Jacek Dehnel uwiecznił swoją
babcię Helenę Karpińską na kartach powieści „Lala”, która powstawała w latach
2000-2002 i ostatecznie ukazała się w 2006 roku, zdobywając Paszport Polityki.
Ta przepiękna, pełna erudycji, opowieść o pamięci, starości i rodzinnej
przeszłości utkwiła mi bardzo głęboko w pamięci i zapoczątkowała lekturową
przygodę z pisarstwem Jacka Dehnela. „Lalę” zaliczam do moich ulubionych
książek, do których lubię wracać i polecać innym. Ucieszyła mnie publikacja
„Życie Lali przez nią same opowiedziane”, która niejako stała się uzupełnieniem
opowieści wnuka, debiutem literackim babci, przewodniczki po świecie
literatury. Lala ponownie zabrała głos, tym razem pokazując rzeczywistość z
własnej perspektywy. Opublikowane zapiski i utwory zyskują ponownie życie, a
sylwetka Lali, jej opowieści znów zostają ocalone, znów ożywają w głowach
czytelników.
Historia tej książki złożonej z
różnych tekstów (powstałych w latach 1962 – 1980), opowiadań jest tak samo
niezwykła jak osobowość jej twórczyni. Jacek Dehnel, który znalazł zapiski
babci, felietony, recenzje jej autorstwa, dokonał subiektywnego wyboru oraz
redakcji najlepszych tekstów i wydał książkę, o której marzyła Helena
Karpińska. Autor zauważa i przyznaje, że niezwykły dar snucia opowieści przez
babcie nie szedł w parze z pisaniem. Część tekstów była po prostu słaba
warsztatowo, więc potrzebna była ich selekcja. Być może jej praca w radiu,
posługiwanie się częściej słowem mówionym i stylistyka słuchowisk, które
tworzyła, przeważyły nad talentem pisarskim. Dopiero po jej śmierci
niepublikowane teksty ujrzały światło dzienne, część z nich posłużyła jako
inspiracja w „Lali” więc ich rys jest znany miłośnikom tej powieści, a część to
piękne dopełnienie fragmentów przeszłości w jakiej żyła Helena Karpińska.
Opowieści Lali są wypełnione
nostalgiczną nutą wspominania przeszłości, uwieczniania sylwetek ludzi,
zdarzeń, fikcji splatającej się z rzeczywistością drzemiącą głęboko w meandrach
pamięci. Są to urywki z codzienności, czasami zapis uciekającej przeszłości czy
nawet literackie próby science fiction (opowiastki futurystyczne: „Wendetta”,
„Ucieczka”, „Pieski świat”, „Grzech pierworodny”). W tych krótkich tekstach
pobrzmiewa echo świata przechowywanego w umyśle, starych fotografiach, w
historiach ludzi. Autorka jest wrażliwą obserwatorką, strażniczką przedmiotów,
artefaktów przeszłości, które zajmują szczególne miejsce w jej opowieściach. Szczegóły,
drobiazgi, detale, zapachy, zapamiętane migawki codzienności zdaja się
zapełniać narracje, nadając jej odpowiednia fakturę, łagodny posmak
sentymentalizmu, ale takiego który przyciąga, porusza emocje, zjednuje
odbiorcę. „Życie Lali” tworzą pamiętnikowe narracje, osobiste przeżycia,
fragmenty historii, odbicia, cienie, literackie miniaturki. To w tych
wzruszających historiach drzemie charyzma Heleny Karpińskiej, jej zapis świata,
próba zmierzenia się ze swoją pamięcią, z kreowaniem rzeczywistości, wyobraźnią.
Do moich ulubionych tekstów Heleny Karpińskiej muszę zaliczyć wspomnienia
dotyczące dzieciństwa, osobistej Arkadii, niezwykłych, przykrytych kurzem
przeszłości, anegdot rodzinnych.
Opowieści uzupełniają archiwalne zdjęcia
niczym album rodzinnych pamiątek. „Życie Lali przez nią same opowiedziane” to
swoisty hołd złożony babci, wyjątkowej kobiecie, tkającej słowem proste,
szczere i barwne historie o zwykłych ludziach, szkicowanych przez różne barwy i
tonacje. Jacek Dehnel otoczył literacką opieką debiut nieżyjącej już autorki,
bohaterki swojej powieści. Nie jest to tylko dodatek, uzupełnienie historii
wnuka ale oddanie głosu niepublikowanym maszynopisom i rękopisom, literackie
sportretowanie twórczości fragmentarycznej. Lala ujawnia się jako pisarka,
utalentowana rejestratorka ludzkich życiorysów, anegdot rodzinnych, retrospekcji.
Lapidarne ujęcia ludzkich losów stanowią esencje mikroświata Lali, tego, co
postanowiła uwiecznić z pamięci, wyobraźni. I chociaż nie jest to wielka
powieść, o której nieustannie opowiadała swoim bliskim i pewnie o której
marzyła, ale zbiór miniaturek literackich, to ich wymiar w zupełności ujmuje
strukturę i retorykę swobodnego opowiadania, gdzie dygresje, wyimki i fragmenty
budują historię.
Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.
Bardzo zachęcające! Zwłaszcza te wspomnienia z dzieciństwa i anegdoty, które Cię urzekły, bo to też moja ulubiona tematyka. Miałam tę książkę w ręce w księgarni, ale nie pamiętam jednej rzeczy, więc spytam – czy jest ona ilustrowana jakimiś starymi zdjęciami? Wyobrażam sobie, że do takiej publikacji bardzo by pasowały, i dodatkowo budowały klimat.
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja :)
OdpowiedzUsuńZgadzam się; myślę, że po książkę warto sięgnąć ;)
Usuń