Powieść, o której wam opowiem
jest trochę na inny czas, świąteczny i zimowy. Tym razem jednak oprawę
bożonarodzeniową pominę aby skupić się
na rysach bohaterów książki „Szczęście w cichą noc” Anny Ficner – Ogonowskiej.
Wcześniejszych części „szczęśliwej
trylogii” nie czytałam, ale zainteresował mnie artykuł w „Książkach”, w którym recenzentka ostro
wytyka autorce słodzenie czytelnikom i
tworzenie małorealistycznych, wręcz lukrowanych, wyidealizowanych postaci. Z
takim krytycznym podejściem zabrałam się za czytanie krótkiej powieści, będącej
kontynuacją czy dodatkiem (świątecznym) d o całego cyklu. Owszem raziła mnie
ilość słodyczy i szczęścia na każdej stronie, irytował bezjajeczny mąż Hanusi
(tak do niej wszyscy mówią), którego rola najczęściej sprowadzała się do
milczącego obserwatora lub „przytakiwacza”. Postać siostry - Dominki, miała chyba za zadaniem
zrównoważyć ową słodycz nutką chilli ale
wręcz tylko podkreśliło sztuczność tego świata.
Dużym plusem są ciekawe opowieści
o tradycjach wigilijnych (przepisy!) i cały ten rodzinny klimat, otoczka świąt.
Bohaterka pomimo oceanów szczęścia ciągle powraca do tragicznego wydarzenia z
przeszłości, w którym straciła najbliższe osoby – zbliżające się święta są
dobra okazją do wybaczenia innym i pogodzenia się z samym sobą. Oczywiście
Hania wspaniałomyślnie wybacza rodzicom chłopaka, który był sprawcą wypadku. Kobieta
doznaje osobistego oczyszczenia, wszystkie demony przeszłości zamieniają się we
wspomnienie. Autorka uporała się z problemami bohaterki bardzo szybko, jak za
dotknięciem magicznej różdżki. Szkoda,
że w życiu nie jest tak kolorowo, ludzka psychika jest bardzo skomplikowana a
takie dramaty czy tragedie z przeszłości tak naprawdę nigdy nie znikają i
ciężko o nich zapomnieć i normalnie z nimi żyć. Z innych recenzji wiem, że
bohaterka zmaga się z tym problemem, ale czytając „Szczęście w cichą noc”
odniosłam wrażenie, że wiele rzeczy zostało zbyt łatwo zamkniętych, aby skupić
się na opisywaniu szczęścia. Przecież dramat bohaterki popsułby cały klimat
świąteczny, więc autorka zamyka niepokój bohaterki w scenie wybaczenia.
Muszę przyznać, że dałam się
ponieść świątecznej atmosferze, ale zarówno Hanka, Mikołaj i Dominika oraz całe
zaplecze serdecznych postaci można przyrównać do białego śniegu, po którym tak
naprawdę nic nie zostaje. Cieszy oczy ale tylko przez chwilę, nie pozostawiając
głębszych refleksji.
Książka dobra na święta, a tak poza
tym trochę żeruje na emocjach i wrażliwości czytelnika, pobudzając do
wzruszenia. Tak wzruszyłam się aby na drugi dzień zrozumieć, że to był tylko
zręczny chwyt autorki, nie mający nic wspólnego z prawdziwym katharsis…
Podoba mnie się sposób w jaki piszesz. Jest prosty i przejrzysty. Co do książki to raczej nie moje klimaty :/ Ale mam nadzieję, że znajdę u Ciebie interesujący mnie egzemplarz :)
OdpowiedzUsuńCzytam różne gatunki, więc na pewno trafisz na dobrą książkę. A jakie najbardziej lubisz czytać książki ?
UsuńPozdrawiam
Nie znoszę przesłodzonych fabuł, ale w czasie świąt mięknę, wtedy mało co mnie irytuje, dlatego być może skuszę się na tę książkę za jakieś 10 miesięcy, oczywiście o ile będzie w bibliotece, bo na takie maleństwo nie będę wydawać ciężko zarobionego grosza.
OdpowiedzUsuńRacja - najlepiej zaplanować jej przeczytanie na okres świąteczny, może będzie zupełnie inaczej odebrana, zwrócimy uwagę na coś innego..
UsuńZ pewnością przeczytam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :>
Przeczytałam całą pierwszą część "szczęśliwej trylogii" oraz połowę drugiej i podchodzę mniej krytycznie do pisarstwa pani Ficner – Ogonowskiej. Nie odniosłam wrażenia, że autorka uporała się z problemami Hanki bardzo szybko, bo mam za sobą w sumie ponad 800 stron, a bohaterka nadal jest w rozsypce. Postaci są rzeczywiście wyidealizowane, ale jak na razie jest to dla mnie poziom do przyjęcia, zobaczymy tylko jak będzie w kolejnych częściach :) Ogólnie rozumiem zarzuty kierowane wobec tego typu książek, ale z drugiej strony sięgamy (a w zasadzie ja sięgam) po takie tytuły dla rozrywki, żeby się zrelaksować i na chwilę uciec od codzienności i w takiej roli sprawdzają się wg mnie świetnie.
OdpowiedzUsuń