Blake Crouch jest niewątpliwie
fanem i nostalgicznym miłośnikiem serialu Twin Peaks. Jak zaznacza w Posłowiu,
miasteczko Wayward Pines, które powołał do życia na kartach powieści, oddaje
klimat przedziwnego miejsca stworzonego przez Lyncha i Frosta. Historia Croucha
to powrót do dziecięcej fascynacji serialem i próba zmierzenia się z własna
wizją małego, amerykańskiego miasteczka, które kryje w sobie mroczną tajemnicę.
Odkrywanie Wayward Pines to powolne schodzenie w piekielne czeluści świata
opartego na brutalnych regułach, strachu, kłamstwie i iluzji, którą przede
wszystkim pielęgnują w sobie jego mieszkańcy. Z Wayward Pines nie można odejść,
wyjechać, uciec – to miejsce z naszych koszmarów, zbudowane z lęków i
milczenia.
Trylogię Wayward Pines otwiera „Szum”.
Głównego bohatera poznajemy w dość specyficznych okolicznościach – pojawia się
on w dziwnym miasteczku, ma chwilową amnezję i jest całkowicie zdezorientowany.
Kiedy odzyskuje pamięć i wspomnienia, przypomina sobie, że przyjechał aby
odnaleźć dwóch zaginionych agentów. Cudem uchodzi z życiem z wypadku
samochodowego, ale koszmar dopiero się rozpoczyna, gdy trafia do Wayward Pines –
miasteczka, którego nie można opuścić. Szaleństwo czai się na każdym kroku,
Ethan nie może nikomu zaufać, a kiedy doświadcza jak okrutne zasady panują w
miasteczku postanawia za wszelką cenę uciec. Prawda okaże się o wiele boleśniejsza
niż niewiedza….
Pierwszy tom „Wayward Pines. Szum” to intrygujący zarys klimatycznej i mrocznej
historii, która za sprawą tajemniczego miejsca, trzyma w piekielnym niepięciu,
potęgującym doświadczenie psychozy. Główna postać jest tak bardzo skomplikowana
psychologicznie iż dorównuje obrazowi samego, nawiedzonego miasteczka. Ethan to
człowiek z bliznami traumy wojennej, były pilot i żołnierz, brał udział w drugiej wojnie w
Zatoce Perskiej. Poznał mechanizmy tortur, będąc ich ofiarą. Natarczywe obrazy
znęcania się psychicznego i fizycznego będą powracać wielokrotnie, szatkując
akcję powieści, ale i pokazując główne motywacje Ethana, który jest
buntownikiem, człowiekiem honoru, dążącym przede wszystkim do prawdy. Z drugiej
strony nie jest on ideałem, romans i zdrada żony, zdają się ciążyć na jego
psychice, wywołując nieustanne poczucie winy.
Wayward Pines okazuje się być przedsionkiem
piekła, sztucznym tworem zbudowanym na kłamstwie i przemilczeniach samych
mieszkańców, którzy dostosowują się do reguł niezrozumiałej ale niebezpiecznej gry,
która może kosztować życie. Niewielka społeczność miasteczka podporządkowuje
się surowym zasadom, manipulacjom, tworząc jednocześnie opętany, zniewolony,
ślepy tłum, kierujący się pierwotnymi instynktami.
Na uwagę zasługuje wciągająca i
bardzo mroczna sceneria Wayward Pines, która od pierwszych chwil każe nam mieć się na baczności. Tytułowy szum to jakby
jedyny dźwięk w cichej przestrzeni „sosnowego raju” . Jest on świdrujący,
jątrzący, natrętny, wypełnia myśli Ethana, towarzyszy mu przy ucieczce i jego morderczej wędrówce. Nie
sposób się od niego uwolnić, tak jak od piekielnego Wayward Pines. Ethan ma do czynienia
z szaleństwem i rzeczywistością, wychodzącą poza ramy ludzkiej logiki.
Koncepcja zamkniętego miasteczka – więzienia jest naprawdę obiecująca i
jednocześnie niepokojąca. Tajemnica sosnowego polis tkwi tak naprawdę poza nim,
a poznanie prawdy to przekleństwo świadomości iluzji, którą trzeba będzie
zaakceptować. Wayward Pines to demoniczna wizja naszej przyszłości,
postapokaliptyczna arkadia, która tylko powierzchownie przypomina eden, a jej
wnętrze to rozkładający się i spróchniały korzeń umierającego drzewa. Mechanizmy
Wayward Pines oparte są na całkowitej kontroli, panuje to ustrój totalitarny,
Wielki Brat nieustannie czuwa i trzyma swoje ofiary w pułapce zależności i
strachu. Wyznawana jest tutaj jedna zasada – albo się podporządkujesz albo
zostaniesz zlikwidowany:
"Nazywają to "życiem w danej chwili". Nie wolno rozmawiać o polityce. Ani o wcześniejszym życiu. Żadnych rozmów o popkulturze, filmach, książkach, muzyce. W każdym razie nie wolno rozmawiać o niczym, co nie jest dostępne w miasteczku. (...) Nie ma też kalendarzy ani gazet." (s. 182-183)
Z przyjemnością i dreszczykiem
emocji sięgnę po kolejne tomy cyklu, aby przekonać się jak potoczą się losy
niepokornego agenta federalnego oraz jego rodziny. Przed jakimi wyborami będzie
musiał stanąć, co będzie musiał poświęcić aby ocalić to, co najważniejsze w
jego życiu? Pierwszy tom nie zapowiada aby Wayward Pines „wypuściło” swoje
ofiary, ale na pewno na długie godziny wypełni umysły czytelnika, który zdecyduje
się przekroczyć granicę infernalnego miasteczka.
*Cytat B. Crouch, Wayward Pines. Szum, tłum. Paweł Lipszyc, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2014.
OO, jak mogłam to przegapić? Po Twojej recenzji już czuję napięcie :)
OdpowiedzUsuńa i jeszcze dodam, że czytałam jego "Mroczną materię", która była bardzo dobra!
UsuńJa chyba najpierw obejrzę to słynne "Miasteczko Twin Peaks..." Chociaż nie - ten klimat, mroczny, bardzo mi odpowiada. Więc może najpierw książka ? :)
OdpowiedzUsuńRównież mam sentyment do tego serialu, więc ten cykl to coś dla mnie :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się całkiem ciekawie, chętnie przeczytam ;)
OdpowiedzUsuń