środa, 22 listopada 2017

Oblepiający mrok sosnowego miasteczka

Blake Crouch jest niewątpliwie fanem i nostalgicznym miłośnikiem serialu Twin Peaks. Jak zaznacza w Posłowiu, miasteczko Wayward Pines, które powołał do życia na kartach powieści, oddaje klimat przedziwnego miejsca stworzonego przez Lyncha i Frosta. Historia Croucha to powrót do dziecięcej fascynacji serialem i próba zmierzenia się z własna wizją małego, amerykańskiego miasteczka, które kryje w sobie mroczną tajemnicę. Odkrywanie Wayward Pines to powolne schodzenie w piekielne czeluści świata opartego na brutalnych regułach, strachu, kłamstwie i iluzji, którą przede wszystkim pielęgnują w sobie jego mieszkańcy. Z Wayward Pines nie można odejść, wyjechać, uciec – to miejsce z naszych koszmarów, zbudowane z lęków i milczenia. 

Trylogię Wayward Pines otwiera „Szum”. Głównego bohatera poznajemy w dość specyficznych okolicznościach – pojawia się on w dziwnym miasteczku, ma chwilową amnezję i jest całkowicie zdezorientowany. Kiedy odzyskuje pamięć i wspomnienia, przypomina sobie, że przyjechał aby odnaleźć dwóch zaginionych agentów. Cudem uchodzi z życiem z wypadku samochodowego, ale koszmar dopiero się rozpoczyna, gdy trafia do Wayward Pines – miasteczka, którego nie można opuścić. Szaleństwo czai się na każdym kroku, Ethan nie może nikomu zaufać, a kiedy doświadcza jak okrutne zasady panują w miasteczku postanawia za wszelką cenę uciec. Prawda okaże się o wiele boleśniejsza niż niewiedza….

Pierwszy tom „Wayward Pines. Szum”  to intrygujący zarys klimatycznej i mrocznej historii, która za sprawą tajemniczego miejsca, trzyma w piekielnym niepięciu, potęgującym doświadczenie psychozy. Główna postać jest tak bardzo skomplikowana psychologicznie iż dorównuje obrazowi samego, nawiedzonego miasteczka. Ethan to człowiek z bliznami traumy wojennej, były pilot i żołnierz, brał udział w drugiej wojnie w Zatoce Perskiej. Poznał mechanizmy tortur, będąc ich ofiarą. Natarczywe obrazy znęcania się psychicznego i fizycznego będą powracać wielokrotnie, szatkując akcję powieści, ale i pokazując główne motywacje Ethana, który jest buntownikiem, człowiekiem honoru, dążącym przede wszystkim do prawdy. Z drugiej strony nie jest on ideałem, romans i zdrada żony, zdają się ciążyć na jego psychice, wywołując nieustanne poczucie winy. 

Wayward Pines okazuje się być przedsionkiem piekła, sztucznym tworem zbudowanym na kłamstwie i przemilczeniach samych mieszkańców, którzy dostosowują się do reguł niezrozumiałej ale niebezpiecznej gry, która może kosztować życie. Niewielka społeczność miasteczka podporządkowuje się surowym zasadom, manipulacjom, tworząc jednocześnie opętany, zniewolony, ślepy tłum, kierujący się pierwotnymi instynktami. 

Na uwagę zasługuje wciągająca i bardzo mroczna sceneria Wayward Pines, która od pierwszych chwil każe nam  mieć się na baczności. Tytułowy szum to jakby jedyny dźwięk w cichej przestrzeni „sosnowego raju” . Jest on świdrujący, jątrzący, natrętny, wypełnia myśli Ethana, towarzyszy mu przy ucieczce i jego morderczej wędrówce. Nie sposób się od niego uwolnić, tak jak od piekielnego Wayward Pines. Ethan ma do czynienia z szaleństwem i rzeczywistością, wychodzącą poza ramy ludzkiej logiki. Koncepcja zamkniętego miasteczka – więzienia jest naprawdę obiecująca i jednocześnie niepokojąca. Tajemnica sosnowego polis tkwi tak naprawdę poza nim, a poznanie prawdy to przekleństwo świadomości iluzji, którą trzeba będzie zaakceptować. Wayward Pines to demoniczna wizja naszej przyszłości, postapokaliptyczna arkadia, która tylko powierzchownie przypomina eden, a jej wnętrze to rozkładający się i spróchniały korzeń umierającego drzewa. Mechanizmy Wayward Pines oparte są na całkowitej kontroli, panuje to ustrój totalitarny, Wielki Brat nieustannie czuwa i trzyma swoje ofiary w pułapce zależności i strachu. Wyznawana jest tutaj jedna zasada – albo się podporządkujesz albo zostaniesz zlikwidowany:

"Nazywają to "życiem w danej chwili". Nie wolno rozmawiać o polityce. Ani o wcześniejszym życiu. Żadnych rozmów o popkulturze, filmach, książkach, muzyce. W każdym razie nie wolno rozmawiać o niczym, co nie jest dostępne w miasteczku. (...) Nie ma też kalendarzy ani gazet." (s. 182-183)

Z przyjemnością i dreszczykiem emocji sięgnę po kolejne tomy cyklu, aby przekonać się jak potoczą się losy niepokornego agenta federalnego oraz jego rodziny. Przed jakimi wyborami będzie musiał stanąć, co będzie musiał poświęcić aby ocalić to, co najważniejsze w jego życiu? Pierwszy tom nie zapowiada aby Wayward Pines „wypuściło” swoje ofiary, ale na pewno na długie godziny wypełni umysły czytelnika, który zdecyduje się przekroczyć granicę infernalnego miasteczka. 

*Cytat B. Crouch, Wayward Pines. Szum, tłum. Paweł Lipszyc, Wydawnictwo Otwarte, Kraków 2014.

5 komentarzy:

  1. OO, jak mogłam to przegapić? Po Twojej recenzji już czuję napięcie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a i jeszcze dodam, że czytałam jego "Mroczną materię", która była bardzo dobra!

      Usuń
  2. Ja chyba najpierw obejrzę to słynne "Miasteczko Twin Peaks..." Chociaż nie - ten klimat, mroczny, bardzo mi odpowiada. Więc może najpierw książka ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Również mam sentyment do tego serialu, więc ten cykl to coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się całkiem ciekawie, chętnie przeczytam ;)

    OdpowiedzUsuń