wtorek, 14 lutego 2012

"Naprawiacze" świata są wśród nas

 Ostatnio często sięgam po ojczyste kryminały. Ciągnie mnie do książek, które zwiększają czytelniczą adrenalinę i pobudzają myślenie. Kradną mi całe godziny, a nawet śnią mi się po nocach. Dzisiaj wieczorne spotkanie z kryminałem Krzysztofa Kotowskiego - Krew na Placu Lalek
Powieść Kotowskiego nie jest typowym kryminałem, ponieważ zawiera elementy fantastyczne, metafizyczne oraz filozoficzne. Nie chodzi tu głównie o wątek poszukiwania sprawców, rozwikłanie śledztwa, ale o dziwny bieg wydarzeń. Otóż w ręce dwójki policjantów wpada przedziwny dziennik, pamiętnik pisany przez kobietę, Marię Chorodecką. Z jej zapisków wyłania się obraz zbrodni, której ofiarami są dzieci. Mężczyźni powoli składają wszystkie fakty w całość i po nitce do kłębka, odkrywają ogromną aferę. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie postać Marii. Jej fenomen polegał na tym, że każdy po kilku sekundach zapominał o jej istnieniu, o wszystkim co jej dotyczyło. Maria odkrywa, że nie jest zwyczajną kobietą, ale "czymś" więcej. Wraz z odczytywaniem przez policjantów pamiętnika, czytelnik wchodzi w świat kobiety, poznając jej paradoksalną historię.  Kim była? Czy naprawdę istniała, skoro życie które wydawało się rzeczywistością, było złudzeniem, iluzją?
W tym momencie warto przytoczyć cytat (jeden z ciekawszych) z powieści: "Ale każdy żyje po coś. Życie bez celu jest udręką. Każdy ma cel. Mniejsze lub większe dzieło do wykonania, nawet jeżeli wydaje mu się inaczej. To, co płynęło we krwi milionów istnień zapomnianych w najstarszych nawet grobach, jest teraz w nas. Bo pamięć krwi jest najtrwalsza, a więc najważniejsza"  (Krew na Placu Lalek)
Nie chcąc zdradzać zbyt wiele, mogę napisać, że autor porusza kwestię równoległych światów. Maria nie jest jedyną osobą, która funkcjonuje jak widmo. Jej zadanie to naprawienie pewnych błędów natury, jest niewidzialna ręką sprawiedliwości. Kotowski pokazuje, że każde zło musi być ukarane, nawet przy pomocy sił nadprzyrodzonych. Autor zręcznie balansuje między światem rzeczywistym, a nadnaturalnym. Cała metafizyka, irracjonalność jest zawoalowana, dyskretna - pomimo ingerencji w wątek kryminalny, usuwa się i pozostaje w ukryciu, w nieświadomości ludzi. Tacy "naprawiacze" świata istnieją w świadomości ludzkiej chwilowo, zacierając swoje istnienie i byt, powołany tylko w jednym, określonym celu.
Powieść Krzysztofa Kotowskiego intryguje swoją niekonwencjonalnością gatunkową. Pisarz podsuwa czytelnikowi różne interpretacje, zostawia "otwartą furtkę" dla wątku współświatów. Pomimo wyjaśnienia zbrodni zaginionych dzieci, pozostaje zdziwienie i pewna dezorientacja. Dla mnie jest to miłe uczucie, ponieważ zmusza do przemyśleń oraz do spojrzenia z innej perspektywy. Zamykając książkę będziemy dalej o niej myśleć. Oby jak najdłużej.
Kryminały na razie odkładam, ponieważ trzeba je smakować stopniowo.Szybko wciągają i uzależniają. Zabieram się za lżejsze rzeczy :) 

2 komentarze:

  1. "Krew na placu lalek" również za mną. Mi także bardzo się podobał ten tytuł, ale masz rację z tym, że kryminały trzeba smakować. Dlatego sięgam po nie tylko od czasu do czasu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Julio!
      Ten kryminał jest naprawdę niesamowity, jeden z lepszych jakie czytałam w tym roku. Mam też nadzieję, że w najbliższym czasie dotrę do innych powieści Kotowskiego.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń