"Nie narzekam
chociaż jestem niższy niż Clint Eastwood
Chociaż nigdy nie dołączę do grona kulturystów
Chociaż nie znam setek przysłów
Nie narzekam, bo fruzie wolą optymistów"
Chociaż nigdy nie dołączę do grona kulturystów
Chociaż nie znam setek przysłów
Nie narzekam, bo fruzie wolą optymistów"
[fragment utworu "Fruźki wolą optymistów”, Łona z płyty "Koniec żartów" 2001].
Dziecięcy
czytelnik potrzebuje niebanalnych opowieści, przełamujących fabularne schematy.
Nieszablonowe historie, nieprzewidywalne, zaskakujące warstwą językową i
wątkową, wykorzystujące klucz kulturowy łączący rodzica i dziecko, sprawiają,
że czytanie wprowadza wyobraźnię i percepcję na nowe poziomy. Warto pamiętać,
że poczucie humoru da się również budować przy pomocy literatury. Jedną z
takich książek, która buntuje się przeciwko schematyzmowi i tematycznej
wtórności jest humorystyczna opowieść o rezolutnej Pchełce, niepoprawnej
optymistce z charakterem. „O pchle, co uczepiła się kożucha” Przemysława
Wechterowicza z ilustracjami Marty Ludwiszewskiej (wyd. Mando) to
Rezolutna
Pchła wdaje się w konflikt lokatorski. Stary Kocur, który wynajmuje jej swój
grzbiet (dość drogo, bo lokatorka musi płacić w whiskasach!), ma dość pchlich
nocnych dyskusji i pozbawia Pchłę futrzanego domu. Bohaterka nie traci jednak
optymizmu i postanawia „wywrócić swoje życie do góry nogami”. Wyrusza na
przystanek autobusowy, gdzie spotyka parę zajączków – tatę i syna. Wsiadają oni do autobusu, którym
kieruje chimeryczny Wielki Niedźwiedź. Marzeniem Pchły jest życie, które „będzie
jak mleko z miodem koloru Bahama yellow, niebiańsko pyszne z kożuchem na
dokładkę”. Do krainy miodem i mlekiem płynącej wyruszą też Niewierząca W Siebie
Mucha oraz Stuknięta Krowa. Zwierzęta nieoczekiwanie odnajdą bar mleczny „Pod
Krówką”, gdzie akcja potoczy się jak lawina. Nie zabraknie westernowskich
klimatów z szeryfem Flintem Westchódem na czele oraz czarnego charakteru w
osobie Damy W Kożuchu Z Jenota…
Historia
Przemysława Wechterowicza jest bardzo zakręcona i lekko groteskowa. Dobrze
znany motyw, bohatera wyruszającego w podróż w poszukiwaniu lepszego miejsca do
życia, krainy szczęśliwości, jest dla autora tylko wyjściem do zbudowania
opowieści, w której dominuje humor, językowa giętkość, swoboda i zabawa
nawiązaniami do popkultury czy gra frazeologizmami. Ciekawe jest, że z pozornie
niedopasowanych i różnorodnych fragmentów oraz motywów powstaje zharmonizowana
i niebanalna opowieść z wyjątkowymi postaciami. A bohaterowie to bardzo mocny
składnik tej literackiej mikstury optymizmu.
Książkę
„O pchle, co uczepiła się kożucha” wypełniają bardzo barwni bohaterowie,
poczynając od tytułowego, skocznego owada. Pchła to prawdziwa optymistka, o wielkim
sercu, zjednująca sympatię czytelników. Jest trochę małym, niepokorny
dzieckiem, gdy toczy senny dialog z kotem (co przecież przypomina rozmowę
zmęczonego rodzica z maluchem, który już prawie zasypia, ale każde kolejne
słowo jest argumentem do wydłużania nocnej rozmowy), ma też w sobie cechy
marzycielki i buntowniczki. Powiedziałabym nawet rebeliantki, bo przecież
zwyczajne pchły żyją w „symbiozie” z psami i kotami, zamieszkując ich futra.
Ale nie w prozie Wechterowicza, tutaj Pchła ma pełną swobodę wyboru i podąża
swoimi drogami. Daleko jej od Pchły Szachrajki, chociaż ma podobne, zwariowane
pomysły. Zawsze stara się dojrzeć pozytywne strony, dzięki czemu szybko
nawiązuje przyjaźnie i nawet mrukliwy kierowca autobusu staje w jej obronie.
Zabawną parę tworzą Tata Zając i jego synek. Otóż Tata jest specjalistą od
przysłów i za ich pomocą porozumiewa się z dzieckiem i komentuje rzeczywistość.
Zajączek często zadaje trudne pytania (dzieci w tej dziedzinie są przecież
wybitnymi ekspertami) a tata stara się swoją mądrość przekazać w przysłowiu.
Czasami nie jest to łatwe i rodzi komiczne sytuacje:
„-Tata, a czy to prawda, że kosmos nie
końca?
-Wszystko ma swój koniec.
Zajączek pokręcił łebkiem z niedowierzaniem.
-Wszystko?
Tata Zając uniósł łapę.
- Wszystko, co dobre, kiedyś się kończy.
-Aha… To ja nie wiedziałem.
-Ucz się, ucz, bo nauka to potęgi klucz.
Zajączek się obruszył.
-Przecież się uczę.” (s. 13)
Ten
dialog oddaje obraz rozmów dzieci z rodzicami, którzy odpowiadają utartymi
banałami lub sloganami, aby uciąć kolejne pytania. Jednak maluch nie poddaje
się tak łatwo i z dziką radością drąży dalej. W tej galerii osobliwości nie
może zabraknąć Wielkiego Niedźwiedzia, kierowcy autobusu, naczelnego
„narzekacza” i malkontenta oraz małej, wstydliwej Niewierzącej W Siebie Muchy.
Pełna kompleksów i braku wiary w swoje możliwości Mucha to zupełne
przeciwieństwo rezolutnej Pchły. Jednak gdy przyjaciółka potrzebuje pomocy,
Mucha nie waha się stanąć oko w oko z groźnym Flintem Westchódem. Niewątpliwie
barwną i ironiczną postacią jest także Stuknięta Krowa, „chodząca na rzęsach po
wieczornej rosie”. Krowa specjalizuje się w hiperbolizacji, zachwyca się
przesadnie wszystkim. Wybrzmiewa to w jej „kwiecistych” i emocjonalnych
przemowach, przypominających dziennikarskie relacje w programach telewizyjnych.
Stuknięta Krowa często przytacza również dziwne pseudociekawostki z całego
świata, co potęgują jej komiczność.
Jakim
miejscem jest wymarzona kraina „gdzie wszystkie zwierzęta to jedna rodzina, a
życie płynie beztrosko i bezkolizyjnie”? Czytelnik spodziewa się typowej,
bajkowej sielanki, ale wizja Pchły jest zupełnie inna. To świat bardzo bliski
dziecięcej wyobraźni, lekko absurdalny, i irracjonalny, ale wypełniony humorem.
Nie znajdziemy dokładnego opisu tej fantazyjnej idylli, jakby autor chciał
zostawić czytelnikowi pole do stworzenia własnej wizji mlecznego świata. Każdy
z bohaterów czuje się tu wyjątkowo i dobrze. Największą atrakcją jest bar
mleczny, w którym przyjaciele Pchły zamawiają mleko i kakao, aby uczcić odnalezienie
krainy „mlekiem i miodem płynącej”. Okazuje się, że do szczęścia wystarczy im
gorące kakao i wolność. I to jest również filozofia optymizmu tytułowej Pchły,
która cieszy się z najmniejszych rzeczy. Bohaterowie uciekają do krainy
fantazji, w której wszystko może się wydarzyć.
Autor
z lekkością bawi się frazeologizmami i językiem, konstruując niebanalne sensy i
specyficzny humor. To właśnie w dynamicznych, przewrotnych dialogach drzemie
prawdziwy komizm. To one definiują i
określają temperament i osobowość każdego z bohaterów. Dorośli zapewne odnajdą
w postaciach zwierząt mini-karykaturę ich samych i współczesności ukazanej w
krzywym zwierciadle, przepuszczonej przez lekko zarysowaną groteskowość i fantasmagoryczną
fabularność. Ile jednak w tej surrealistycznej opowieści optymizmu i
narracyjnej zabawy! Samo tropienie przysłów i frazeologizmów może okazać się
dobrą łamigłówką, pozwalającej młodemu czytelnikowi na poznanie znaczeń i
możliwości języka.
Ilustracje
do książki wykonała Marta Ludwiszewska, warszawska projektantka graficzna i
ilustratorka. Pchła w jej graficznej interpretacji jest postacią z nietuzinkowym
charakterem, urzekającą swoimi wielkimi oczami i fryzurą. Ilustracje kolorowe
(szczególnie prezentujące przestrzenie) i czarno-białe przypominają styl
komiksowy, współgrają z humorystycznym klimatem historii. Już jedna z
pierwszych, kolorowych ilustracji w książce, przedstawiająca nocny las i Pchłę
na grzbiecie Kocura, ujmuje kolorystyką, prostotą, ale i techniką tworzenia
postaci (kot jest trochę baśniowy, ale i mroczny, przyciągają uwagę jego żółte
oczy oraz faktura kociej sierści).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz