? Nawet dorośli mogą mieć wątpliwości odpowiadając na te pytania. Frazeologizmy to „utrwalone połączenia wyrazowe” (P. Müldner-Nieckowski, Wielki Słownik Frazeologiczny), czyli takie połączenie słów, które utarło się w naszym języku. Frazeologizmy powinniśmy odczytywać niedosłownie, przenośnie, dlatego bywają one dla dzieci skomplikowane i niejasne.


Z pomocą przychodzą zawsze słowniki frazeologiczne. Ciekawymi i godnymi uwagi są publikacje wydawnictwa IBIS: „Ilustrowany przewodnik po mitologii” oraz „Ilustrowany przewodnik po Biblii”, które prezentują przykłady zastosowania konkretnych, tematycznych frazeologizmów mitologicznych i biblijnych. Dorota Nosowska stworzyła krótkie historie, w których pojawiają się tajemnicze frazeologizmy (wytłuszczone drukiem). Obok każdego krótkiego mini-opowiadania zostaje zestawione dokładne wytłumaczenie skąd wywodzi się dany frazeologizm. Autorka stara się wprowadzić młodego czytelnika w kontekst, przytaczając fragmenty mitów, zdarzeń historycznych czy przypowieści biblijnych, opisując bohaterów i ich perypetie. 

Przy niektórych tłumaczeniach pojawiają się konteksty literackie, wskazujące, w których utworach pisarze wykorzystali mit, bohatera czy motywy biblijne. Myślę, że takie ciekawostki, to wskazanie dzieciom, że z mitologią i motywami biblijnymi stykami się codziennie i są one uniwersalną inspiracją dla wielu twórców, dlatego warto je znać. 


Opowiadania, w których zostają użyte konkretne frazeologizmy są proste i dotyczą różnych, codziennych sytuacji, najczęściej perypetii w szkole, i w domu. Osobami, które używają frazeologizmów są zarówno dorośli jaki i dzieci. Zdarza się jednak, że i dorośli nie znają danego frazeologizmu, co jest powodem do wstydu. Teksty opowiadań często są humorystyczne, pisane w formie anegdot, wielokrotnie pojawia się w nich zachęta do poszerzenia wiedzy historycznej, poznania mitów i Biblii.  Może zbyt często autorka nawiązuje do braku wiedzy bohaterów opowiadań, z lekkim przekąsem, ironią polecając powtórkę z mitologii czy religii. Wydaje mi się to zbyt moralizatorskie i pouczające, przypominające atmosferę szkolnych lekcji, a przecież nie o to chodzi, kiedy naszym głównym celem jest zaciekawienie dzieci mitami czy Biblią. Jednak taki zgrzyt pojawia się w kilku tekstach i nie dominuje w odbiorze całości przewodników. 


Wybór i objętość frazeologizmów jest imponujący (49 frazeologizmów mitologicznych i 49 o rodowodzie biblijnym) i na pewno jest idealnym wprowadzeniem w świat antyczny i biblijny, dodajmy, że w przystępny i zajmujący sposób. Muszę przyznać, że po lekturze ilustrowanych przewodników również wzbogaciłam się o znajomość nieużywanych przeze mnie frazeologizmów, choćby: „odłożyć coś ad kalendas graecas”; „lary i penaty”; „praca Danaid”; „głos wołającego na puszczy”; „przenieść się na łono Abrahama”. Dodatkowym atutem „Ilustrowanego przewodnika po mitologii” oraz „Ilustrowanego przewodnika po Biblii” są kolorowe, dynamiczne, wyraziste ilustracje autorstwa Ewy Majki. W zabawny i sugestywny sposób prezentują wybrane frazeologizmy i na pewno pomagają w ich odbiorze. 


Ilustrowane przewodniki to nie tylko wspaniałe wytłumaczenie trudnych frazeologizmów, ale i ciekawostki historyczne, konteksty literackie, przypomnienie postaci, które funkcjonują powszechnie w świadomości kulturowej. „Ilustrowany przewodnik po mitologii” oraz „Ilustrowany przewodnik po Biblii” autorstwa Doroty Nosowskiej to pomocne materiały do nauki, powtórki z literatury czy historii, religii, a także wprowadzenie w językowe walory frazeologizmów, które często używamy bez znajomości kontekstów lub ich znaczenia. 




Za egzemplarze książek dziękuję Wydawnictwu IBIS

środa, 13 czerwca 2018

KĄCIK MAŁEGO MOLIKA (4/2018) - "Ziarenka maku" Józef Ratajczak


Świat zamknięty w ziarenku maku

Poezję Józefa Ratajczaka traktuję z wielkim sentymentem, spoglądając na wiersze przez pryzmat pierwszych, największych, dziecięcych zachwytów. Wyjątkowa poetycka wrażliwość na naturę, malarskość, umiłowanie detali – to wszystko spotkamy w utworach autora „Ziarenka maku”. Od śmierci poety minęło już 19 lat, warto więc powracać do jego poezji indywidualnie oraz z dziećmi, pokazując jak piękny może być świat jeżeli będziemy potrafili się zachwycić pierzastymi obłokami, błękitem nieba, grającymi świerszczami czy majową burzą.  

Wydawnictwo IBIS pokusiło się o wydanie w serii „Poeci dla dzieci” wierszy dla dzieci Józefa Ratajczaka „Ziarenka maku” z ilustracjami Elżbiety Krygowskiej-Butlewskiej. Jest to jedno z piękniejszych wydań, z delikatnymi, pastelowymi ilustracjami, które towarzyszą utworom poetyckim. Cieszy mnie, że nie dominuje obraz, będący raczej tłem poetyckich opowieści o codziennych drobnostkach. Spokojna lektura „Ziarenek maku” przenosi w krainę dzieciństwa, budzi w czytelniku naiwność i szczerość dziecka, pokazując jak wiele nam umyka w zgiełku i pogoni. 

W utworach Józefa Ratajczaka odnajdziemy wiele barw, które kojarzą się nam z konkretnymi porami roku. Czytając „Obłoki”, „Zielony wiersz” czy „Lato malowane” natrafiamy na bardzo soczyste epitety, nasycone kolorami. Poeta uwrażliwia czytelnika na mikroświat przyrody, pokazuje jak go odczytywać, jak spoglądać na wiatr czy burzę, aby docenić ich piękno i wyjątkowość. Nawet ziarenko maku jest niepowtarzalne i magiczne:

„Na ziarnie maku
wszystko jest makowe
domek z ogródkiem
poduszka pod głowę…

Można tu nawet
wieść makowe życie
małe słońce z maku
wywołać o świcie.”
                                 [Na ziarnie maku, s. 18.]  

Obserwacje przyrody, zjawisk atmosferycznych, zwierząt, ptaków, drzew przynoszą wewnętrzny spokój. W tych utworach drzemie wielki szacunek do małych rzeczy, małych stworzeń. Choćby w poruszającym i refleksyjnym wierszu „Nauka czytania”. Przepięknym wierszem jest również „Mama w zimie”, obrazującym matczyną miłość i poświęcenie. Poeta w kilku wersach uświadamia nas jak wiele zawdzięczamy naszym matkom, które poprzez małe gesty wyrażają miłość. 

„Zielone” wiersze w tomiku „Ziarenka maku” dominują. W ich prostocie, krótkie formie, ale i delikatnej metaforyczności można się zakochać, bez względu na wiek. Poeta tworzy swoisty dekalog szczęścia zamkniętego w ziarenkach, kropelkach, odbiciach. Dla czytelnika jest to lekcja uważności, delikatności, spoglądania z pasją na świat. Piękno kryje się w drewnianym domu wypełnionym muzyką świerszczy, w szumie dębowych liści, w różnych kształtach i odcieniach chmur. 

Niezwykle znaczący jest wiersz „Pożegnanie baśni”, mówiący o dorastaniu i wejściu w nową rzeczywistość, porzuceniu dziecięcej wyobraźni. Dorosłość zamyka bramy magii i baśniowości.

"Jeśli już zaczniesz
wszystko widzieć wyraźnie,
blask od cienia odróżnisz –
odejdą baśnie,
by nigdy nie powrócić.

Zwierzęta mówić przestaną,
czary ulecą z przedmiotów,
wieloryb się zmieni w butelkę tranu,
a słońce – w kroplę potu."
                          [Pożegnanie baśni, s. 45]

 I wiele w tych słowach poety jest prawdy, pozostaje jednak mieć nadzieję, że każdy dorosły człowiek ma w sercu klucz otwierający świat baśni. I warto go użyć, przekręcić i na chwilę znów poczuć się jak dziecko, jak u siebie, w „domku z łupiny orzeszka”.

„Ziarenka maku” Józefa Ratajczaka z ilustracjami Elżbiety Krygowskiej-Butlewskiej to podróż do krainy dzieciństwa, do zachwytów prostymi i codziennymi obrazami natury. Poeta w miniaturowych odsłonach pokazuje wyjątkowość chwil, spojrzenie dziecka pełne wrażliwości i magiczności. Umiejętność zatrzymania się, zachwytu, odczytywania znaków przyrody, to według pisarza, wzór na szczęście. Warto pokazywać magię codzienności dzieciom, a "Ziarenka maku" są do tego najlepszym elementarzem.

Cyt. Józef Ratajczak, Ziarenka maku, il. Elżbieta Krygowska-Butlewska, wyd. IBIS, Żychlin 2018.

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu IBIS

sobota, 9 czerwca 2018

Rozrachunki z przeszłością

Daniel Jung, były policjant, dziennikarz śledczy to bohater książek Alfreda Siateckiego, krytyka literackiego, dziennikarza, autora słuchowisk. „Pomsta” to z kolei trzecia, po „Postrzelonym” i „Porąbanym”, odsłona kryminalnych zmagań Junga. Nazwisko postaci wydaje się być wybrane nieprzypadkowo, redaktor regionalnej gazety zielonogórskiej to znawca ludzkiej natury, psychologicznych warstw, z których składa się człowiek. Fabuła „Pomsty” oprócz zagmatwanych ludzkich losów, motywacji, rodzinnych tajemnic pokazuje w mocnych i dosadnych obrazach środowisko archeologiczne, uczelniane, brudne rozgrywki, lokalnych, bogatych mafiosów.„Pomsta” to zgrabny kryminał psychologiczny, zaskakujący, gorzki, pokazujący ciasną siatkę znajomości i wszechogarniającego miasto nepotyzmu. Trzecia część serii o Danielu Jungu mnoży wiele pytań, zaznacza nowe wątki, trzyma czytelnika w niepewności i wzbudza niepokój o dalsze losy głównego bohatera.


Kiedy Daniel Jung dostaje zlecenie napisania artykułu do „Gazety Zielonogórskiej” o kulturze łużyckiej, prosi o pomoc człowieka najlepiej zorientowanego w temacie, badacza, rektora Wyższej Szkoły Archeologii i znanego archeologa - profesora Stefana Pośledniego. Naukowiec obiecuje spotkać się z dziennikarzem i udzielić wywiadu po powrocie z Niemiec. Niestety Stefan Pośledni zostaje znaleziony martwy w swoim domu. Śledztwo policji i praca dziennikarzy, odsłaniają kolejne warstwy tajemnic i przekrętów znanego archeologa, który ogromnego majątku dorobił się sprzedając kolekcjonerom to, co znalazł podczas wykopalisk archeologicznych. Jego relacje rodzinne również nie należały do najlepszych. Kim jest zabójca? Stefan Pośledni nie jest jedyną ofiarą, ginie również jego syn, którego ciało wyławiają nurkowie z jeziora. Prokurator wybiera najprostszą odpowiedź i umarza śledztwo. Daniel Jung postanawia na własną rękę odnaleźć prawdziwego zabójcę, uruchamia więc dawne znajomości, rozmawia z ludźmi, z rodziną profesora i jego kochanką. Jego ciekawość nie spodoba się pewnym osobom, które będą chciały go uciszyć…

„Pomsta” okazuje się być rozrachunkiem przeszłości, echem niewinnej śmierci, za którą nikt nie poniósł kary. Postać Pośledniego już w prologu budzi obrzydzenie – jest on typowym karierowiczem, bawidamkiem, pozbawionym głębszych wartości i etosu naukowca. Jego wręcz chorobliwe kolekcjonowanie, przywłaszczanie, szczególnie wyjątkowo cennego serwisu łabędziego, okazuje się być tylko jedną z mrocznych tajemnic, które wypełniają życie szanowanego rektora. Ale oprócz życiorysu zamordowanego, mamy galerię również innych postaci, równie cynicznych, hedonistycznych i uzurpatorskich. 

Muszę przyznać, że nie czytałam dwóch poprzednich tomów, co wcale nie przeszkadzało mi w odbiorze lektury. Jednak mojej sympatii nie zdobył główny bohater, Daniel Jung, kochający mąż, który pod nieobecność żony popada w romanse. Niby jest świetnym dziennikarzem, z doświadczeniem byłego policjanta, ale boi się zwolnienia, daje się ugiąć przed nepotyzmem i układami wyższych sfer. Osobowość Junga momentami zgrzyta, śmieszy jego nieporadność (gdy żona zaopatruje go w zapasy jedzenia), irytuje powierzchowność „samca alfa”, pobieżność oceniania ludzi. Być może dobrym uzupełnieniem rysu Junga byłaby lektura „Postrzelonego” i „Porąbanego”. W trzeciej części pt. „Pomsta” zdaje się on być spychany na boczny plan, nie on jest tutaj postacią przewodnią.  Sama fabuła „Pomsty” wciąga, autor postarał się o detale – kiedy to, towarzyszymy przy sekcji zwłok czy zapoznajemy się z archeologicznymi, historycznymi wątkami zielonogórskich miejsc. Warto podkreślić, że „Pomsta” pokazuje postacie z różnych punktów widzenia. W pierwszej części Jung usuwa się w cień, czytelnik towarzyszy policjantom podczas kolejnych etapów śledztwa. Kiedy wydaje się, że zabójca zostaje zidentyfikowany, pojawiają się wątpliwości, nawet śledczy widzą wiele luk i pytań pozostawionych bez odpowiedzi. Te luki, białe plamy w śledztwie próbuje wypełnić Jung, oczywiście przy pomocy swoich znajomych i kolegów, koleżanek z redakcji regionalnej gazety, dzięki dawnym znajomościom. Jest przykładem dziennikarza solidnego, dotrzymującego słowa, budzącego zaufanie, to wyraźny typ mentora, osoby, mającej poważanie wśród współpracowników. Nie dajmy się jednak zwieźć Jungowi, który wykorzysta każdą sytuację, aby przybliżyć się do rozwiązania śledztwa. 

„Pomsta” oprócz warstwy kryminalnej pokazuje psychologiczne motywacje, rodzinne zadry, relacje dzieci z rodzciami. Gdyby się dokładnie przyjrzeć dwóm bohaterom – zamordowanemu Pośledniemu i jego zabójcy, uzyskamy diametralnie inne osobowości, zupełnie inne systemy wartości. W opowieściach jakie snują bohaterowie w rozmowach z Jungiem pobrzmiewa jednak zawód, rozczarowanie, niedosyt życia, poczucie zdrady. Zarówno Marta, córka Pośledniego, Józef Bojko, emerytowany leśniczy czy kochanka archeologa - Ewa Jankowska – wszyscy pielęgnują w sobie poczucie krzywdy, w każdego z nich uderza niesprawiedliwość. Podobnie Jung, dla którego dziennikarstwo śledcze to dreszczyk emocji i dawka adrenaliny, jakiej dawała mu praca w policji. Jednak i on zdaje sobie sprawę, że jest tylko pionkiem w rozgrywkach wyższej ligi. Autor w pewien sposób pokazuje również bezradność, spolegliwość i nieudolność organów sprawiedliwości.
Morderstwo okazuje się być pomstą, zaplanowaną precyzyjnie i z rozmachem. Pomsta nie przynosi spokoju, odsłania dawne rany i odkurza bolesne historie. Powieść Alfreda Siateckiego opowiada o podwójnym życiu, nieraz i potrójnym, jakie każdy z nas może prowadzić. O dawnych krzywdach, których nie można wymazać z pamięci. Ludzkie życie wydaje się być dwupoziomowe – na powierzchni są maski, pozory, wielokrotne odbicia nas samych, a pod ziemią naszej duszy, w najmroczniejszej krypcie, upychamy wszelkie demony jakie próbujemy schować przed oczami innych osób, nawet bliskich. 

 Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.

sobota, 2 czerwca 2018

KĄCIK MAŁEGO MOLIKA (3/2018) - "Wilk, który nie lubił czytać" Orianne Lallemand, il. Éléonore Thuillier


O leśnym pożeraczu książek
Czy można pożerać książki a jednocześnie ich nie lubić? Czy można uwielbiać zapach i smak papieru, ale traktować czytanie jako nudę? Jeżeli jest się bajkowym wilkiem, którego leśne menu zapełniają opasłe książki, to wszystkie te kontrasty można pogodzić właśnie w osobie przesympatycznego zwierzątka. I chociaż wilk kojarzy nam się z przebiegłą postacią, chytrą i przerażającą, to ten Wilk wyłamuje się ze wszystkich baśniowych schematów i ram jakie znamy. Przygody Wilka to seria książek wydawnictwa Adamada, których twórcami są – francuska pisarka Orianne Lallemand i ilustratorka Éléonore Thuillier. „O Wilku, który nie lubił czytać” to kolejna odsłona perypetii zabawnego bohatera, którego nietrudno pokochać. A gdy głównym tematem są książki i czytanie, to jest to pozycja niezbędna w biblioteczce młodego czytelnika. 

Wilk był prawdziwym smakoszem literatury, ale nie ze względu na treść, ale wyśmienity smak papieru. Przyjaciele wielokrotnie zachęcali go, aby spróbował przeczytać książkę zamiast ją zjadać, ale wilka bardzo nudziło czytanie. Zmuszony przez leśne zwierzęta usiadł wygodnie w fotelu i otworzył książkę. Nie minęła chwila, gdy zapadł w błogi sen. Gdy się przebudził, znalazł się w baśniowym lesie, a dokładnie w Głównej Bibliotece w Krainie Książek, z której zniknęło dziesięć tytułów. Wilk wspaniałomyślnie zaproponował swoją pomoc i wyruszył na poszukiwanie książek. Kogo spotkał i czy dzięki tej niezwykłej, baśniowej podróży pokochał czytanie? A może jego papierowy apetyt był silniejszy? 


Książeczkę „O Wilku, który nie lubił czytać” pokochają zarówno rodzice jak i maluchy. Postać wilka jest przezabawna, niosąca ze sobą mnóstwo wartości i odpowiadająca na dziecięce problemy. Podróż po baśniowej Krainie Książek to spotkanie ze znanymi postaciami literackimi -  z Piotrusiem Panem, Pinokiem czy Alicjią z Krainy Czarów. Przygody Wilka pokazują, że historie opisane w książkach są naprawdę magiczne, a bohaterowie tylko czekają aby opowiedzieć nam o sobie. Wilk zamienia się w prawdziwego mola książkowego, pragnie jeszcze raz spotkać bohaterów ze snu, z Krainy Książek. To właśnie ciekawość i tajemniczy sen - zachęcają go do czytania. Wilk, którego poznajemy jest podobny do swojego baśniowego odpowiednika, ale nie jest zły czy ponury. Wręcz przeciwnie chętnie pomaga innym, przełamując stereotyp z jakim spotykamy się w baśniach. Książka Orianne Lallemand to świetny materiał do dyskusji z dzieckiem o wartościach czytania. Jest to też jedna z tych pozycji, którą warto podsunąć zajadłemu „antyczytelnikowi”, który nie przepada za biblioteką i literaturą. „O Wilku, który nie lubił czytać”-  to przewrotny tytuł, który sprawdzi się również podczas lekcji bibliotecznych dla przedszkolaków. 


Dzięki ilustracjom Éléonore Thuillier postać Wilka jest charakterystyczna, wyjątkowa, zabawna, sympatyczna. Duży czarny nos, spiczaste uszy, zęby i okrągłe oczy - to jego znak rozpoznawczy. Od pierwszego wejrzenia zjednuje sobie czytelników, którzy będą wyczekiwać z utęsknieniem i dreszczykiem emocji kolejnych perypetii Wilka. Nieszablonowe opowieści, dynamiczne, pełne dystansu, wywołujące uśmiech i falę radości są stworzone z lekkością i pomysłowością. Wilk potrafi zaskoczyć czytelników, uczy się na własnych błędach, a nawet potrafi bardzo dobrze liczyć, więc matematyka nie jest mu obca. Książka godna uwagi tym bardziej, iż seria „Przygody Wilka” otrzymała wyróżnienie w konkursie „Świat przyjazny dziecku”, które zorganizował Komitet Ochrony Praw Dziecka. Opowieść „O Wilku, który nie lubił czytać” na pewno uwrażliwia, uczy fantazjować, śmiać się i czerpać przyjemność z lektury. Z takim Wilkiem nie bałabym się chodzić do lasu!

 Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.