Muszę się przyznać, że nie darzyłam szczególną sympatią Beaty Pawlikowskiej. Nie fascynowały mnie jej opowieści w radiowym eterze, programy podróżnicze. Byłam zimna jak kamień na urok sławnej podróżniczki. Swoje "nawrócenie" (tylko tak mogę nazwać ten nagły przypływ sympatii) przeżyłam czytając jedną z jej książek. Poruszyły mnie niezwykłe fotografie, ciekawostki a przede wszystkim... humor - babski humor. I chyba tym babskim humorem okraszonym szczyptą pikantnych przygód, "kupiła" mnie. Beata Pawlikowska to kobieta z pasją, a takie cenię i podziwiam.
Ruszajmy więc - do Indii!! :)
Blondynka w Indiach to mała książeczka, wręcz pigułka informacji o Indiach. Pawlikowska pisze barwnie, ciekawie i z pasją. Rysunki, którymi zdobi strony autorka, są zabawnym komentarzem jej przygód. Nie zabrakło również pakietu fotografii, które ogląda się z wielką przyjemnością. Podróżniczka prowadzi nas nie tylko ulicami slamsów czy bogatych domów, ale opowiada ( a raczej gawędzi) o kulturze i religii Indii.
"Indie są zwierciadłem świata. Jest tu wszystko. Wielka bieda i wielkie bogactwo. Niezwykłe uduchowienie i równie niezwykle cuchnący mur (...). Wszystko jest w Indiach jak w pigułce będącej lustrzanym odbiciem reszty świata"
(Beata Pawlikowska, Blondynka w Indiach)
Poznajemy Indie oczami autorki, która sprawdza się w roli przewodnika. Z tej małej, kieszonkowej książeczki dowiemy się dlaczego symbol słonia jest taki ważny dla Hindusów, co symbolizują szczury i czym grożą spotkania z dzikimi wielbłądami. Poznamy też legendę związaną z pałacem Taj Mahal i z jego niezwykłymi mieszkańcami. Jednak największym zdziwieniem dla mnie jest indyjski kult szczurów, które Nam, w Europie, jednoznacznie kojarzą się z nosicielami dżumy i innych choróbstw.(!)
Jedynym rozczarowaniem jakie przynosi lektura -jest liczba stron (tylko 93 !). Blondynka w Indiach to dobry początek fascynacji tym krajem i zachęta do jego poznania.
Każdy kto jest zapalonym włóczykijem i kocha podróże (czyli prawie każdy z nas), powinien zapoznać się z cyklem "Dzienniki z podróży" Pawlikowskiej.
Może i Beata Pawlikowska nie posiada wyrafinowanego warsztatu pisarskiego, ale na pewno ma lekkie pióro. Jej zaletą są barwne i plastyczne opisy odwiedzanych miejsc. Potrafi też zręcznie pobudzić wyobraźnię czytelnika (nawet najbardziej topornego). Czasami przy lekturze miałam wrażenie, że Pawlikowska momentami posuwa się do opisywania krajobrazów i odwiedzanych miejsc, w sposób bardzo prosty, wręcz lekko kiczowaty. W rzeczywistości podróżniczka to bardzo pozytywnie nastawiona do życia osoba - i takie wrażenie pozostawia w swoich książkach. I właśnie dlatego jestem w stanie przymknąć oko na jej "specyficzny" styl pisania.
Polecam przede wszystkim tym Książkojadom, które nie przepadają za turystycznymi relacjami. Ta pozycja jest zupełnie inna i być może zmieni nasze nastawienie do dzienników podróżniczych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz