piątek, 21 października 2016

Szkatułki pamięci



Myślę, że chciałam opisać na podstawie mojego skromnego życiorysu niesamowicie wkorzenioną w ludzkość przywarę - zawłaszczyć, przywłaszczyć, zabrać, wszystko jedno co: wiedzę, ubranie, czyjeś życie, wszystko jedno. Tak się dzieje w każdej epoce. To nie jest cecha tylko tych przesiedleńców. Co takiego się dzieje w człowieku, że jest normalny, normalny, a potem bach! - idzie drugiemu człowiekowi zabrać miedzę? Po prostu dziab! Wystarczy godzina zero, kiedy człowiek jest bezkarny. Nawet jeśli generalnie jest wierzący, miał ciężkie życie, zaznał cierpienia i niesprawiedliwości.”* –

Tymi słowami opisuje swoją książkę „Ocalenie Atlantydy” Zyta Oryszyn. Autorka przedstawia losy polskich przesiedleńców, którzy próbują założyć nowy dom na terenach Dolnego Śląska, który był zamieszkiwany przez Niemców. Ludzie ze wschodu zostają zmuszeni do opuszczenia swoich domów. Stają się właścicielami „poniemieckich” mieszkań, domostw, niektórym z nich łatwo wkomponować się w nowe życie. Oryszyn stosuje ciekawy zabieg - oddaje głos dzieciom, to głównie z ich perspektywy obserwujemy codzienne zmagania ich rodzin z peerelowską, groteskową rzeczywistością. Jedni tak jak Bobo muszą stać się kimś innym, nakreślić własną biografię od nowa, porzucić przeszłość, imię, nazwisko i stać się Wackiem, synem zwykłego chłopa i zapomnieć o dawnej tożsamości. Ich dzieciństwo nie jest lukrowane, przewijają się okrutne zabawy będące echem wojny, nieustannego ukrywania się, śmierci ujętej w kategoriach codzienności.
Tożsamość. To stan, którego nieustannie poszukują i gubią bohaterowie powieści tak jak własne domy. Marcyś, który miał urodzić się dziewczynką, ale stało się inaczej, wbrew oczekiwaniom nadopiekuńczej matki, traci swój rodziny dom i rodzinę. Jego życie pęka jak bańka mydlana.

Pamięć.  Jedna z bohaterek Ola słyszy od swojej babki słowa – zaklęcia:

„Teraz – powiedziała – jesteś moim jedynym schronem, nie ty musisz się chować, lecz mnie przechowywać, mój świat i cioci Emi. Twoja pamięć to zrobi. Pamięć pokoleń to najlepszy schron przed unicestwieniem. Niedługo umrę i zostanie wtedy ze mnie i mojego świata tylko tyle, ile zapamiętasz”. (s. 25)

Z kolei Marcyś podobne słowa słyszy od pana Dybuka, strażnika „nieistniejącej budowy”. Chłopak jednak nie rozumie tych słów, nie pamięta przeszłości, która składa się z fragmentów snów, zapachów, nieokreślonych fantazji. Postać pana Dybuka jest równie tragiczna, naznaczona widmem  śmierci rodziny „zgładzonej w piachach Kazachstanu”  oraz „zagazowanej w Treblince”(s. 189). Dla niego pamięć to wszechświat, nieprzerwany łańcuch,  który można przekazać kolejnemu pokoleniu, ocalając cząstkę samego siebie. Dybuk przekazuje Marcysiowi  jego historię, opowieść o nagłym zniknięciu jego babki Walewskiej i starszego brata Olka.   

Historia rzeczy. Przedmioty  przypominają o dawnych lokatorach, o dawnym życiu. Opowiadają własną historię, zmieniają swoich właścicieli, niszczeją lub stają się przedmiotem handlu. Zdają się nawet dominować nad ludzkim życiem, pobudzając  prymitywne instynkty. Obok rzeczy dominują zapachy, które również określają rzeczywistość, świat pozostawiony po kimś ale i wojenną przeszłość, cuchnącą wonią rozkładu:

„Cuchnęły zgliszcza i dusze popalonych. Trupy rozkładały się smrodliwie. Wszędzie walały się szczątki, szmaty, papiery, podgniłe kości, połamane meble – trzeba było zatykać sobie nos. Śmierdziało stęchlizną, zepsutymi ziemniakami, zjełczałym tłuszczem, kocim mięsem, niepranymi łachami, niemytymi nogami, czarną, skawaloną krwią, łzami – łzy śmierdziały specjalnie: moczem i rybią łuską.” (s.127)

Atlantydą  w opowieściach Zyty Oryszyn są miejsca utracone, obleczone w popioły, mgłę czy dziecięce sny. Jej ocalenie dokonuje się poprzez korzenie pamięci, proces przekazywania, opowiadania tego, co pozostało we wspomnieniach. Bohaterowie są ze sobą powiązani nicią bolesnej, polskiej historii. To postacie niezakorzenione, bezdomne zarówno fizycznie jak i duchowo. Oszukani przez peerelowską iluzję świata utopijnego, szczęśliwego, obiecującego azyl i prawdziwy, stabilny dom. Jednak to nie są ich domy, nie śpią oni na swoich poduszkach, nie piją herbaty ze swoich szklanek, wszystko co ich otacza, to świat utracony przez dawnych niemieckich właścicieli.

Autor
ZYTA ORYSZYN
Tytuł
OCALENIE ATLANTYDY
Wydawnictwo
Miejsce wydania
Świat Książki
Warszawa
Rok wydania
2012
Ilość stron
268

2 komentarze:

  1. To może być interesująca książka. Lubię, gdy autorzy dotykają spraw z przeszłości. Zapiszę sobie tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat wczoraj skończyłam czytać. Duże wrażenie zrobiło na mnie to, jak poszczególne historie się zazębiają - początkowo miałam wrażenie, że czytam zbiór opowiadań, a w końcu wszystkie ładnie się połączyły.

    OdpowiedzUsuń