piątek, 10 marca 2017

Klucz do piękna znajduje się w naszych lodówkach


Współcześnie kosmetyki tworzą kanony piękna. U każdej z nas można znaleźć ich niemałą kolekcję. Wszystkie mają jeden cel – sprawić abyśmy poczuły się piękne. Ale czy na pewno w tych tubkach, słoiczkach, pachnących pudełeczkach kryje się sekret urody? Może za bardzo ufamy koncernom, które wmawiają nam, że kolejny krem jest nam niezbędny, aby uniknąć zmarszczek, nadwagi, trądziku, itd. Piękno tak naprawdę tkwi w naszych wyborach, codziennych nawykach, w naszym wnętrzu. Eat pretty, czyli piękna dieta to czerpanie odżywczych składników z jedzenia, które sprawi, że nasze ciało będzie naturalnie zadbane i atrakcyjne. Jestem sceptycznie nastawiona do różnego rodzaju diet, ale książka Jolene Hart „Eat pretty. Jedz i bądź piękna”, wydana przez wydawnictwo „Znak” w tłumaczeniu Aleksandry Żak,  tak naprawdę to poradnik świadomej kobiety, która potrafi dokonywać mądrych wyborów. Tu nie chodzi o rezygnowanie z jedzenia, ale wybieranie produktów, które uszczęśliwią nasz organizm. Eat pretty to komponowanie posiłków, których składniki, witaminy, minerały – mają sprawić, że nasza skóra, włosy, paznokcie  i samopoczucie ulegną znacznej poprawie.
Poradnik Jolene Hart nie jest czymś rewolucyjnym, nowatorskim, ale zbiera wszystkie przydatne informacje jak kompendium, wskazując co tak naprawdę decyduje o naszym pięknie. Aby jednak zacząć przygodę z Eat pretty – piękną dietą trzeba uświadomić sobie, że istnieją w naszych codziennych nawykach żywieniowych tzw. „wrogowie wdzięku” – czyli alkohol, cukier (u mnie jest to niestety najlepszy antydepresant), gluten, kofeina, mięso z hodowli przemysłowej, nabiał, napoje gazowane, smażone potrawy, rośliny uprawiane na pestycydach, żywność wysoko przetworzona i pakowana w puszki.  Wszystko to odbija się na naszej skórze, na cerze gdyż jesteśmy tym, co jemy. Autorka podkreśla, że kosmetyki tylko powierzchownie i krótkotrwale podkreślają naszą urodę, cała filozofia zawarta jest w naszym odżywianiu. Jest to proces długotrwały, ale warto zamienić batoniki czy kebaby na zdrowe warzywa i owoce. Potrzebna jest nam wiedza o składnikach odżywczych, które wpływają na włosy, paznokcie, skórę, trawienie, metabolizm – i to wszystko zawiera poradnik Jolene Hart. 

Dieta czy zdrowe odżywianie kojarzy nam się z bezsmakowymi potrawami, nieustannymi wyrzeczeniami i liczeniem kalorii. Eat pretty ma nie tylko wydobyć nasze piękno, ale i rozbudzić kubki smakowe, zafascynować nowymi potrawami i gotowaniem. Piękna dieta to nie tylko same jedzenie, ale i rytuał samodzielnego przygotowywania posiłków. Książka zawiera przepisy i zestaw składników podzielonych sezonowo, w zależności od pory roku. O wielu z nich nie miałam pojęcia. Stworzyłam więc listę, która wzbogaci moją lodówkę o nowe smaki. W naszej spiżarce nie może zabraknąć, m.in.: cieciorki, gryki, naturalnych olei, orzechów, sardynek, siemienia lnianego, cytryny, rukoli, jarmużu (uwielbiam dodawać go do owocowych koktajli), szparagów. Tych składników jest o wiele więcej, a autorka bardzo rzeczowo i profesjonalnie opisuje ich zastosowanie i zawartość witaminową. W poradniku znajdują się również podstawowe przepisy, np. na pudding dyniowo-korzenny czy wiosenne smoothie z cytryną. Szkoda, że autorka nie pokusiła się o dołączenie większej liczby przepisów i fotografii. Jolene Hart zaznacza, że wraz z jej piękną dietą warto również zadbać o ruch, dobry sen, medytację, odpowiednie oddychanie czy masaż. 

Po lekturze „Eat pretty. Jedz i bądź piękna” czuje się bogatsza o wiedzę dotyczącą składników, które budują nasze ciało i wpływają na jego wygląd. Chętnie wprowadzę do codziennych potraw sezonowe, bogate w witaminy i minerały owoce i warzywa, nasiona, oleje, wodę, mleko roślinne. Autorka jest zwolenniczką diety bezmięsnej, w tym przypadku nie jestem aż tak radykalna i od czasu do czasu lubię zjeść gulasz czy pulpety. Poradnik pozostaje jednak dla mnie świetnym przewodnikiem po zdrowym odżywianiu, bogatym w wiedzę podaną w przystępny sposób. Polecam go każdemu kto chciałby dokonywać świadomych wyborów, czytającym etykiety produktów, chcącym zdrowo się odżywiać. To, co mamy w naszych lodówkach, co gości na naszych talerzach ma ogromny wpływ na nasze życie  -  zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Pora napełnić nasze lodówki i spiżarki w sprzymierzeńców naszej urody.

Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.

2 komentarze:

  1. Tym razem raczej nie dla mnie jest ta propozycja :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Choć raczej nie trzymam się diet, to myślę, że mogłabym dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy z tej książki :) Ot tak, choćby po to, żeby czymś zabłysnąć w towarzystwie ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń