Dzieciństwo jest zwierciadłem człowieka dorosłego. Wszystko to, czego doświadczył, zobaczył, zapamiętał kształtuje jego osobowość. Książka Małgorzaty Wardy „Dziewczynka, która widziała zbyt wiele” opowiada o koszmarze dwójki rodzeństwa: Aarona i Anny. Nie jest to tylko powieść o rodzinnych patologiach, psychozach i depresjach ale opisuje bezradność i znieczulicę otoczenia, świadków i znajomych, na których oczach rozgrywa się tragedia.
Główni
bohaterowie przeżywają depresję matki, przemoc fizyczną, co potęguje zaburzenie
poczucia własnej wartości i utrudnia kontakty międzyludzkie. Samobójcza śmierć
ojca, uzależnienie matki, problemy ciotki tworzą przestrzeń nacechowaną autodestrukcją
i nienawiścią. Dzieciom brakuje miłości, opieki, poczucia bezpieczeństwa. Szybko
stykają się z problemami psychicznymi, seksualnością, stając się ofiarami dorosłych.
Aaron przejmuje rolę ojca i próbuje opiekować się młodszą siostrą, ale bolesne wspomnienia,
brak jakiegokolwiek wsparcia, załamują chłopaka. Stany depresyjne przenoszą się
z matki na dzieci. A jak reaguje otoczenie? Szkolni rówieśnicy piętnują
rodzeństwo, uważając ich za dziwaków, samotników. Psycholodzy i nauczyciele
zadają lakoniczne pytania, które mają za zadanie uspokoić ich pedagogiczne sumienia.
Oprócz pogadanek, pustych słów – nie robią nic, nie widzą i nie słyszą tego co
dzieje się z ich wychowankami. Taka diagnoza ludzi dorosłych budzi potępienie i
wstręt. Ale w ilu polskich szkołach, poradniach problemy dzieci są lekceważone,
minimalizowane?
Aaron i Ania stają się więźniami patologii,
rodzinnych dramatów. A winę ponoszą nie tylko ich najbliżsi ale całe środowisko, które bezradnie patrzy i milczy. Pomimo, że Aaron przełamuje wstyd, nieufność i zwierza się jednej
z nauczycielek, doświadcza wyłącznie jej litości, bezradności, marazmu.
Dlaczego kobieta nie reaguje, nie próbuje pomóc przerażonemu dziecku? Powoduje
nią strach przed odpowiedzialnością, przed walką z czymś co przerasta jej wyidealizowany
obraz świata.
„Dziewczynka,
która widziała zbyt wiele” wstrząsa czytelnikiem, a zakończenie nie rozwiązuje
niczego, pozostawiając w stanie zawieszenia bohaterów, problemy i samego odbiorcę.
Na jakich ludzi mogą wyrosnąć dzieci doświadczające wyłączenie zła, braku
akceptacji i zrozumienia? Jak pokazuje autorka ofiary patologii, gwałtów,
wykorzystywania seksualnego są ze swymi problemami sami, zamknięci w pułapce ofiary. Zmiana otoczenia, założenie maski nie niweluje poczucia osamotnienia,
winy. Zarówno Ania jak i Aaron nie potrafią uciec od swojej przeszłości, co będzie
ciągle towarzyszyło w ich dorosłym życiu.
Książkę mam w planach, już zapowiedź mnie zainteresowała
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę, zrobiła na mnie ogromne wrażenie, tyle emocji, wzruszeń, szok.
OdpowiedzUsuń