Zawsze, czytając autobiograficzną prozę, zastanawiam się na ile pisarz
oddał samego siebie, a ile z tego portretu to kreacja literacka. Pisząc o sobie
już w jakiś sposób jesteśmy nieobiektywni, stajemy się wewnętrznymi cenzorami.
Chęć uzewnętrznienia, opisania swoich stanów, to być może jątrząca potrzeba
ciągłego diagnozowania rzeczywistości i własnych myśli za pomocą słowa. Pisarz
zaczyna przekształcać swoje życie na literaturę, pytanie na ile odsłania się w
tekście. Książką niezwykle intymną i bezpośrednią w swej wymowie jest "Rok
Koguta" czeskiej pisarki, scenarzystki i publicystki Terezy Boučkovej,
którą przełożyła dla polskich czytelników Olga Czernikow.
Autorka ujawnia przed czytelnikiem swoje myśli, dzieli się (niczym z
najbliższym powiernikiem) rodzinnymi problemami, trudnościami w związku,
emocjami, których skala zazwyczaj wykracza poza normalność. Najmocniejszymi
akcentami w tej książce nie są wyłącznie autobiograficzne, wewnętrzne monologi,
ale bycie rodzicem dla adoptowanych dzieci, problemy pisarza, którego dotyka
problem niestabilności finansowej. Boučkova nie sili się na poprawność
polityczną, pisze wprost o codzienności, bezradności wobec swoich synów,
romskiego pochodzenia, o poczuciu winy wynikających z ich wychowania, o
kłótniach z mężem. Kobieta czuje, że nie podołała adopcji, jej synowie
całkowicie nie przystosowali się do życia w społeczeństwie. Tylko jej rodzony
syn - Matěj, wydaje się spełniać aspiracje rodziców.
Bohaterka książki powraca nieustannie do trudnych, zimnych relacji ze swoim
ojcem, pisarzem Pavlem Kohoutem. Wydaje się, że pisarka żyje w jego cieniu. Ma
żal do niego za brak zainteresowania, porzucenie matki, obnoszenie się z własną
sławą. Pisarka zmaga się również z własnym pisarstwem, niemocą twórcza,
bezradnością. Kiedy godzi się na reżyserowanie i adaptację swoich scenariuszy
okazuje się, że musi zmierzyć się z licznymi problemami, brakiem finansowania,
ciągłymi ingerencjami innych ludzi, ich punktem widzenia. Pisarka pragnie
wszystko kontrolować, chce aby jej wizja nie została zniekształcona. Jej
przemyślenia pełne są smutku, niemocy. Pisanie oznacza dla niej ciągłe
poprawianie, skreślanie albo zmierzenie się z pustą, białą kartką:
„Próbowałam coś pisać. Nie
wychodziło. Nic mi nie wychodzi. Biały ekran laptopa. Jeśli pojawią się na nim
jakieś zdania, to tylko na chwilę, żadne nie może zagrzać miejsca. Żadne się
nie nadaje.” (s.65)
Chwile twórcze przerywają nieustanne domowe prace, kłótnie z prawie dorosłymi
synami, mężem, wiecznie zapatrzonym w rower i przebyte na nim kilometry.
Autorefleksje przeplatają się z przeczytanymi lekturami, obejrzanymi sztukami
teatralnymi, filmami, cytatami, dialogami, słowami i sytuacjami, które
pozostały w myślach. Liczne konteksty historyczne, nawiązania do Karty 77,
którą autorka podpisała w młodym wieku, retrospekcje o czasach trudnego reżimu,
burzliwej młodości, składają się na portret pisarki, pisarki buntowniczki i w
pewnej mierze rewolucjonistki.
"Rok Koguta" to także obraz kobiety, jej burzliwych emocji,
ciągłego domagania się o czułość, bliskość, obecność. Nawarstwiające się
problemy rodzinne, uczuciowe, brak także własnej akceptacji, rodzą w bohaterce
stany depresyjne, rozchwianie emocjonalne, paraliż, rezygnację:
„Obudziłam
się z płaczem. Powinni mnie zamknąć w psychiatryku. Każda czynność mnie
przerasta. Wstanie z łóżka, pójście na parter, zrobienie sobie śniadania,
egzystowanie. Jestem taka zmęczona. Najchętniej zasnęłabym i przespała to
wszystko. Całe życie.” (s. 73)
Jest też bezradność przy kolejnych ujawnianych kłamstwach adoptowanego syna,
które zdają się nie mieć końca:
„Nie płaczę,
nie złoszczę się. Jestem wypalona, została ze mnie tylko skorupa, wewnątrz nie
ma nic, wszystko mi zobojętniało, jestem powalana brudem, brudem, brudem,
jestem nim umazana od stóp do głów i wysmarowana od środka” (s.100).
Bohaterka czuje się samotna w swojej rodzinie, rozkłada na czynniki
pierwsze swoje relacje z bliskimi, szczególnie mocno, bez skrupułów opisuje kolejne
kryminalne wyczyny Lukáša i Patrika, przed którymi musi zamykać swój pokój i
chować pieniądze, zapasy żywności, laptopa. Boli ją, gdy jej adoptowani synowie
rujnują swoje życie, marnują kolejne szanse. Diagnozuje jednego z synów, który
cierpi na:
„absoluty brak zainteresowania drugim
człowiekiem, nawet tym najbliższym, i zdumiewająca obojętność wobec
jakichkolwiek wzajemnych relacji czy więzi. (…) Bo człowiek pokroju Patrika po
prostu nie ma pewnego szczególnego miejsca w duszy, jakiejś rysy czy bruzdy, w
której uczucie mogłoby zakiełkować i rozkwitnąć” (s.29)
Boučkova nie boi się wejść na temat tabu i obwinia po części romskie
pochodzenie chłopców, ich geny. Widzi w ich postawach pewne powielane
stereotypy, które, nie boi się mówić głośno, że pochodzenie ma wpływ na
charakter człowieka, jego drogę życiową. Autorka uzewnętrznia się jako matka
ale i porusza tematy tabu w adopcji,
która jest postrzegana przez społeczeństwo wyłącznie w dobrym świetle. Jednak
gdy pojawiają się głosy krytyki, problemy wychowawcze, brak współpracy z
dziećmi - o taki stan rzeczy są obwiniani zazwyczaj wyłącznie przybrani
rodzice. Autorka obnaża również niemoc systemu adopcyjnego, ośrodków, w których
brakuje odpowiednich regulacji prawnych, umożliwiających przystosowanie
trudnego dziecka do socjalizacji. Oczywiście niektóre refleksje pisarki rodzą
mój sprzeciw, są zbyt mocne, przesiąknięte emocjonalnością, skrajnością.
Autorka miota się, z jednej strony widzi w swoich synach ucieleśnienie
wszelkich "cygańskich" przywar, a z drugiej tłumaczy ich socjopatię brakiem
miłości już w życiu prenatalnym. Nie odnajduje jednak satysfakcjonującej
odpowiedzi, zawsze towarzyszy jej poczucie bezradności, nieporadzenia sobie z
adopcją, z brakiem wpływu na dalsze, dorosłe życie przybranych dzieci. I to ją
najbardziej boli – miłość matki.
Podczas lektury „Roku Koguta” pojawia się oczywiście pytanie czy autorka
nie jest zbytnią ekshibicjonistką? W książce opisuje ona wywiad do znanego
czeskiego czasopisma, w którym po raz kolejny porusza temat swoich doświadczeń
macierzyństwa i adopcji. Oczywiście czytelnicy ostro krytykują postawę pisarki,
z łatwością oceniając bohaterkę i jej rodzinę. Przyjęcie przez autorkę postawy
odsłaniającej to również gest zaufania w stronę odbiorcy. Pokazuję Ci kim
jestem, umożliwiam Ci wejście w moją głowę, w moje życie, więc chcę prowadzić z
Tobą dialog. Przelewanie codzienności na papier możemy również potraktować jako
formę autoterapii, autowiwisekcji.
„Rok Koguta” (wyd. Afera) porównywałabym do czytania ludzkiej duszy. Nie
jest to lektura, którą z łatwością się przetrawia i przepracowuje, gdyż Boučkova
potrafi jednocześnie uwieść czytelnika i go emocjonalnie pogrążyć. Życie
ludzkie w jej refleksjach jest niebywale gorzkie, przesiąknięte bezradnością,
miłością nieodwzajemnioną, destrukcyjną, ale składające się też z chwil
zachwytu, mikrosekund radości, choćby takich jak spanie w upalną noc pod niebem
pełnym gwiazd.
Cytaty: Tereza Boučkova, Rok Koguta, wyd. Afera, przeł. Olga Czernikow, Wrocław 2017.
lubię książki, które zostawiają jakieś ślady na duszy ;)
OdpowiedzUsuń