sobota, 13 lipca 2019

Zbuntowana Pchła-optymistka


"Nie narzekam chociaż jestem niższy niż Clint Eastwood
Chociaż nigdy nie dołączę do grona kulturystów
Chociaż nie znam setek przysłów
Nie narzekam, bo fruzie wolą optymistów"

[fragment utworu "Fruźki wolą optymistów”, Łona z płyty "Koniec żartów" 2001].


Dziecięcy czytelnik potrzebuje niebanalnych opowieści, przełamujących fabularne schematy. Nieszablonowe historie, nieprzewidywalne, zaskakujące warstwą językową i wątkową, wykorzystujące klucz kulturowy łączący rodzica i dziecko, sprawiają, że czytanie wprowadza wyobraźnię i percepcję na nowe poziomy. Warto pamiętać, że poczucie humoru da się również budować przy pomocy literatury. Jedną z takich książek, która buntuje się przeciwko schematyzmowi i tematycznej wtórności jest humorystyczna opowieść o rezolutnej Pchełce, niepoprawnej optymistce z charakterem. „O pchle, co uczepiła się kożucha” Przemysława Wechterowicza z ilustracjami Marty Ludwiszewskiej (wyd. Mando) to wybuchowa mikstura, iskrząca od sytuacyjnego humoru i zabawnych, zaskakujących dialogów. Czy mała pchła może nauczyć nas optymizmu i podążania za marzeniami? Tak, jeżeli jest przewrotną buntowniczką, rebeliantką, szukającą własnego miejsca, i dodam, że nie jest to grzbiet wyliniałego kocura. 

Rezolutna Pchła wdaje się w konflikt lokatorski. Stary Kocur, który wynajmuje jej swój grzbiet (dość drogo, bo lokatorka musi płacić w whiskasach!), ma dość pchlich nocnych dyskusji i pozbawia Pchłę futrzanego domu. Bohaterka nie traci jednak optymizmu i postanawia „wywrócić swoje życie do góry nogami”. Wyrusza na przystanek autobusowy, gdzie spotyka parę zajączków – tatę  i syna. Wsiadają oni do autobusu, którym kieruje chimeryczny Wielki Niedźwiedź. Marzeniem Pchły jest życie, które „będzie jak mleko z miodem koloru Bahama yellow, niebiańsko pyszne z kożuchem na dokładkę”. Do krainy miodem i mlekiem płynącej wyruszą też Niewierząca W Siebie Mucha oraz Stuknięta Krowa. Zwierzęta nieoczekiwanie odnajdą bar mleczny „Pod Krówką”, gdzie akcja potoczy się jak lawina. Nie zabraknie westernowskich klimatów z szeryfem Flintem Westchódem na czele oraz czarnego charakteru w osobie Damy W Kożuchu Z Jenota…


Historia Przemysława Wechterowicza jest bardzo zakręcona i lekko groteskowa. Dobrze znany motyw, bohatera wyruszającego w podróż w poszukiwaniu lepszego miejsca do życia, krainy szczęśliwości, jest dla autora tylko wyjściem do zbudowania opowieści, w której dominuje humor, językowa giętkość, swoboda i zabawa nawiązaniami do popkultury czy gra frazeologizmami. Ciekawe jest, że z pozornie niedopasowanych i różnorodnych fragmentów oraz motywów powstaje zharmonizowana i niebanalna opowieść z wyjątkowymi postaciami. A bohaterowie to bardzo mocny składnik tej literackiej mikstury optymizmu. 

Książkę „O pchle, co uczepiła się kożucha” wypełniają bardzo barwni bohaterowie, poczynając od tytułowego, skocznego owada. Pchła to prawdziwa optymistka, o wielkim sercu, zjednująca sympatię czytelników. Jest trochę małym, niepokorny dzieckiem, gdy toczy senny dialog z kotem (co przecież przypomina rozmowę zmęczonego rodzica z maluchem, który już prawie zasypia, ale każde kolejne słowo jest argumentem do wydłużania nocnej rozmowy), ma też w sobie cechy marzycielki i buntowniczki. Powiedziałabym nawet rebeliantki, bo przecież zwyczajne pchły żyją w „symbiozie” z psami i kotami, zamieszkując ich futra. Ale nie w prozie Wechterowicza, tutaj Pchła ma pełną swobodę wyboru i podąża swoimi drogami. Daleko jej od Pchły Szachrajki, chociaż ma podobne, zwariowane pomysły. Zawsze stara się dojrzeć pozytywne strony, dzięki czemu szybko nawiązuje przyjaźnie i nawet mrukliwy kierowca autobusu staje w jej obronie. Zabawną parę tworzą Tata Zając i jego synek. Otóż Tata jest specjalistą od przysłów i za ich pomocą porozumiewa się z dzieckiem i komentuje rzeczywistość. Zajączek często zadaje trudne pytania (dzieci w tej dziedzinie są przecież wybitnymi ekspertami) a tata stara się swoją mądrość przekazać w przysłowiu. Czasami nie jest to łatwe i rodzi komiczne sytuacje:

„-Tata, a czy to prawda, że kosmos nie końca?
-Wszystko ma swój koniec.
Zajączek pokręcił łebkiem z niedowierzaniem.
-Wszystko?
Tata Zając uniósł łapę.
- Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy.
-Aha… To ja nie wiedziałem.
-Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz.
Zajączek się obruszył.
-Przecież się uczę.” (s. 13)

Ten dialog oddaje obraz rozmów dzieci z rodzicami, którzy odpowiadają utartymi banałami lub sloganami, aby uciąć kolejne pytania. Jednak maluch nie poddaje się tak łatwo i z dziką radością drąży dalej. W tej galerii osobliwości nie może zabraknąć Wielkiego Niedźwiedzia, kierowcy autobusu, naczelnego „narzekacza” i malkontenta oraz małej, wstydliwej Niewierzącej W Siebie Muchy. Pełna kompleksów i braku wiary w swoje możliwości Mucha to zupełne przeciwieństwo rezolutnej Pchły. Jednak gdy przyjaciółka potrzebuje pomocy, Mucha nie waha się stanąć oko w oko z groźnym Flintem Westchódem. Niewątpliwie barwną i ironiczną postacią jest także Stuknięta Krowa, „chodząca na rzęsach po wieczornej rosie”. Krowa specjalizuje się w hiperbolizacji, zachwyca się przesadnie wszystkim. Wybrzmiewa to w jej „kwiecistych” i emocjonalnych przemowach, przypominających dziennikarskie relacje w programach telewizyjnych. Stuknięta Krowa często przytacza również dziwne pseudociekawostki z całego świata, co potęgują jej komiczność.


Jakim miejscem jest wymarzona kraina „gdzie wszystkie zwierzęta to jedna rodzina, a życie płynie beztrosko i bezkolizyjnie”? Czytelnik spodziewa się typowej, bajkowej sielanki, ale wizja Pchły jest zupełnie inna. To świat bardzo bliski dziecięcej wyobraźni, lekko absurdalny, i irracjonalny, ale wypełniony humorem. Nie znajdziemy dokładnego opisu tej fantazyjnej idylli, jakby autor chciał zostawić czytelnikowi pole do stworzenia własnej wizji mlecznego świata. Każdy z bohaterów czuje się tu wyjątkowo i dobrze. Największą atrakcją jest bar mleczny, w którym przyjaciele Pchły zamawiają mleko i kakao, aby uczcić odnalezienie krainy „mlekiem i miodem płynącej”. Okazuje się, że do szczęścia wystarczy im gorące kakao i wolność. I to jest również filozofia optymizmu tytułowej Pchły, która cieszy się z najmniejszych rzeczy. Bohaterowie uciekają do krainy fantazji, w której wszystko może się wydarzyć. 


Autor z lekkością bawi się frazeologizmami i językiem, konstruując niebanalne sensy i specyficzny humor. To właśnie w dynamicznych, przewrotnych dialogach drzemie prawdziwy komizm. To one definiują  i określają temperament i osobowość każdego z bohaterów. Dorośli zapewne odnajdą w postaciach zwierząt mini-karykaturę ich samych i współczesności ukazanej w krzywym zwierciadle, przepuszczonej przez lekko zarysowaną groteskowość i fantasmagoryczną fabularność. Ile jednak w tej surrealistycznej opowieści optymizmu i narracyjnej zabawy! Samo tropienie przysłów i frazeologizmów może okazać się dobrą łamigłówką, pozwalającej młodemu czytelnikowi na poznanie znaczeń i możliwości języka. 

Ilustracje do książki wykonała Marta Ludwiszewska, warszawska projektantka graficzna i ilustratorka. Pchła w jej graficznej interpretacji jest postacią z nietuzinkowym charakterem, urzekającą swoimi wielkimi oczami i fryzurą. Ilustracje kolorowe (szczególnie prezentujące przestrzenie) i czarno-białe przypominają styl komiksowy, współgrają z humorystycznym klimatem historii. Już jedna z pierwszych, kolorowych ilustracji w książce, przedstawiająca nocny las i Pchłę na grzbiecie Kocura, ujmuje kolorystyką, prostotą, ale i techniką tworzenia postaci (kot jest trochę baśniowy, ale i mroczny, przyciągają uwagę jego żółte oczy oraz faktura kociej sierści).


Historia „O pchle, co uczepiła się kożucha” Przemysława Wechterowicza, z ilustracjami Marty Ludwiszewskiej to literacka receptura na poprawę humoru i wywołanie uśmiechu zarówno u małego czytelnika, jak i u tego starszego. Paleta barwnych postaci, zabawa słowem, konwencjami (które autor reinterpretuje aby z ich mozaiki stworzyć coś nowego), fabularnymi kliszami, motywami popkulturowymi – to elementy, które sprawiają, że dajemy się uwieść Pchle i podążamy za nią do mlecznej krainy wolności i swobody, nie wiedząc, co nas tam może czekać. Finał jest tak przewrotny i zaskakujący jak pojedynek rewolwerowy, tylko w tym wypadku walka toczy się o mleko i to z najprawdziwszym kożuchem. Mocna dawka optymizmu gwarantowana!


Cyt. Przemysław Wechterowicz, O pchle, co uczepiła się kożucha, il. Marta Ludwiszewska, wyd. Mando, Kraków 2019. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz