Współcześnie kosmetyki
tworzą kanony piękna. U każdej z nas można znaleźć ich niemałą kolekcję.
Wszystkie mają jeden cel – sprawić abyśmy poczuły się piękne. Ale czy na pewno
w tych tubkach, słoiczkach, pachnących pudełeczkach kryje się sekret urody? Może
za bardzo ufamy koncernom, które wmawiają nam, że kolejny krem jest nam
niezbędny, aby uniknąć zmarszczek, nadwagi, trądziku, itd. Piękno tak naprawdę
tkwi w naszych wyborach, codziennych nawykach, w naszym wnętrzu. Eat pretty,
czyli piękna dieta to czerpanie odżywczych składników z jedzenia, które sprawi,
że nasze ciało będzie naturalnie zadbane i atrakcyjne. Jestem sceptycznie
nastawiona do różnego rodzaju diet, ale książka Jolene Hart „Eat pretty. Jedz i
bądź piękna”, wydana przez wydawnictwo „Znak” w tłumaczeniu Aleksandry Żak, tak naprawdę to poradnik świadomej kobiety,
która potrafi dokonywać mądrych wyborów. Tu nie chodzi o rezygnowanie z
jedzenia, ale wybieranie produktów, które uszczęśliwią nasz organizm. Eat
pretty to komponowanie posiłków, których składniki, witaminy, minerały – mają
sprawić, że nasza skóra, włosy, paznokcie
i samopoczucie ulegną znacznej poprawie.
Poradnik Jolene Hart nie
jest czymś rewolucyjnym, nowatorskim, ale zbiera wszystkie przydatne informacje
jak kompendium, wskazując co tak naprawdę decyduje o naszym pięknie. Aby jednak
zacząć przygodę z Eat pretty – piękną dietą trzeba uświadomić sobie, że
istnieją w naszych codziennych nawykach żywieniowych tzw. „wrogowie wdzięku” –
czyli alkohol, cukier (u mnie jest to niestety najlepszy antydepresant),
gluten, kofeina, mięso z hodowli przemysłowej, nabiał, napoje gazowane, smażone
potrawy, rośliny uprawiane na pestycydach, żywność wysoko przetworzona i
pakowana w puszki. Wszystko to odbija się
na naszej skórze, na cerze gdyż jesteśmy tym, co jemy. Autorka podkreśla, że
kosmetyki tylko powierzchownie i krótkotrwale podkreślają naszą urodę, cała
filozofia zawarta jest w naszym odżywianiu. Jest to proces długotrwały, ale
warto zamienić batoniki czy kebaby na zdrowe warzywa i owoce. Potrzebna jest
nam wiedza o składnikach odżywczych, które wpływają na włosy, paznokcie, skórę,
trawienie, metabolizm – i to wszystko zawiera poradnik Jolene Hart.
Dieta czy zdrowe
odżywianie kojarzy nam się z bezsmakowymi potrawami, nieustannymi wyrzeczeniami
i liczeniem kalorii. Eat pretty ma nie tylko wydobyć nasze piękno, ale i
rozbudzić kubki smakowe, zafascynować nowymi potrawami i gotowaniem. Piękna
dieta to nie tylko same jedzenie, ale i rytuał samodzielnego przygotowywania
posiłków. Książka zawiera przepisy i zestaw składników podzielonych sezonowo, w
zależności od pory roku. O wielu z nich nie miałam pojęcia. Stworzyłam więc
listę, która wzbogaci moją lodówkę o nowe smaki. W naszej spiżarce nie może
zabraknąć, m.in.: cieciorki, gryki, naturalnych olei, orzechów, sardynek, siemienia
lnianego, cytryny, rukoli, jarmużu (uwielbiam dodawać go do owocowych
koktajli), szparagów. Tych składników jest o wiele więcej, a autorka bardzo
rzeczowo i profesjonalnie opisuje ich zastosowanie i zawartość witaminową. W
poradniku znajdują się również podstawowe przepisy, np. na pudding
dyniowo-korzenny czy wiosenne smoothie z cytryną. Szkoda, że autorka nie
pokusiła się o dołączenie większej liczby przepisów i fotografii. Jolene Hart
zaznacza, że wraz z jej piękną dietą warto również zadbać o ruch, dobry sen,
medytację, odpowiednie oddychanie czy masaż.
Po lekturze „Eat
pretty. Jedz i bądź piękna” czuje się bogatsza o wiedzę dotyczącą składników,
które budują nasze ciało i wpływają na jego wygląd. Chętnie wprowadzę do
codziennych potraw sezonowe, bogate w witaminy i minerały owoce i warzywa,
nasiona, oleje, wodę, mleko roślinne. Autorka jest zwolenniczką diety
bezmięsnej, w tym przypadku nie jestem aż tak radykalna i od czasu do czasu
lubię zjeść gulasz czy pulpety. Poradnik pozostaje jednak dla mnie świetnym
przewodnikiem po zdrowym odżywianiu, bogatym w wiedzę podaną w przystępny
sposób. Polecam go każdemu kto chciałby dokonywać świadomych wyborów, czytającym
etykiety produktów, chcącym zdrowo się odżywiać. To, co mamy w naszych
lodówkach, co gości na naszych talerzach ma ogromny wpływ na nasze życie -
zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. Pora napełnić nasze lodówki i
spiżarki w sprzymierzeńców naszej urody.
Dziękuję portalowi Sztukater za egzemplarz książki.
Tym razem raczej nie dla mnie jest ta propozycja :)
OdpowiedzUsuńChoć raczej nie trzymam się diet, to myślę, że mogłabym dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy z tej książki :) Ot tak, choćby po to, żeby czymś zabłysnąć w towarzystwie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie: http://tworze-czytam-fotografuje.blogspot.com/