Każdy
z nas wpleciony jest w linie czasu, jesteśmy od niego uzależnieni, definiujemy
za jego pomocą przeszłość i teraźniejszość. Zegary, które odzwierciedlają i
odmierzają czas to narzędzia naszej codzienności. Odnoszę jednak wrażenie, że
zegary mają w sobie jakąś tajemnicę, fascynują misternym mechanizmem, gotowe
perfekcyjnie odmierzać upływające sekundy i minuty. Powieść „Czasodzieje. Klucz
czasu” Natalii Sherby, rosyjskiej pisarki, od razu nasuwa skojarzenie z
zegarami. Jednak w powieści mają one zupełnie inną funkcję, są magicznymi
artefaktami, służą jako broń, są portalami do ukrytych miejsc. Historia o
magach z Eflary, władających czasem skierowana jest do młodszych odbiorców,
jednak pomysł fabularny i kreację świata Eflary docenią również starsi
sympatycy gatunku o alternatywnych wymiarach. Książka, która miała swoją
rosyjską premierę w 2011 roku, ukazała się w wydawnictwie EneDueRabe w przekładzie
Agnieszki Papaj-Żołyńskiej.
Życie
nastoletniej Wasylisy to wąski krąg, w którym znajdują się szkoła, gimnastyka
akrobatyczna, przyjaciel Loszka i dom Marty Michajłowej, dalekiej krewnej. Dziewczynka
nie jest zbyt lubiana wśród rówieśników, trudno jej nawiązać nowe znajomości.
Wychowana bez rodziców przez starszą panią, zapalczywą miłośniczkę kotów,
nauczyła się samodzielności, skupiając się na jedynej pasji - gimnastyce. Świat
dziewczynki zmienia się z dnia na dzień kiedy zjawia się jej ojciec, który
zabiera ją do tajemniczej posiadłości. Wasylisa poznaje rodzeństwo, które od
pierwszych chwil traktuje ją bardzo wrogo. Nowej sytuacji nie ułatwia
obojętność i surowość ojca, człowieka uzależnionego od władzy. Mnożące się
sekrety, półsłówka, podsłuchane rozmowy coraz bardziej dezorientują bohaterkę. Jest
zaskoczona, że istnieje alternatywny świat Eflara, którą władają czasodzieje,
magowie obdarzeni magicznym darem władania czasem. Nie każdy jednak może stać
się czarodziejem, decyduje o tym próba, która ujawnia stopień magiczności
kandydata. Rodzeństwo głównej bohaterki i Wasylisa przechodzą próbę, która
okazuje się być dla wszystkich wielkim zaskoczeniem. Życiowy zegar dziewczynki
wkroczył zupełnie na inny tor, czy jednak będzie ona chciała wykorzystać
uśpiony dar, porzucając jednocześnie dawne wcielenie?
„Czasodzieje”
to bardzo wyrazista lektura, mocna, klimatyczna, dynamiczna. Świat Eflary
urzeka od pierwszych stron, chociaż panują w nim brutalne zasady. Magia czasu
to zarówno ogromna moc, siła ale i brzemię. Wasylisa to dość nietypowa
bohaterka, pozbawiona miłości rodziców, osamotniona, nieakceptowana nagle
zostaje wyrwana z normalnej codzienności do świata, którego nie zna, nie
rozumie. Podświadomie przyciąga ją i wabi czasodziejstwo, ale niewiedza
prowadzi ją w epicentrum konfliktu między ojcem a sprzeciwiającym się mu
Łazariewem, który tylko się zaostrza. Czytelnik wraz z główną bohaterką poznaje
Eflarę, jej mieszkańców i hierarchię świata zegarów, w którym trwa walka o
władzę, pozycję, stanowiska. Wasylisa staje się pionkiem, narzędziem w ręku
silniejszych i pozbawionych skrupułów ludzi. Jej sytuacja jest trudna, nikomu
nie może zaufać, ale i ona budzi dystans, nieufność ze względu na pochodzenie i
bycie córką Ogniewa.
Wasylisa
to silna postać, dojrzała, niezależna ale i zagubiona, łaknąca przyjaźni i
opiekuńczości. Jej ojciec okazuje się być zawistnym i okrutnym człowiekiem,
który poświęci wszystko aby osiągnąć zamierzony cel. Podobnym czarnym
charakterem jest jego towarzyszka – Elena, potężna i złowroga czasodziejka,
która zrobi wszystko aby pozbyć się dziewczynki. Akcja powieści jest
naszpikowana tajemnicami, dlatego czytelnik ma niebywałą przyjemność w
odkrywaniu kolejnych kart. Oczywiście jak na cykl przystało, wiele sekretów
zostaje niewyjaśnionych, a wątki są tylko lekko zakreślone aby rozwinąć się w
kolejnych tomach. Pierwszy tom jest niezwykle obiecujący, podsyca niedosyt i
świetnie zarysowuje główną fabułę. Przygoda czasodziejów tak naprawdę dopiero
się zaczyna, bo Eflarze grozi zagłada w postaci kurczącego się Rozdarcia Czasu,
więc wybrańcy, właściciele siedmiu kluczy będą musieli współpracować aby
zapobiec zbliżającej się katastrofie.
Autorka
stworzyła przemyślany fantastyczny świat, z całym wachlarzem magicznych
przedmiotów o przeróżnych zastosowaniach (zajmujący jest pod tym względem cały
magiczny ekwipunek czasodzieja – chronowskazówka, czasoksięga). Na Eflarze
spotkamy wróżki, luty, smukłorogi, rusałki, wodniki. Otaczają nas wnętrza
pięknych, dostojnych zamków lub otwarte przestrzenie, które zapierają dech w
piersiach. Natalia Sherba nie szczędzi czytelnikom również opisów niezwykłych
stroi jakie mają na sobie mieszkańcy Eflary. „Czasodzieje. Klucz czasu” śmiało
można polecić dziesięciolatkom. Myślę, że i nie jeden dorosły znajdzie w
lekturze wiele czytelniczej frajdy i baśniowej otoczki. Osobiście oceniam
książkę Natalii Sherby dość wysoko, mam nadzieję, że kolejne tomy uniosą
nakreśloną historię, a bohaterowie nie stracą na wyrazistości.
„W
dole, dokąd sięgał wzrok, rozpościerały się tysiące złotych i srebrnych
cyferblatów w otoczeniu błyszczących, czarnych listków. Rosły one jak kwiaty i
w jakimś stopniu przypominały słoneczniki, tylko na krótszych łodyżkach. Na
tarczach widniały cyfry i najprawdziwsze, cienkie wskazówki. (…) – To
starozegary – wyjaśniło cicho Klementyna.
– Każdy zatrzymał się w innym czasie… Kiedy na Ziemi umiera człowiek, na
tym polu wyrasta nowy kwiat – starozegar” (s. 272)
*Cytaty: Natalia Sherba, Czasodzieje. Klucz czasu, przeł. Agnieszka Papaj-Żołyńska, wyd. EneDueRabe, Gdańsk 2016.