1. Nowa płyta Nosowskiej "8". Muszę przyznać, że wszystkie piosenki na tej płycie są genialne (bezdyskusyjnie).
Teledysk do piosenki Nomada jest tak dziwny, ciekawy, a po kilku oglądnięciach prawdziwie uzależnia... I oglądam go jeszcze raz, i jeszcze raz.....
2. Kolejną kobietą na mojej liście jest Julia Marcell. I jest mi wstyd, że dopiero niedawno ją odkryłam. Wierzcie, jest czego żałować... Ludowe akcenty, mozaika brzmień, energetyczność, a przede wszystkim to powiew czegoś nowego w muzyce. Żałuję, że nie doceniły jej media, bo usłyszeć ją to prawdziwa przyjemność dla uszu.
3. Rozbawia, poprawia humor i nastraja optymistycznie Marcelina. Jej debiutancka płyta pod tym samym tytułem to dawka miłego, słonecznego głosu. Mam cichą nadzieję, że na tym jednym albumie się nie skończy. Idealny dodatek do beztroskiej lektury :).
4. Sama nie wiem dlaczego, ale do gustu przypadła mi Selah Sue. Większość kojarzy jej piosenkę This World z reklamy batoników. Bardziej jednak upodobałam sobie kawałek Raggamuffin. Zadziorny, ale i ciepły głos to świetne tło do czytania.
5. Wśród kobiecego grona nie może też zabraknąć Adele. Nikomu nie trzeba jej przedstawiać, a jej popularność mówi sama za siebie. Ma magiczny głos, co nadaje piosenkom niespotykanego liryzmu. Dla mnie do słuchania w wyjątkowe dni, na pewno niecodziennie.
6. No i wreszcie jakiś mężczyzna - Stanisław Soyka i jego interpretacja wierszy Miłosza. Za Soyką nie przepadam, pomimo poetyckości jego utworów. Jednak tę płytę mogę z czystym sumieniem polecić każdemu. Może będzie zachętą do sięgnięcia po tomiki wierszy Miłosza... Kto wie...
7. Ewa Demarczyk, bo kocham i już :)
8. Teraz trochę "komerchy"... Kiedyś gorąco przytaknęłam MariiMargarynie , że nie rozumiem popularności Bruno Marsa. Zarzekałam się, że nie lubię takiej muzyki. Słuchałam jego piosenek w radiu i nic mnie w nich nie porywało... Pewnego dnia Bruno Mars zaatakował mnie podstępnie i przebiegle. Podkreślam, że zostałam fanką jego piosenek, a nie jego osoby... Cóż...
Układając listę brałam pod uwagę głównie nowości ( Ewa Demarczyk musiała się tu znaleźć, bo jest jedną z moich ulubionych wokalistek i nie wybaczyłabym sobie gdyby jej w tym zestawieniu zabrakło).
Miłego słuchania i do lektury! :)
Z wielką uwagą zapoznałam się z Twoimi typami idealnego tła pod słowo drukowane i zgadzam się ze wszystkim, a zwłaszcza z opinią o płycie i teledysku Nosowskiej. Ilustracja do "Nomady" to prawdziwa gratka dla oczu i ducha. Ile razy to oglądam, to przypomina mi się nowy kontekst, odniesienie - barok, groteska, turpizm, może troszkę Schulz... I uparcie przypomina mi się przy tym jakiś film, tylko nie potrafię jeszcze odgadnąć jaki... Na pierwszy rzut oka "Dracula" F.F. Coppoli, ale to nie tylko to... Czekam na jakieś olśnienie, bo myśl ta nie daje mi spać... A wracając do posta: ja najczęściej jako idealne tło wybieram ChlliZet - kubek herbaty, aksamitna muzyka, smakowita książka i jesienna szaruga za oknem - synonim chwili idealnej:)
OdpowiedzUsuńTen teledysk przywołuje masę skojarzeń: od mitologicznych satyrów po barokowe ozdobniki. Jeśli chodzi o ChilliZet to tylko przed południem. Wieczorem usypia mnie :)
OdpowiedzUsuńPoczułam się muzycznie prawie jak w domu:) Płyta Nosowskiej to geniusz!
OdpowiedzUsuńTakże czytam przy muzyce, ale musi być to taka muzyka, która nie rozprasza a tworzy tło, zwłaszcza jeśli czytam coś wymagającego skupienia (przy lżejszej literaturze mogę nawet słuchać Trójki). Moje typy muzyczne to jazz, chillout, świetnie się w czytaniu sprawdza Gotan Projekt. Może nawet dojść do cudownych olśnień, koincydencji tak jak podczas czytania Funetesa przy dźwiękach Gotan. Po prostu pełnia:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Witam Papryczko!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że mamy podobny gust :)Mam nadzieję, że zajrzysz tu jeszcze kiedyś :). Radiowa Trójka jak najbardziej pasuje, również słucham :)
Moc pozdrowień :)