środa, 31 maja 2017

Ocalić (w sobie) dziecko



Czasami trzeba by potrząsnąć dorosłymi,

żeby obudzić dziecko, które w nich śpi” (s.167)


Janusz Korczak, którego pisma powinni przeczytać nie tylko rodzice, twierdził: „Nie ma dzieci – są ludzie; ale o innej skali pojęć, innym zasobie doświadczenia, innych popędach, innej grze uczuć”. Dzieci zbyt szybko próbujemy wprowadzić w dorosłość, mierzymy ich skalą zysków i strat, poddajemy nieustannej ocenie i porównaniom. A z drugiej strony chcemy dać swoim dzieciom wszystko, zapominając o prostych rzeczach, codziennych chwilach, rytuałach, rozmowie. Dla tego małego człowieka jesteśmy lustrem, w którym widzi siebie, kim będzie  za kilkanaście lat. Czasami jednak tego lustra brakuje, lub jest uszkodzone, rozbite.  O dzieciach opuszczonych, pozbawionych rodzicielskiej opieki i prawdziwego domu opowiada książka francuskiego pisarza Gillesa Parisa„Nazywam się Cukinia”. Powieść ukazała się już w Polsce w 2007 roku po innym tytułem – „To ja, Matołek”.  Autor debiutował w 1991 roku powieścią „Papa et maman sont morts”. 

Cukinia nie chciał tego zrobić. Przypadkiem nacisnął spust pistoletu, który znalazł w szufladzie mamy.  Przecież wszystkiemu było winne niebo, więc postanowił je ukarać. Tak zaczyna się historia Ikara, który wychowuje się w trudnych warunkach. Codziennością jest dla niego widok nietrzeźwej mamy wpatrzonej nieustannie w telewizor, ignorującej potrzeby syna. Po jej śmierci trafia on do domu dziecka i poznaje inne dzieci, które podobnie jak on, muszą zmierzyć się z problemami, których źródłem stali się dorośli. Cukinia jest ciekawy świata, zadaje wiele pytań i odbiera świat bardzo dosłownie, z ogromną wrażliwością, pełną nadziei. W domu dziecka poznaje swoich przyjaciół – małego Ahmeda i Simona, który zdaje się wszystko wiedzieć. Niezwykłą sympatią obdarza też dziewczynkę, Camille. Podopiecznych domu dziecka łączy trudne dzieciństwo i wielkie marzenie o byciu kochanym.  Ich osobowość, wnętrze zostało zaniedbane przez dorosłych, niektóre zostały skrzywdzone, porzucone, wplątane w skomplikowane i brutalne życie rodziców i opiekunów. Ikar próbuje odnaleźć się w nowym środowisku, chociaż nie potrafi zrozumieć dorosłych, stara się przede wszystkim każdego dnia dostrzegać pozytywne strony. Radosnymi promykami w jego monotonnej codzienności są spotkania z policjantem Raymondem, który samotnie wychowuje syna. 

Cukinia dostrzega to, czego nie widzą dorośli.  Pomimo, że wielu rzeczy nie rozumie, zadaje bardzo mądre pytania, podszyte perspektywą filozoficzną, ale otoczone dziecięcą ufnością i bezpośredniością. „Nazywam się Cukinia” to obraz dziecięcej samotności, małych ludzi na siłę wciągniętych do bajki dla dorosłych, której daleko do szczęśliwych zakończeń. Narracja małego chłopca to głęboka i wzruszająca diagnoza naszej rzeczywistości, świata, w którym tak trudno zrozumieć dziecko, oddać mu głos, wysłuchać. Pod warstwą dziecięcych, wydawać by się mogło naiwnych i lapidarnych obserwacji kryje się poszukiwanie wartości, wzorca, uczuć. Ikar to świetny obserwator, odbiera świat wszystkimi zmysłami, cieszy się drobnostkami, jest pełen bezpośredniego uroku, tworząc swój własny, dziecięcy obraz rzeczywistości. Główny bohater przyznaje, że nie chce dorosnąć, nie chce udawać, że wie wszystko. Nie potrafi zrozumieć dlaczego dorośli nie zadają pytań gdy czegoś nie rozumieją, ma nawet swoją teorię na ten nurtujący go temat:

„To nie moja wina, że nie rozumiem wszystkiego, co inni mówią. Przynajmniej pytam, a jeśli mają mnie za osła albo myślą, jak Simon, że brak mi piątej klepki, to trudno. Jak człowiek nie pyta, to nie może wiedzieć wszystkiego. (…) Z dorosłymi jest tak samo. Same znaki zapytania i pytania bez odpowiedzi, bo wszystko zamykają w głowie i o niczym nie mówią. I potem te wszystkie nigdy niepostawione pytania widać na ich twarzach, bo są smutni i nieszczęśliwi. Zmarszczki to są właśnie takie pojemniczki na nigdy niepostawione pytania, i z czasem jest ich coraz więcej i robią się coraz głębsze.” (s. 225-226)

Książka Gillesa Parisa pomimo trudnej tematyki jest pełna szczerego ciepła, wzruszeń, dziecięcej energii i nadziei. Autor niesamowicie wyraźnie ukazuje perspektywę dziecka, dzięki czemu Cukinia jest postacią pełną sympatii, wyobraźni, naturalności. Swoje bolesne doświadczenia zdaje się ukrywać w jakiejś niewidzialnej szufladzie, tak aby nie przysłaniały mu świata, beztroskiego dzieciństwa. Cukinia obdarzony jest wyjątkowym mechanizmem obronnym przed złem, smutkiem – jest promykiem wśród podopiecznych domu dziecka. Jego obserwacje i spostrzeżenia dotyczące świata dorosłych łapią za serce, a jednocześnie mocno weryfikują naszą perspektywę, naszą sztuczną i smutną dorosłość. Książka „Nazywam się Cukinia” jest dla każdego kto szuka w sobie dziecięcej prostolinijności, otwartości i szczerości. Cukinia pomoże Wam ją odnaleźć.

*Cytaty Gilles Paris, Nazywam się Cukinia, tłum. E. Wilanowska, wyd. Świat Książki, Warszawa 2017. 

Książka zainspirowała reżysera Clauda Barrasa, który stworzył film animowany na jej podstawie. Obraz „Nazywam się Cukinia” zdobył wiele nagród, w tym nagrodę publiczności Warszawskiego Festiwalu Filmowego w 2016 roku. Swoją premierę kinową w Polsce będzie miał 2 czerwca.  


 Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Świat Książki

4 komentarze:

  1. Smutna książka, ale dzieci wychowują się w różnych warunkach, mają bolesne przeżycia :( Chętnie przeczytam i obejrzę film jak wejdzie do kin.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzieciństwo nie zawsze jest piękne i kolorowe, dobrze, że ma to także odzwierciedlenie w książkach.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... może się skuszę :)

    Obserwuję bloga, zapraszam do mnie :)

    http://nie-oceniam-po-okladkach.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba brakuje nam często takiego dziecięcego zachwytu nad światem, ciekawości, cierpliwości do tego, by wyjaśniać, pokazywać, otwierać nowe horyzonty. Słyszałam, że w tej książce jest także wiele zdarzeń dramatycznych, nawet drastycznych i bolesnych, że to lektura dla dorosłych, choć okładka przypomina książkę dla dzieci.

    OdpowiedzUsuń