Matczyne skrzydła Amalii otaczają
jej dzieci siłą akceptacji, wyrozumiałości, bezwarunkowej miłości. Chociaż w
oczach dzieci uchodzi za osobę naiwną, trochę szaloną i przesadnie
optymistyczną to jednak ma ona intuicję, dzięki której dostrzega problemy nękające
obie córki oraz syna. Sylwestrowe, rodzinne przyjęcia będzie najlepszą okazją
do podsumowania relacji i wypowiedzenia słów, które zbyt długo pozostawały
uwięzione i przemilczane. Tak zaczyna się powieść „O matko!” hiszpańskiego
pisarza i tłumacza Alejandro Palomasa. Ukazała się ona w 2014 roku, a w Polsce
to pierwszy, wydany utwór tego autora w przekładzie Katarzyny Górskiej.
Portret matki i historię
hiszpańskiej rodziny kreśli syn. Fernando jest samotnym gejem, przeżywającym kolejne
rozstanie i nietrafiony związek z partnerem, który na otarcie łez pozostawia mu
psa. Momentem zwrotnym w życiu barcelońskiej rodziny jest rozwód rodziców i zerwanie
kontaktów przez ojca. Matka rozpoczyna nowe życie, oddając się spełnianiu
swoich marzeń i smakowaniu nowych doświadczeń. Poznajemy również Silvię i Emmę,
jej córki, które budują wokół siebie mur, udając, że są szczęśliwe. Silvia nie
przebiera w słowach, stara się sprowadzać na ziemię mamę i przestrzegać przed
jej szalonymi pomysłami. Natomiast Emma próbuje pogodzić się ze stratą bliskiej
osoby i zbudować nowy związek. Fernando słuchając rodzinnym rozmów snuje
równocześnie historię swojego rodzeństwa. Główną bohaterką pozostaje niezaprzeczalnie
Amalia – nieco ekscentryczna, zabawna i optymistyczna kobieta, która potrafi
skruszyć najgrubsze skorupy, w których ukrywają się jej dzieci i wyciągnąć do
nich rękę.
Autor urzeka trafnymi metaforami
opisującymi rodzinę Amalii. Rodzinne powiązania są jak kręgi na wodzie, każde
wydarzenie wpływa na poszczególne osoby. Rodzina jest mikrokosmosem, organizmem
zależnym od siebie. Postać matki gra tutaj pierwsze skrzypce, jest w centrum,
ponieważ potrafi scalić rodzinę, umie wydobyć to co w niej najpiękniejsze. Jej
rady i gesty są pełne życiowej mądrości, uniwersalnych wartości, które okazują
się być najlepszym antidotum na złamane serce. Powieść „O matko!” pokazuje
obraz matki niezwykle uczuciowej, wrażliwej, ingerującej tylko wtedy gdy jest
to konieczne. Opowieść nie obfituje w szokujące tajemnice rodzinne, autor
prowadzi nas po krętych drogach ludzkiego życia, pokazując jak cierpienie i
problemy oddalają nas od drugiego człowieka i uczuć. Zarówno Fernando, jego
siostry, wujek Eduardo jak i mama poznają ból rozstania. Czasami jednak źle
ulokowane uczucia uruchamiają blokadę. Pięknie o tym mówi Amalia, która radzi
swojemu synowi:
„Nikt z nas nie jest całym
światem, nawet jeżeli wszyscy jesteśmy wyjątkowi. Można być podobnym, ale nie
powtarzalnym. I właśnie o to w życiu chodzi: trzeba szukać ludzi podobnych i unikać
powtarzalnych.” (s. 329)
Autor porusza również bolesny
temat żałoby, traumy po stracie bliskiej osoby. Jedynym wyjściem okazuje się
akceptacja i poczucie, że ten ktoś nieustannie przy nas jest. Kiedy Emma popada
w coraz większe odrętwienie i depresję, matka opowiada jej o swojej tęsknocie
za babcią, która zajmuje honorowe miejsce na Krześle Nieobecności:
„Babcia, kochanie, zawsze powtarzała,
ze każdy z nas ma swoje Krzesło Nieobecności (…). Jest ono przy nas od
urodzenia i tylko czeka, aż tchniemy w nie życie. Moje Krzesło zawsze zajmuje
babcia. Dbam o to, by czuć jej obecność i jej nie stracić, ale również o to,
żeby nie zatracić samej siebie”. (s.271)
Postać Amalii jest kluczowa w
powieści Palomasa. To ona scala rodzinę, posiada matczyny klucz do serc swoich
dzieci. Narracja obfituje w żartobliwe sytuacje, których inicjatorką jest
właśnie matka, odkrywająca zalety wolności. Zawiera nietypowe przyjaźnie, jest
ufna wobec innych, próbuje zawsze odsłonić pozytywne strony sytuacji i zdarzeń,
których jest uczestniczką. Każde z jej dzieci pomimo zgryźliwości szuka w niej
oparcia, schronienia.
„O matko!” to książka z potencjałem, momentami
jednak monotonna, bez fabularnego zacięcia. Autor mnoży liczne
niedopowiedzenia, urywa narrację, a retrospekcje powoli zarysowują losy
bohaterów. W tej powieści niezwykłą rolę pełnią szczegóły, gesty, mimika
postaci dokładnie uchwycona przez narratora. Barcelońska rodzina cierpi na
syndrom nieustannego „przetrawiania” złych doświadczeń. Bohaterowie nie
potrafią i nie chcą uwolnić się od gryzącej przeszłości, zakładanie masek i
oddawanie się codzienności, to ich mechanizmy obronne wobec destrukcyjnych
uczuć. Amalia dla każdego z nich ma otwarte ramiona, niewyczerpalne pokłady
zrozumienia i ciepła, topiącego zimne
mury obojętności i udawania. Ona jedyna odcina balast ran, smutku,
niespełnionych nadziei. Jej słowa uwalniają skrywane uczucia, rozwiązują supły
bólu, pozwalają na katharsis. Powieść Alejandro Palomasa to obyczajowa,
współczesna opowiastka o rodzinie przeżywającej kryzys zaufania, nowoczesnej,
tolerancyjnej, ale ciągle zmagającej się z indywidualną samotnością. Nie ma tu
jednak pesymizmu i zgorzknienia, autor pozostawia czytelnika z ciepłym promykiem
nadziei kiełkującym w sercach powieściowych bohaterów.
*Cytaty: Alejandro Palomas, O matko!, przeł. Katarzyna Górska, wyd. WAB, Warszawa 2017.
Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.
Zapowiada się nieźle :)
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisany tekst :). Zaciekawiłaś mnie. To może być coś zarazem bardzo mądrego jak i wciągającego. Rzecz, która wymaga przemyślenia, ale taka życiowa, z której można czerpać w codzienności.
OdpowiedzUsuńJak będę mieć okazje, to chętnie sięgnę po tę książkę, najpierw tylko uporam się ze swoimi stosikami :)
OdpowiedzUsuńOgólny zarys fabuły mi się podoba, ale nie lubię książek rozwleczonych, w których wszystko dzieje się powoli. Wolę akcję i dynamikę, dlatego raczej nie sięgnę. :)
OdpowiedzUsuń