Pierwsze czytelnicze spotkanie z prozą Zygmunta Miłoszewskiego i przepadłam na kilka godzin w powieści "Domofon".
Powieść ociekająca mrokiem, pełna napięcia, ale i
ciekawych portretów mieszkańców polskiego, szarego blokowiska. Akcja dzieje się
w zwykłym bloku z wielkiej płyty. Na pierwszy rzut oka można stworzyć na tej kanwie dobry
thriller, nawet kryminał i tak właśnie rozpoczyna się "Domofon".
Małżeństwo, które wprowadza się do wymarzonego mieszkania czeka niezbyt miłe
przywitanie - otóż znajdują zwłoki człowieka, bez głowy. Nieświadomi
niebezpieczeństwa jakie ich czeka postanawiają jak najszybciej zapomnieć o
koszmarnym zdarzeniu. Niestety zejście do mrocznej piwnicy czy podróż windą,
okazują się być zwiastunami czyhającego zła, drzemiącej nicości, skrywającej
się w murach starego bloku.... Mieszkańcy stają się więźniami swoich domów,
tajemnicza i niezrozumiała siła blokuje wyjście z bloku. Ludzie stają się ofiarami
przeszłości, klątwy, która zbiera tragiczne żniwo. Każdy z bohaterów będzie
musiał zmierzyć się ze swoimi największymi koszmarami, demonami...
Poznajemy dokładnie historie zwykłych ludzi:
młodej pary, bezrobotnego dziennikarza, uzależnionego od alkoholu, nastolatka,
gnębionego przez surowego ojca oraz kobietę, opiekującą się chorą matką.
Bohaterowie stykają się nie tylko z niewyjaśnionymi wydarzeniami, ale i z
własnymi lękami. Młoda mężatka - Agnieszka poznaje prawdziwe oblicze męża,
który najszybciej poddaje się siłom zła. Wiktor opowiada o swojej przeszłości-
utracie rodziny, córki oraz pracy. Musi codziennie zmagać się z alkoholizmem i
samotnością. Inni mieszkańcy bloku są raczej zamknięci, nieufni, unikają
kontaktu. Autor świetnie opisał klimat typowego, polskiego blokowiska:
anonimowość sąsiadów, samotność mieszkańców, stare windy i zniszczone klatki
schodowe. Zastanawiając się jednak nad blokowiskiem - nawet bez wprowadzenia
grozy, mieszkanie w bloku potrafi przytłaczać, pozbawia wrażenia swobody i
wolności. A kim są ludzie, których najczęściej widzimy tylko w windzie?
Domofon do samego końca trzyma w napięciu,
chociaż zakończenie może być mało satysfakcjonujące (spodziewałam się czegoś
mroczniejszego - w stylu Kinga). Warte uwagi są opisy emocji - strachu,
przerażenia - bohaterowie to prawdziwi ludzie, którzy nie ukrywają swoich
lęków. Spotkanie z niewyjaśnionym jest dla nich dziwnym doświadczeniem,
przekroczeniem granic logiki. Zło staje się tutaj siłą pozbawiającą ludzi chęci
do działania, do walki, wydobywa ich wady, grzechy i mroczne pokusy. Zygmunt
Miłoszewski nie jest jednak pesymistą, ze złem można wygrać, można je pokonać.
Zawsze jest nadzieja. Należy tylko pokonać to zło w sobie...
Ależ mnie zachęciłaś do tej pozycji! Z wielką niecierpliwością będę jej poszukiwała teraz :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobała mi się ta książka, do niej zaczęła się moja przygoda z Miłoszewskim, która ciągle trwa :-)
OdpowiedzUsuńA która z jego książek zrobiła na Tobie największe wrażenie?
UsuńOjjj skuszę się na pewno : )
OdpowiedzUsuń